TVP jako komitet wyborczy

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (39/2000)

Ogromna przewaga Aleksandra Kwaśniewskiego nad konkurentami, dająca mu nadzieję na zwycięstwo w pierwszej turze wyborów, sprawia, że z jednej strony urzędującemu prezydentowi wystarczy podtrzymywanie wizerunku, który przynosi mu taką popularność, z drugiej zaś nie wydaje się, aby pozostali kandydaci wierzyli we własny sukces. Trudno im więc przekonywać potencjalny elektorat, że warto na nich głosować.

Fenomen niezwykłej popularności dawnego ministra sportu z pewnością zasługuje na analizę. Takie wstępne próby zresztą się pojawiają, a na bardziej całościowe spojrzenie przyjdzie czas po wyborach. Na razie warto odpowiedzieć na pytanie, dlaczego publiczna telewizja tak ostentacyjnie prowadzi kampanię wyborczą Aleksandra Kwaśniewskiego. Wydawałoby się, że jego sympatykom w TVP, z jej prezesem na czele (pięć lat temu współtworzył kampanię obecnego prezydenta), wystarczyłoby popieranie go dość powściągliwe. Skutek byłby podobny, a nikt nie mógłby niczego zarzucić. Tymczasem z niedawnych badań wynika, że wypowiedzi Aleksandra Kwaśniewskiego w programach informacyjnych TVP trwały np. dziesięciokrotnie (!) dłużej niż Mariana Krzaklewskiego, a głosu Andrzeja Olechowskiego widzowie telewizji publicznej w badanym okresie w ogóle nie mieli okazji usłyszeć.

Szefowie telewizji zupełnie nie przejmują się krytyką. Mają ku temu powody: medialna koalicja SLD-PSL-UW trwa i obecne władze TVP mogą się czuć zupełnie bezkarne. Z kolei popularności obecnego prezydenta nie były w stanie zagrozić nawet znacznie poważniejsze zarzuty, także wobec samego kandydata.

Czemu jednak służy ta gorliwość? Warto zwrócić uwagę, że polityczne skutki wyborów nie ograniczają się do rozstrzygnięcia, kto będzie pełnić funkcję głowy państwa. Bardzo istotne jest, czy dojdzie do drugiej tury. Jeśli nie, przewaga zwycięzcy będzie miażdżąca i widowiskowa. Jeśli tak, kandydat numer dwa, mimo że przegrany, zgromadzi głosy przynajmniej części pokonanych, co może stanowić poważny kapitał polityczny na przyszłość. Jest więc o co walczyć.

W tej walce wsparcie najważniejszej stacji telewizyjnej ma znaczenie zasadnicze. Może ono spowodować wzrost notowań jednego z kandydatów o względnie równym poparciu, a innych pogrążyć. W ten sposób to właśnie nachalna kampania w TVP może wpłynąć na to, czy do drugiej tury dojdzie, a jeśli tak, kto na tym zyska. Skokowy wzrost popularności intensywnie lansowanego Jarosława Kalinowskiego wskazuje, że nie są to rozważania abstrakcyjne.

Wbrew pozorom, nie wszystko zostało rozstrzygnięte. Szefowie TVP dobrze o tym wiedzą.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama