ZUS, czyli Z-aczyn U-topii S-ocjalistycznej

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (34/2004)

Ciasto, z którego wypieka się chleb, powinno być pulchne, więc używa się zakwasu, czyli niewielkiej ilości ciasta z poprzedniego wypieku, w którym rozmnożyły się drożdże i bakterie kwasu mlekowego. Czym dla chleba jest zaczyn, tym dla socjalizmu są obowiązkowe ubezpieczenia społeczne.

Kiedy wyszło na jaw, że Ministerstwo Finansów zamierza się dobrać do pieniędzy z Otwartych Funduszy Emerytalnych - powiało grozą. Zwłaszcza, że wypłacaniem pieniędzy z OFE miałby się zająć Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Wcześniej minister Hausner przebąkiwał, że te środki trzeba zainwestować w restrukturyzację PKP (?) albo budowę autostrad (?), bo - jak to wykombinowała jego ministerialna głowa -trzeba je traktować jako część finansów publicznych. Wprawdzie premier Belka zdementował ową, iście hiobową wieść, ale jego rzecznik zaraz wyjaśnił, że pryncypałowi chodzi jedynie o to, iż ZUS nie będzie tymi funduszami zarządzał ani ich inwestował, choć może, i owszem, zająć się ich rozdzielaniem. Ciekawe, ile też miałaby wynieść prowizja ZUS-u za rozdzielnictwo, bagatela, kilkudziesięciu miliardów złotych?

Cóż, gdyby ZUS rzeczywiście miał przejąć pieniądze zgromadzone w OFE, to możemy pożegnać się z nadziejami na przyszłą emeryturę. A przecież i bez tego nasze szansę na to świadczenie wydają się - przy tak nieudolnym zarządzaniu i nadciągającej zapaści demograficznej - dość iluzoryczne. Zwłaszcza, że kasa ZUS jest pusta, a OFE nie bardzo gdzie mają inwestować środki, czyli nasze składki. Nie mogą ich np. lokować na rynku nieruchomości, choć wiadomo, że początkiem rozmaitych „cudów gospodarczych" w różnych krajach były tego rodzaju inwestycje. A kiedy tworzono OFE, zapewniano nas, że chodzi o to, aby państwo nie miało na nie żadnego wpływu. Po naszych doświadczeniach z ZUS-em reforma emerytalna była więc jedyną, która uzyskała akceptację społeczną, jako że ta instytucja - słynąca z wyjątkowo niefrasobliwego stosunku do naszych oszczędności - wielokrotnie dowiodła, że nie należy jej powierzać złamanego grosza!

Teraz, przy kosmicznym zadłużeniu w bankach komercyjnych - sięgającym, bodajże, pięciu miliardów złotych - ZUS zaciąga kolejne pożyczki, choć niedawno jego długi spłacał skarb państwa, czyli my wszyscy ze swoich podatków. Mato tego: moloch, zatrudniający ogromny sztab urzędników, planuje obecnie zatrudnienie następnych 1400 osób. Bo też ubezpieczeniowemu lewiatanowi żyje się, oczywiście na koszt aktualnych oraz przyszłych emerytów i rencistów, jak za króla Sasa. Po wystawnej konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia Zabezpieczenia Społecznego oraz bankiecie za pół miliona - imprezy odbyły się w komnatach Wieliczki i krakowskim hotelu Sheraton - szefowa ZUS Aleksandra Wiktorow oświadczyła, że takie są koszty uczestnictwa w światowym życiu. A że temu, kto wiedzie światowe życie, nie wypada pracować w byle klitce, toteż zafundowała sobie gabinet o stukilkudziesięciometrowej powierzchni. Na warszawskim Żoliborzu za skromne 113 milionów złotych powstaje kolejna siedziba ZUS. Rzecznik prasowy p. Warchoł zarzeka się jednak, że nie będzie tam żadnych luksusów...

Najwyższy już czas skończyć ze Z-wiązkiem U-tracjuszy S-kładek i odrzucić Z-abobon U-bezpieczeń S-połecznych. Skoro oni Z-wracają U-łamek S-kładek, to wprowadźmy Z-akaz U-bezpieczeń S-połecznych. Kiedy Z-ostawią U-bóstwo S-obie, może Z-aprzestaną U-właszczać S-wo-ich?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama