Nie boję się pająków

O Światowym Kongresie Arachnologów w Siedlcach


Monika Lipińska

Nie boję się pająków

Dr Barbara Patoleta pająkami zajmuje naukowo się od 17 lat. Osiągnięcia zawdzięcza zacięciu badacza oraz pasji, przy której na arachnofobię po prostu nie ma miejsca.

 

Zainteresowanie pająkami nie przyszło samo, narzucił je kierunek badań prowadzonych w katedrze zoologii, w której po zakończeniu studiów w Akademii Podlaskiej w 1993 r. podjęła pracę. - Po obronie pracy magisterskiej miałam do wyboru: albo uczyć informatyki i języka angielskiego w szkole, albo wziąć pod lupę pająki, czyli zająć się pracą naukową na uczelni. Stwierdziłam, że pająki - to jest to!

Trafiła do silnego zespołu dowodzonego przez prof. Marka Żabkę. Arachnolodzy z Siedlec specjalizują się w taksonomii, ewolucji oraz zoogeografii pająków z rodziny Salticidae. Upraszczając, zajmują się rozmieszczeniem pająków na kuli ziemskiej, a przy okazji wyjaśniają, jakimi drogami ewoluowały. I liczy się z nimi naukowy świat, ponieważ znawców pająków skaczących jest zaledwie około 30.

- Moje zainteresowania skupiają się na araneofaunie wysp południowo-zachodniego Pacyfiku - precyzuje dr Patoleta. Trzy z osób tworzących grupę, do której należy, prowadzi badania biogeograficzne tego obszaru. - Staramy się wskazać w jaki sposób kształtowała się ich fauna - mówi. W przeszłości Nowa Kaledonia stanowiła część kontynentu - była fragmentem Gondwany. 85 mln lat temu oddzieliła się od Australii, a 20 mln lat później - od Nowej Zelandii. - Staram się odwzorować historię pogondwańską i wyjaśnić, co działo się z pająkami dalej - mówi, upraszczając definicję zoogeografii. A odnalezienie, jak po nitce, związku między przyczynami rozprzestrzeniania się gatunku, kierunkiem wędrówek, po utworzenie nowej populacji jest prawdziwym wyzwaniem. Zwieńczeniem badań staje się określenie, jak i kiedy powstał nowy gatunek. Żeby było to możliwe, na warsztat badawczy dr Patolety trafiają okazy wypożyczane przez największe światowe muzea. Przełomowym wydarzeniem w karierze naukowej okazało się wystąpienie na Kongresie Arachnologicznym w Chicago w 1998 r. Zaprezentowała wówczas swoje osiągnięcia, poznała również większość uczonych zajmujących się pająkami skaczącymi, a potem badała materiały muzealne w American Museum of Natural History w Nowym Jorku. Jednym słowem - zaistniała w świecie nauki. Kiedy wróciła do Siedlec, czekał już na nią materiał badawczy, o który bezskutecznie zabiegała przez rok. Jednak nie zawsze można wypożyczyć okazy. Dwa tygodnie przed naszą rozmową B. Patoleta wróciła z Paryża, gdzie w Museum National d'Histoire Naturelle przyglądała się pająkom zebranym pod koniec XIX w. Poza materiałem „archaicznym” ocenia również okazy odnalezione współcześnie, np. na Nowej Kaledonii.

- Każdego pająka trzeba dokładnie obejrzeć, głównie narządy kopulacyjne, ponieważ ich budowa stanowi podstawę systematyki - wyjaśnia. W związku z tym podstawowym narzędziem pracy arachnologa są mikroskopy. Poza opisem trzeba wykonać rysunki diagnostyczne, odwzorowujące oryginał z dokładnością do setnej milimetra oraz uzupełnić dokumentację precyzyjnymi zdjęciami. - To żmudna praca, mało efektowna - zastrzega pani arachnolog. - Ale przyjemna - dorzuca. Trzeba jednak lat pracy, by stwierdzić wśród opisanych dotąd pięciu tysięcy gatunków pająków nowy. Dr Patoleta ma na swoim koncie ponad 20 nowych gatunków. Jeden z nich to Lagnus monteithorum Patoleta 2008

Ukoronowaniem pracy jest możliwość nadania nowemu gatunkowi nazwy zawierającej nazwisko osoby, która pająka po raz pierwszy opisała. Pani doktor przyznaje: ten pierwszy raz to ważny moment w życiu i ogromna satysfakcja, kolejne niosą rutynę. Tym bardziej, że świat pająków i owadów jest niesłychanie bogaty. Wiele organizmów, głównie z tropików, czeka na opisanie. I często ginie bezpowrotnie wraz z wycinanym masowo drzewostanem.

