Przesilenie

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (32/2005)

Skończyła się kadencja Sejmu. Nikt tego nie żałuje. Z początku, dopóki lewica się nie skompromitowała i nie pogrążyła we wzajemnych wojnach, był ten Sejm maszynką do głosowania, przegłosowującą na dodatek albo szkodliwe nonsensy, jak reforma służby zdrowia według Łapińskiego, albo prawne buble w rodzaju abolicji podatkowej Kołodki. Potem stał się Sejmem niezdolnym właściwie do niczego poza jednoczesnym popieraniem słabosilnego rządu Belki i odcinaniem się od niego oraz populistycznym rozdawaniem miliardów, których nie ma i które następny parlament i tak będzie musiał unieważnić. Wizerunek parlamentu ukształtowało grono awanturników, aferzystów (pierwszy w III RP wypadek posła sprawującego swój mandat z wiezienia), pijaków i „dietetyków", a w najlepszym wypadku ludzi, którzy dostali się na Wiejską psim swędem i stanowili tam oczywiste nieporozumienie, w rodzaju znanego detektywa czy bohatera telewizyjnego reality show. W podsumowaniach kadencji, ze zrozumiałych względów, to na nich właśnie skupiła się uwaga komentatorów i publiczności.

Ale trzeba przyznać jedno: ten Sejm, choć zdominowany przez lewicę, Samoobronę i nieformalny klub posłów powyrzucanych ze swych partii, był Sejmem przełomu. Komisję do wyjaśnienia sprawy Rywina powołał ten Sejm w atmosferze kompletnej niewiary w jej sukces - Jan Rokita mówił wtedy do kamery, że SLD i tak przegłosuje w niej, co będzie chciał. Splot okoliczności sprawił jednak, że stało się inaczej. Dzięki przesłuchaniom przed kamerą odsłonił się przed Polakami rąbek zasłony, kryjącej bezmiar zgnilizny, korupcji i władzy nieformalnych, na poły kumpelskich, a na poły mafijnych „układów". Również prace kolejnych komisji, mimo ich licznych wad, przyniosły w tej kwestii wiele dobrego. Pękła zmowa milczenia, obowiązująca od czasu Okrągłego Stołu, w ramach której wiodące media starannie omijały i tuszowały ciemne aspekty rzeczywistości. Zmienił się społeczny nastrój. Do jakiego stopnia, to widać po układanych dziś listach kandydatów? Nieporównanie więcej niż kiedykolwiek uwagi poświęcają partyjne centrale weryfikowaniu ich, usuwaniu ludzi, którzy mogliby je skompromitować. Jeszcze nie wiemy, jaki będzie następny parlament, ale na pewno można się spodziewać, że będzie lepszy od obecnego, że mniej będziemy w następnej kadencji słyszeć o poselskich ekscesach, zasłanianiu się immunitetem i przyjmowaniu podarków od tzw. lobbystów. A to już jest coś warte.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama