Putin jedzie na zachód

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (17/2000)

Miejscem pierwszej zagranicznej wizyty nowego prezydenta Rosji będzie Londyn. Po drodze Władimir Putin odwiedzi starego i wypróbowanego przyjaciela Rosji, prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę, aby swą pierwszą po elekcji podróż zakończyć w Kijowie. Kierunek podróży ma podkreślić otwartość na Zachód, reprezentowany przez najbardziej prorosyjskiego człowieka nowej lewicy europejskiej, Tony'ego Blaira, oraz troskę o podtrzymanie dobrych stosunków ze strategicznymi sąsiadami Rosji. Warto zauważyć, że o ile Białoruś jest związana układem politycznym (przypomnijmy, wola kontynuowania ZbiR-u jest wciąż ponawiana), to Ukraina coraz częściej i chętniej spogląda w stronę Zachodu.

Przy okazji pierwszej, prezydenckiej już, podróży rosyjskie media podkreślały znakomite stosunki łączące Blaira i Putina: najwidoczniej ich poglądy zgadzają się nie tylko w przypadku gustów muzycznych (umiłowanie dzieł operowych), ale i decyzji politycznych. Blair jako jedyny liczący się polityk Zachodu poparł firmowane przez Putina działania zbrojne na terenie Czeczenii. Może to oznaczać zamianę „żelaznego”, za czasów Jelcyna, układu Moskwa—Bonn—Paryż na oś Moskwa—Londyn.

Rosyjski prezydent elekt już pokazał, że potrafi nie tylko zabiegać o uznanie korzystnych dla siebie rozwiązań, ale i zadbać, aby głównym celom podporządkowano wszystko. Już dziś głośno mówi się o przychyleniu się przez władze Międzynarodowego Funduszu Walutowego do prośby rosyjskich kół politycznych, aby podejmowane reformy wewnętrzne wzmocnić kredytem w wysokości 4,5 mld dolarów. W tym kontekście Putin prezydent, z możnymi przyjaciółmi na Zachodzie Europy, może być dla Polski politykiem trudnym, zwłaszcza że wciąż niełatwo określić priorytety polityki wschodniej naszego państwa.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama