Zadanie priorytetowe - ograniczyć ingerencję w piękno natury do minimum i raczej reagować na co natura oferuje niż próbować wymusić jakieś reakcje
W naszej poprzedniej rozmowie uświadomił nam Pan, że pierścieniowy system zaopatrzenia w wodę w aglomeracji śląskiej, to pomysł sprzed 130 lat, wciąż z ogromnym zapasem efektywności...
Aby zobaczyć całą złożoność tego systemu, zachęcam do zwiedzenia naszych obiektów „Zawady” w Karchowicach i Zakładu Uzdatniania Wody w Goczałkowicach.„Zawada” to stacja ciągle pracująca, będąca czynnym elementem składowym tego systemu, ale także swoisty antykwariat tych rozwiązań na których opierał się ten system jeszcze ponad sto lat temu. Mamy tam zarówno maszynę parową jak i pompy, które jeszcze w czasie I Wojny Światowej czy dwudziestolecia międzywojennego pracowały i wciąż mogą być uruchomione .
Zakład w Goczałkowicach leży na drugim biegunie, bo jest to największa i najnowocześniejsza stacja, która wciąż pracuje wewnątrz tego samego systemu. Tam spotkamy się z daleko posuniętą automatyką i informatyzacją, bardzo wydajnymi urządzeniami pompowymi, laboratorium w którym pracują świetnie przygotowani technicy i laboranci posługując się najnowocześniejszym sprzętem. To oni stoją na straży tego, by ta woda nie tylko płynęła nieprzerwanie ale była bezpieczna i smaczna. Złożoność tego systemu mogłaby być zapewne przedmiotem niejednej książki, ale chcąc choćby spróbować sobie wyobrazić jak bardzo jest on różnorodny, ile wysiłku wymagało jego zaprojektowanie, utrzymanie i funkcjonowanie, to te dwa miejsca powinny być obowiązkowo wpisane w kalendarz zwiedzających Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów.
Wspomniał Pan o zbiorniku w Goczałkowicach, na ile zmieniamy przyrodę, czerpiąc z niej? Zaskoczyła mnie kiedyś informacja o tym, że w Bytomiu, wokół pokopalnianych stawów znalazły swe miejsce endemiczne gatunki ptaków. Jak wygląda ekosystem Goczałkowic?
Staramy się ograniczyć ingerencję w piękno natury do minimum i raczej reagować na co natura oferuje niż próbować wymusić jakieś reakcje.
Jeszcze kilka lat temu sami zadawaliśmy sobie to pytanie, bo Jezioro Goczałkowice oprócz tego, że jest zasobnikiem wody pitnej, to jego ekosystem i przyroda leży nam na sercu. Dlatego we współpracy z Państwową Akademią Nauk i Uniwersytetem Śląskim, udało nam się dzięki pomocy środków unijnych zrealizować projekt o nazwie ZiZOZap (Zintegrowany system wspomagający zarządzaniem i ochroną zbiornika zaporowego). Sprowadza się on do tego, że za pomocą setek czujników, zaawansowanego oprogramowania, a także żmudnych, terenowych badań sporządziliśmy i monitorujemy zarówno model hydrologiczny (ilość wody, ukształtowanie dna, pracę tego zbiornika), ale również jego faunę i florę. Wiemy jak zmieniają się populacje ryb, jak rozwija się roślinność i jak jakościowo woda w każdej porze roku nam się prezentuje. To wszystko jesteśmy w stanie już teraz z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidywać, by reagować i przystosowywać się do tego co przyroda każdego roku czy miesiąca nam niesie. Staramy się ograniczyć ingerencję w piękno natury do minimum i raczej reagować na co natura oferuje niż próbować wymusić jakieś reakcje.
Zatrzymaliśmy się przy zbiorniku goczałkowickim, ale przecież nawet tam może zacząć brakować wody, co wtedy? Skąd woda popłynie do naszych kranów?
Woda na bieżąco jest dostarczana ze zlewni rzeki Soły i Górnej Wisły, to w Czańcu tak naprawdę woda jest magazynowana i przesyłana i tylko jeśli tam jej zabraknie, sięga się do zasobów w Goczałkowicach, z ich oszałamiającą pojemnością. Ten zbiornik ma, w zależności od pory roku od 100 o 180 milionów metrów sześciennych wody, a my rocznie sprzedajemy 140 mln, a więc dzięki samym tylko Goczałkowicom jesteśmy w stanie funkcjonować 1,5 roku, zakładając, że nie ma wody, nie ma deszczu, są odcięte wszystkie przepływy i cieki. A to przecież nie jest nasze jedyne źródło, bo w grę wchodzi jeszcze Kozłowa Góra, czy Dziećkowice. To dobrze obrazuje bezpieczeństwo dostaw wody na Śląsku, jaki gwarantuje ta potężna instalacja, nie bez powodu nazywana Śląskim Wodnym Skarbem.
