U Saštinskiej Pani, patronki Słowacji i Słowaków

Burzliwe losy saštinskiego sanktuarium dobrze oddają zawiłości dziejów kraju naszych braci Słowaków, o których – choć to nasi sąsiedzi – mało wiemy. Losy cudownej figury Matki Bożej przybliża Piotr Semka, felietonista Opoki.

Nasza tradycja kultu Matki Bożej Królowej Korony Polskiej jako opiekunki Polaków miała w sobie zawsze silny element wiary w obronę „Bożej pocieszycielki” przed zewnętrznymi zagrożeniami. O tym, że inne narody miewały zupełnie inne doświadczenia przekonałem się składając wizytę niedawno w Narodowym Sanktuarium Maryjnym Słowaków w Saštinie, około 100 km od Bratysławy.

Kult Saštinskiej Matki Bożej Siedmiu Boleści jest w kraju naszych południowych sąsiadów bardzo żywy. Święto jej dedykowane – 15 września – jest nawet za Tatrami dniem wolnym od pracy. Ale burzliwe losy Saštinskiego sanktuarium dobrze oddają zawiłości dziejów kraju naszych braci Słowaków. Bo sama geneza powstania cudownej figury Piety, Matki Bożej trzymającej na swych kolanach zdjętego z krzyża Jezusa związana jest z gwałtownym podziałem religijnym w XVI wieku. Saštin podobnie jak cała Słowacja należała wtedy do Królestwa Węgier, które drżało pod naporem Imperium Osmańskiego. Obok słowackiej nazwy tej miejscowości – używano też węgierskiego miana Sasvár, a Niemcy nazywali to miejsce Schossberg.

Żoną właściciela dóbr saštinskich, Imricha Czobora – była wtedy hrabina Angelika Bakič, Hrabina znosić musiała złe traktowanie ze strony gniewnego i porywczego męża. Sama byłą gorliwą katoliczką i według jednego z podań ubolewała, że jej mąż zwraca się ku protestantyzmowi. Angelika Bakič żywiła wielką osobistą cześć dla Matki Bożej i modliła się, by odmieniła ona pozbawione litości serce męża. Modlitwy przyniosły skutek. Hrabia zmienił się na lepsze.

Gdy już między małżonkami nastąpił powrót szczerej miłości, hrabina w podzięce postanowiła zamówić u rzeźbiarza figurę Matki Bożej z ciałem Jezusa na kolanach. Mąż wsparł wykonanie tego ślubu i tak powstała rzeźba, która dziś urzeka wiernych swą siłą wyrazu. Nie znamy niestety nazwiska autora tego arcydzieła.

Z biegiem czasu figura zyskała miano cudownej. Kolejni pielgrzymi przychodzili przed oblicze Matki Saštinskiej z podziękowaniem za spełnione prośby. Kapliczka z figurą powoli rozbudowywała się, a Msze w niej zamawiane były przez przybyszy z różnych zakątków północnych Węgier. W 1705 roku papież Klemens XI powołał Bractwo Matki Bożej Siedmiu Boleści, które zaczęło opiekować się tym świętym miejscem, na którym z czasem wybudowano okazałą bazylikę. Kult Matki Boskiej Saštinskiej oficjalnie uznał biskup Ostrzyhomia Imre Esterházy w 1732 roku. Szesnaście lat później w 1748 roku ukończono budowę okazałego kościoła. Matkę Saštinską nazywano wówczas patronką Królestwa Węgierskiego jako monarchii oddanej przez królów węgierskich pod opiekę Maryi – Regnum Marianum.

Ale od połowy XIX wieku zaczął rozwijać się słowacki ruch narodowy, który zaczął używać nowego tytułu Matki Saštinskiej – Opiekunki Słowaków. Gdy w 1918 roku I wojna światowa skończyła się przegraną Austro-Węgier i Korona Świętego Stefana zaczęła się rozpadać, dwie strony konfliktu – Węgrzy i Słowacy używali w politycznym celu tradycji kultu Saštinskiego Sanktuarium.

Księża węgierscy w kazaniach potępiali działania na rzecz oddzielenia Słowacji od Węgier jako podnoszenie ręki na niepodzielne Regnum Marianum – państwo wielu narodów oddane pod wspólną opiekę Maryi. Z kolei niepodległościowi księża słowaccy argumentowali, że Panna Saštinska zasługuje na miano opiekunki Słowaków gdyż jej ugodzone tragediami serce jak żadne inne rozumie gorycz i boleść słowackiego narodu, w którego losach było wiele krzywd i boleści bardzo często spowodowanych uciskiem węgierskich panów.

Po 1918 roku Saštin wszedł w skład państwa czechosłowackiego. Biskupi słowaccy wysłali prośbę do Rzymu o uznanie sanktuarium w Saštinie za narodowe Sanktuarium Pielgrzymkowe Słowaków. Stolica Apostolska podjęła decyzję w tej sprawie w 1927 roku, ale podkreśliła, że Pani Saštinska jest patronką zarówno Słowacji jak i Słowaków. To rozróżnienie poczyniono z myślą o mieszkających na terenie Słowacji Węgrach i było ono podkreśleniem, że czcigodną patronkę mają prawo uważać za swoją wspólną tradycję wszystkie narody mieszkające na tych ziemiach. Jedyną zmianą było usunięcie z inwokacji do słowackiej wersji Litanii Loretańskiej śpiewanej w sanktuarium określenia „Patronka Uhorska” w miejsce  określenia „Patronka Slovenska”. W 1924 roku Saštin obejmują salezjanie, którzy robią wszystko, aby kult patronki nie dzielił a łączył narody.

I tak do dziś Saštinska Pani odwiedzana jest przez pielgrzymki Słowaków, Węgrów, Niemców słowackich i Cyganów. W 1995 r. miejsce to odwiedził Jan Paweł II, a 15 września 2021 roku złotą różę do przyozdobienia nią ołtarza głównego przywiózł tu papież Franciszek.

Debaty o to czyją patronką jest Sašinska Pani to dla Polaków dość egzotyczny spór. Ale z tym większym zrozumieniem powinniśmy pochylić się nad doświadczeniem kraju naszych sąsiadów. Ich Kościół musiał przejść próbę poradzenia sobie z takimi partykularyzmami. A Polakom, którzy jadą na południe poprzez gościnną słowacką ziemię polecamy, by znaleźli parę godzin, by odwiedzić sanktuarium w Saštinie. Warto pochylić czoło przed patronką Węgrów i Słowaków i spojrzeć na figurę, która w cudowny sposób łączy doświadczenie bólu ludzkiej egzystencji z Chwałą Bożego Majestatu.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama