Jeśli chcę coś zmienić, coś osiągnąć, to powinienem też wiedzieć: po co tego chcę!
Każdy z nas pewnie to zauważa, częściej lub nie, że kiedy doświadczymy ze strony jakiejś osoby przykrości, pojawia się w nas chęć oddania. Przejawia się to niekiedy narzekaniem na daną sytuację, czy osobę, lub ocenianiem takiego sposobu postępowania, albo krytyką, która uwolnić nas od gniewu na jakąś sprawę (lub osobę). Jakiś czas temu, szczególnie to u siebie zaobserwowałem w odniesieniu do jednej osoby. Zauważyłem jak łatwo mi poddać się krytyce, ocenianiu, gdy doświadczyłem od kogoś nieprzyjemności. Niestety jakiś czas się temu poddawałem i wydawało mi się, że jest mi wtedy łatwiej, że jestem spokojniejszy. Jednak nic to nie zmieniło. Ani postępowanie tej drugiej osoby względem mnie nie uległo zmianie, ani ja sam nie czułem się jakoś bardziej spokojny z tego względu, że miałem uzasadnione argumenty, aby coś lub kogoś ocenić. Wówczas pojawiło się w mojej głowie: „nie jesteś zmęczony takim postępowaniem ze swojej strony?” Była to chwila uświadomienia sobie, że mogę jeszcze bardziej wpaść w wir ocen, krytyki. Wówczas powiedziałem sobie: „dość takiego postępowania”.
Zrozumiałem, że wobec niektórych sytuacji, trzeba postawić sobie warunki – ultimatum i na zasadzie małych kroków, codziennie starać się osiągnąć jakieś, chociażby najmniejsze, zwycięstwo.
By nie kontynuować złej postawy, trzeba się od niej odciąć. Nie wystarczy to, że będziemy coś zmieniać, czy udawać, że „od jutra będzie inaczej”. Wybrać punkt, który stanie się rzeczywistym momentem, wprowadzenia jakiś, jakichkolwiek zmian. Metoda „małych kroków” (piccoli passi; small steps) wydaje mi się, w tym właśnie sytuacjach, najbardziej skuteczną. Można postawić sobie, jako zadanie do realizacji, całkowite odmianę swojego charakteru, sposobu postępowania i w rzeczywistości przegrać już w pierwszej minucie realizacji tego założenia. Bo np., jeśli założę sobie, że w tym tygodniu nie będę pić kawy, to w dowolnej części tygodnia, jeśli poddam się i wypiję, to przegrywam całe założenie i czas, w którym już mi się udawało tego nie robić. A gdy celem będzie tylko, albo aż – dzisiaj, wówczas przegrywam jeden dzień, albo zwyciężam kolejny jeden dzień. Można tą metodę realizować również w inny sposób. Mogę powiedzieć sobie, że przez pierwsze kilka dni, nie będę pić kawy popołudniu, a jedynie do południa. Po jakimś czasie wykluczę kolejne chwile dnia, tygodnia i „małymi krokami”, uda mi się w ostateczności osiągnąć to, co sobie założyłem. W przypadku krytyki, oceniania, narzekania, mogę postąpić podobnie. Jest tylko dziś i to właśnie dziś chcę coś zwyciężyć. Dzięki metodzie „małych kroków” mogę poprzez kolejne dni, osiągnąć ogólne założenie – wypełnię owego założenia.
Jeśli chcę coś zmienić, coś osiągnąć, to powinienem też wiedzieć: po co tego chcę!
Najtrudniej zmobilizować się do czegokolwiek, stawiając jako argument osiągnięcia czegoś, zakazy. Jeśli będę stale sobie powtarzał, że tego nie mogę… tego nie mogę… to w ostateczności stworzę w sobie negatywne nastawienie wobec tego zadania, które sobie założyłem. Przez negatywne podejście, mogę przegrać już na samym starcie. Szukaj pozytywnego nastawienia, to znaczy argumentów pokazujących pozytywną stronę mojego postanowienia – co będę mógł osiągnąć, robić, gdy podejmę się tego zadania.
Życia nie zmieniam tylko po to, by było wygodniej, ładniej…, ale po to, by było dobre.
Okazją do wprowadzenia zmian w swoje życie, jest przekonanie, że to, co pragnę zrobić, sprawi, że moje życie rzeczywiście będzie dobre. Zmieniać, aby zmieniać, wydaje się to trochę bezsensu. Zmiany, które nadadzą odpowiedni kierunek rozwoju mojemu życiu, przyczynią się do konkretnego rozwoju. Niekiedy nie tyle potrzebna jest jakaś zmiana, co bardziej odnowa – wprowadzenie z większą siłą jakiejś pozytywnej postawy. Boimy się zmian, boimy się również niekiedy tego, co mogą te zmiany przenieść. Wiedząc, że zmianom, będę zawdzięczał jakieś dobro, będę bardziej przekonany do ich wprowadzania, w przeciwnym razie obudzi się we mnie wiele wątpliwości. Życie ma wiele wersji, ale wcale nie oznacza to, że wszystkie są dobre. Niekiedy jedno tylko rozwiązanie jest właściwe i dlatego wprowadzając jakieś zmiany, warto pomyśleć o tej właściwej wersji – dobrej wersji swojego życia.
Chcąc coś osiągnąć, muszę zacząć budować, a nie burzyć.
W wielu sytuacjach przekonałem się, że nawet gdy coś zrobię źle, nie warto powracać do tego co było, ale powinienem dziś zacząć budować coś nowego, lub w inny sposób. Chęć poprawienia czegoś, nie może polegać na tym, że wszystko zburzę i wciąż będę pracował na polu rozbiórki. Życie przynosi różne doświadczenia i nawet to, co trudne jest w jakiś sposób pozytywne i ubogacające. Muszę zacząć bardziej doceniać to, co jest, niż tęsknić za czymś, czego jeszcze nie ma. Mogę przykuwać przesadną uwagę do tego co jest; mogę marzyć o tym, jak powinno być, albo zwyczajnie mogę zacząć działać.
Zmiana nastawienia wobec ludzi, może oznaczać przebudowanie całego systemu ich traktowania. Jeśli czujemy, że druga osoba, kimkolwiek ona jest, jest dla mnie ważna, potrzebna, zaczniemy ich traktować w taki sposób, aby nie zniszczyć możliwości zbudowania czegoś pomiędzy nami. Zamiast murów, postarajmy się by zgromadzony materiał wykorzystać do tego, by zbudować pomiędzy nami coś pięknego, nawet gdyby to było bardzo trudne.
opr. aś/aś