Chińczycy trzymają Unię mocno. Państwo Środka największym dostawcą 34 z 51 kluczowych surowców

Chiny niemal całkowicie kontrolują dostęp do pierwiastków ziem rzadkich, bez których nie ma ekranów LED, światłowodów czy wojskowych systemów naprowadzania. Mówi o tym raport fundacji SET. „Dotychczasowe działania Brukseli są powolne, niespójne i często ograniczane przez nadmierną biurokrację” – ostrzega Wojciech Dąbrowski, prezes fundacji.

Na początku października Chiny ogłosiły zaostrzenie kontroli nad handlem towarami o zastosowaniu wojskowym oraz cywilno-wojskowym. Dotyczy to m.in. metali ziem rzadkich i technologii do ich produkcji. To silny cios w Stany Zjednoczone przed zaplanowanymi amerykańsko-rosyjskimi rozmowami. USA są silnie uzależnione od materiałów i technologii z Chin. Przykład? Do produkcji jednego myśliwca F-35 potrzeba blisko pół tony surowców strategicznych (nie tylko metali ziem rzadkich, ale też aluminium czy grafitu). Tymczasem Chiny kontrolują 90 proc. przetwórstwa rud lekkich metali ziem rzadkich (cer, lantan, neodym, prazeodym, samar) i 100 proc. rafinacji tych ciężkich (dysproz, erb, europ, gadolin, holm, lutet, terb, tul, iterb, itr + skand). USA są w 100 proc. zależne od importu co najmniej 15 surowców krytycznych i dopiero zaczynają prace

Do Polski po koks

Chińskie uderzenie może jednak jeszcze bardziej zaboleć Europę.

Państwo Środka jest dziś największym dostawcą 34 z 51 kluczowych surowców dla Unii Europejskiej. Europejski zielony ład pogłębia to uzależnienie, bo rzadkie surowce są potrzebne do produkcji turbin wiatrowych, paneli słonecznych czy samochodów elektrycznych. Do wytworzenia jednego auta na prąd potrzeba ponad 66 kg grafitu, blisko 40 kg niklu, a do tego kobaltu i litu.

Konieczne jest też ponad 50 kg miedzi, która jest surowcem strategicznym, ale którą w dużych ilościach pozyskuje się w Polsce. To zresztą jeden z dwóch surowców strategicznych wydobywanych w naszym kraju, drugim jest węgiel koksujący.

Jak zauważa Wojciech Dąbrowski, Unia Europejska od lat ma dobre analizy wskazujące na zagrożenia, ale nic z tych opracowań nie wynika.

„Dotychczasowe działania Brukseli w zakresie zapewnienia samowystarczalności surowcowej są powolne, niespójne i często ograniczane przez nadmierną biurokrację. Brak realnych inwestycji w wydobycie, przetwarzanie i recykling w Europie osłabia bezpieczeństwo gospodarcze i energetyczne państw członkowskich. W efekcie transformacja energetyczna może prowadzić nie do niezależności, lecz do nowej formy uzależnienia od zewnętrznych dostawców” – stwierdził prezes fundacji SET.

Z uzależnieniem od Chin skutecznie walczą Korea Południowa i Japonia. Tokio w 2000 r. stworzyło odpowiednią agencję i do 2018 r. zależność od Państwa Środka spadła z wcześniejszych 85 proc. do 58 proc., zaś w tym roku ma być niższa od 50 proc. (chodzi o zakup lekkich metali ziem rzadkich). Podobne kroki podejmuje Korea.

Globalna wojna

Na całym świecie szuka się dziś nowych złóż. Duże pokłady znajdują się na Grenlandii, i to nawet biorąc pod uwagę, że zbadano tylko teren, który nie jest pokryty lodem, czyli 21 proc. powierzchni wyspy. Znaczne zasoby posiada Ukraina. Nasz wschodni sąsiad ma grafit (13,7-500 mln ton), beryl (13,9 tys. ton tlenku), lit (500 tys. ton), tytan (28 złóż), uran (45,6 tys. ton) oraz rudy żelaza (27 mld ton) i lekkich metali (2,6 mld ton rudy). Jednak 40 proc. ukraińskich złóż metalicznych znajduje się dziś pod rosyjską okupacją.

Jak podkreślają eksperci fundacji SET, pozycja Chin na światowym rynku jest efektem polityki konsekwentnie realizowanej od 1986 r.. kiedy przyjęto plan odnoszący się do rzadkich surowców. W 1992 r. Deng Xiaoping, emerytowany już wtedy chiński przywódca stwierdził: „Bliski Wschód ma ropę naftową, my mamy metale ziem rzadkich”. Zachód, pomimo planów, jak dotąd niewiele potrafi na to poradzić.

Źródło: osw.waw.pl, Fundacja SET

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama