Lekarzu, lecz się sam

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (47/2004)

Prezydent Aleksander Kwaśniewski w trakcie uroczystości 11 listopada w Warszawie ogłosił, że prawicowa opozycja zagraża polskiej demokracji. Pan Prezydent ostrzegł przed „pomysłami na zawrócenie nas z europejskiej drogi, na zahamowanie naszego rozwoju, na skłócenie nas z sąsiadami". W opinii głowy państwa - w Polsce obóz przeciwników III RP chce „odrzucić filozofię świętego prawa własności, że należy podważyć trójpodział władzy". - Polska to nie wyłącznie sensacje, afery, notatki służb i spiski. Polska to trwająca od wieków rozmowa wszystkich rodaków - głosi Prezydent.

Przemówienie z 11 listopada wpisuje się już w całą sekwencję przemówień, w których Aleksander Kwaśniewski głosi tezę o zbliżającym się konflikcie zwolenników „pełzającego zamachu stanu" z obozem polskiej demokracji. Trzeba wyraźnie odpowiedzieć: to obraz fałszywy i tworzący niepotrzebne napięcie. Prezydent tworzy nastrój zagrożenia. Czyni to za pomocą stylistyki, która nie powinna być pochopnie używana przez głowę państwa. Skąd te nerwowe gesty?

Trudno pozbyć się wrażenia, że Prezydent nerwowo reaguje w ten sposób na coraz bardziej niepokojące opinię publiczną fakty dotyczące afery Orlenu. Afery, w której badane są także i tropy mogące prowadzić do Pałacu Prezydenckiego. Zamiast straszenia wojną o polską demokrację Prezydent mógłby wyjaśnić, dlaczego nie są znane żadne jego reakcje na notatki naszego wywiadu ujawniające, że Jan Kulczyk powoływał się na jego osobę w rozmowach z Władimirem Ałganowem. Notatkę ABW, na temat spotkania w Wiedniu, Prezydent poznał rok temu, a mimo to nie zerwał kordialnych stosunków z Kulczykiem.

O wszystkich tych czekających na odpowiedź pytaniach Prezydent opowiada jak o bajkach, które interesować mogą tylko politycznych mitomanów. To bardzo wygodne ośmieszać pytania o afery, a sytuację określać mianem „politycznej pornografii".

Niestety, fakty ujawnione przez komisję ds. Orlenu układają się w niepokojąco logiczną układankę. Prezydent nie jest w stanie sparaliżować działalności komisji Sejmu, ani uzyskać na nią wpływ. Trudno nie ulec wrażeniu, że w tej sytuacji próbuje zwieść polską opinię publiczną hasłem zamachu na polską demokrację.

Wszystko to dzieje się w momencie, gdy mamy szansę na wyjaśnienie patologii, które niszczą demokrację w III RP

To nieujawnianie patologicznego układu aferowego zagraża państwu polskiemu. Komisja ds. Orlenu nie chce obalać demokracji, a tylko wyjaśnić to, co istocie praworządnego państwa winno być jak najbardziej obce. Nie lamie prawa komisja Orlenu. Prawo łamią za to tacy ludzie jak Andrzej Pęczak, którzy załatwiając lewe interesy, powoływali się na swoje wpływy na najwyższych szczeblach rządu SLD.

Czy Pan Prezydent nie zauważał wcześniej patologii towarzyszących funkcjonowaniu rządu Millera, czy w czasie wybuchu afery Rywina? Dlaczego wówczas milczał?

Wczorajsze milczenie Prezydent nadrabia dziś, strasząc Polaków groźbą wojny o obronę demokracji w Polsce.

Wypada mu życzyć, by uważniej przyjrzał się swojemu obozowi politycznemu, a nie głosił tezy o rzekomej chęci zniszczenia lewicy. Lewicę najokrutniej zniszczyli jego właśni koledzy na czele z Leszkiem Millerem.

To ich Pan Prezydent powinien oskarżyć o majstrowanie przy państwie, zamiast kreować atmosferę strachu. Akurat w momencie nadziei wyjaśnienia patologii III RP

Publicysta

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama