Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (29/2002)
W mijającym tygodniu byliśmy świadkami dwóch zdarzeń mających, jak sądzę, istotne znaczenie dla daty wejścia i miejsca Polski w przyszłej Unii Europejskiej.
Oto Günter Verheugen — komisarz ds. poszerzenia Unii Europejskiej, przebywający kilka dni w naszym kraju dał do zrozumienia w dość niezręczny sposób, że jeśli Polska nie będzie gotowa do wejścia do Unii teraz, to być może będzie musiała czekać na następną okazję 20 lat. To nie jest język, którego powinno się używać między tymi, którzy chcą być przyjaciółmi. Najlepszym komentarzem jest odpowiedź — Polska wejdzie do Unii Europejskiej, gdy nie tylko Unia, ale i Polska uzna, że nadszedł najlepszy moment. A być może ten ton Verheugena oznacza, że to właśnie Unii zależy na wejściu Polski nie później niż w 2004 r.
Ważna jest także wypowiedź Franza Fischlera — europejskiego komisarza ds. rolnictwa, który również ostatnio zasugerował zmianę wspólnej polityki rolnej Unii Europejskiej, proponując, by wielkość dotacji uzależniona była od wielkości gospodarstw, a nie wielkości produkcji na sprzedaż. Jest to interesująca propozycja dla Polski; wówczas również mniejsze polskie gospodarstwa produkujące zdrową żywność, a nie zanieczyszczające środowiska nadmiarem nawozów i środków ochrony roślin, a także nie zniekształcające krajobrazu monokulturą upraw mogłyby liczyć na stosowne dotacje.
Decyzja o wejściu Polski do Unii Europejskiej jest najważniejszą decyzją stojącą przed nami od 1989 r. - od pierwszych dni III Rzeczypospolitej. I dlatego powinniśmy z największą uwagą przyglądać się temu wszystkiemu, co ma istotny wpływ na nasze przyszłe losy i decyzje.
Autor jest posłem Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczącym Polskiej Delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy
opr. mg/mg