Oczywistym jest, że cena wody ma wpływ na ceny żywności, ale nie tylko, bo każda niemal produkcja korzysta z jej zasobów. Troska papieża Franciszka dotyczy też cen wody "Zwiększenie niedoborów wody spowoduje wzrost kosztów żywności i innych produktów wymagających jej użycia. Niektóre badania wskazały na niebezpieczeństwo dotkliwego braku wody w ciągu kilku dziesięcioleci, jeśli nie zostaną podjęte działania w trybie pilnym." (Laudato Si' 34) Czy w najbliższych latach cena wody się nie zmieni? Czy możemy być spokojni?
Tak, pod warunkiem, że jesteście Państwo uczestnikami tej ścieżki dostaw biorącej początek w naszym systemie. Oprócz bezpieczeństwa cena wody jest bowiem dla nas najwyższym priorytetem. Pierwszą rzeczą jaką zajęliśmy się pracując nad nową twarzą GPW, było zmodyfikowanie polityki cenowej. Wprowadziliśmy rabaty, na skutek których udało nam się powstrzymać trend odchodzenia od GPW z powodu ceny. To system zachęt dla tych, którzy chcą się do nas przyłączyć ale również swego rodzaju gratyfikacje dla lojalnych odbiorców, którzy w stu procentach korzystają z naszych dostaw. Ta polityka nie będzie się zmieniać w najbliższych latach. Zakładamy jednak, że aby być jeszcze bardziej efektywnymi ekonomicznie potrzebujemy odzewu ze strony władz samorządowych, które też będą zwolennikami kupowania od nas wody. Ta potężna instalacja przecież, im intensywniej będzie pracować tym ekonomiczniejsza będzie to eksploatacja a tym samym korzystniejsza dla mieszkańców cena wody do picia.
Każdy metr sześcienny wody sprzedany ponad dotychczasowy wolumen przyczynia się do tego że jej cena może być i będzie mniejsza. Chcemy bezpiecznie dostarczać wodę świetnej jakości i po cenie, która będzie naprawdę konkurencyjna. Nie do przyjęcia dla mnie jest to, co ciągle u nas jeszcze się dzieje, że do województwa śląskiego sprzedawana jest woda np. z Czech. To jest ewenement, kuriozum. Tego typu praktyki staramy się powstrzymać narzędziami polityki cenowej, marketingowej i argumentami o jakości i bezpieczeństwie.
A propos, nasuwa się wątpliwość, którą należałoby rozwiać, czy obniżanie cen wody nie ma związku z obniżeniem jej parametrów?
Przeciwnie, najświeższym dowodem tego, że tak nie jest może być nowo otwarte laboratorium technologiczne przy ulicy Żeliwnej w Katowicach, gdzie dzięki wsparciu środków unijnych, uruchomiliśmy najnowocześniejszy obiekt, gdzie dzięki najnowszej technologii, dziesiątki specjalistów każdej godziny bada - nie tylko naszą - wodę. Możemy w każdej chwili sprawdzić czy woda, którą pije przysłowiowy Kowalski, faktycznie do picia się nadaje. Jesteśmy również w trakcie realizacji największego w historii spółki programu inwestycyjno-modernizacyjnego. To nie tylko nowe laboratorium ale również odbudowa, modernizacja i wymiana dużej części naszej najstarszej infrastruktury. To kosztuje setki milionów złotych, które warto wydać, bo wpływa to bezpośrednio na jakość wody, na stabilność i bezpieczeństwo dostaw na kolejne dziesiątki lat.
Co możemy robić jako odbiorcy wody, aby szanować środowisko?
Oprócz chęci poprawy naszej sprzedaży, leży nam na sercu bezpieczeństwo wszystkich mieszkańców regionu, niezależnie skąd oni tę wodę mają.
Przewrotnie powiem, mimo, że pozornie nie jest to w naszym interesie, że wodę należy oszczędzać. I robimy to my, a mamy nadzieję, że także nasi odbiorcy, klienci indywidualni. Wody należy używać z rozsądkiem w miarę potrzeb. Żadne marnotrawstwo na dłuższą metę nie prowadzi do niczego dobrego. To jest pierwsze z przesłań, natomiast drugim jest ten sam apel, który mam do władz samorządowych - bądźmy rozsądni i sprawdzajmy co pijemy. Jeśli chcemy podążać za tym pędem ku studniom ogrodowym czy ujęciom głębinowym, to chociaż róbmy to z rozsądkiem, wiedząc, że jakość wody może się odbić na naszym zdrowiu i zdrowiu naszych najbliższych. Zapraszamy do naszego laboratorium. Zbadamy każdą próbkę wody. Oprócz chęci poprawy naszej sprzedaży, leży nam na sercu bezpieczeństwo wszystkich mieszkańców regionu, niezależnie skąd czerpią wodę.
opr. ab/ab