- Nie zabija się pająków, bo są naszymi sprzymierzeńcami - podkreśla B. Patoleta, gdy wracamy z tropików do naszego postrzegania pająków, w którym - co tu kryć - na miłość nie ma miejsca... - Jako drapieżniki polują na drobne stawonogi, których liczebność jest olbrzymia. Gdyby nie one, owady rozprzestrzeniłyby się bardzo szybko, burząc dynamiczną równowagę między grupami organizmów. Takiego patrzenia na przyrodę trzeba uczyć dzieci, one muszą wyrastać w przekonaniu, że coś jest dobre, a coś złe - tłumaczy zasadę szacunku dla fauny. A chwilę później prezentuje zdjęcie pająka, któremu można spojrzeć w oczy.

Jedna para jego oczu jest wyraźnie większa. - To Mopsus - mój ulubiony rodzaj - zapowiada dr Patoleta. Gdy przyjrzeć się tym pająkom w powiększeniu, okaże się, że nie tylko są bajecznie kolorowe, ale mają bokobrody i grzywkę. Wyglądają naprawdę przyjaźnie. To najsympatyczniejsze z pająków skaczących. A kontakt z nimi jest dobrym sposobem na pokonanie arachnofobii. Jej przyczyna jest - według B. Patolety - prosta: ośmionożne stworzenia nie mają twarzy.

Dokładana znajomość pająków pozwala obalić błędne przekonania, jak to, że pająki boją się różowego koloru. Wiele tych żyjących w Polsce to pająki sieciowe, a te nie rozróżniają barw. Bodźce ze środowiska docierają do nich poprzez drgania podłoża oraz cząsteczek powietrza, które odbierają dzięki włoskom na ciele. Jak my świat postrzega np. grupa pająków Salticidae, które nie przędą sieci.

Dowiedziono również, że pająki są inteligentne; takie badania prowadzą naukowcy z Nowej Zelandii. Polują według schematu w zależności od typu ofiary: np. powoli podchodzą do ofiary od przodu, by po wybraniu odpowiedniej chwili szybko do niej doskoczyć. Odmienna taktyka pająka Portia fimbriata polega na analizowaniu, co dzieje się wokół ofiary. Zmyślność naszych rodzimych długonogich nasosznikowatych, bytujących często za lodówkami, przejawia się reakcją na zagrożenie - wprawiają wówczas w drgania sieć tak intensywnie, że stają się niewidoczne. Do ręki lepiej nie brać dużych, masywnych kątników. Ponieważ większość z nas jest uczulona, może się okazać, że alergię wywoła również jad niepokaźnego stworzenia, a prawie każdy pająk jest jadowity.

Ciekawostek związanych ze światem pająków jest mnóstwo, a moja rozmówczyni to prawdziwa kopalnia wiedzy, nie tylko tej specjalistycznej. Rozmowę przerywamy, by rzucić okiem na co ciekawsze okazy - oczywiście w internecie, bo poza „maskotkami”, czyli kosmatymi ptasznikami, w katedrze zoologii hodowli pająków się nie prowadzi. Zaglądamy na współtworzone przez B. Patoletę strony internetowe - Katedry Zoologii AP oraz oficjalną stronę poświęconą arachnologii polskiej. Ale to nie wszystkie obowiązki spoczywające na mojej rozmówczyni. Prowadzi też zajęcia ze studentami. - To praca absorbująca, ale ciekawa i pouczająca - podkreśla. Planów na przyszłość - sporo. Przede wszystkim spotkanie arachnologów całego świata w Siedlcach, w ramach kongresu. A za rok wymarzony wyjazd do Australii oraz Tasmanii, głównie do muzeów, ale też na badania terenowe.

 

Światowy Kongres Arachnologów w Siedlcach

Pytamy prof. Marka Żabkę z Katedry Zoologii Instytutu Biologii Akademii Podlaskiej w Siedlcach.

Dlaczego na miejsce tegorocznego Kongresu Arachnologicznego wybrano Siedlce?

Jest 50-letnią tradycją, że kongresy odbywają się co trzy lata w instytucjach, które gwarantują sprawną organizację i wysoki poziom naukowy, a organizatorzy są znani w międzynarodowym środowisku. Zarówno Akademia Podlaska, jak i nasz zespół badawczy spełniają te kryteria. Podobny kongres, ale o zasięgu europejskim, organizowaliśmy już w 1996 r. i wypadł bardzo dobrze. Zapewne miało to wpływ na powierzenie nam kongresu światowego.

Gdy trzy lata temu, w imieniu rektora AP, zgłaszaliśmy naszą kandydaturę, zapowiedzieliśmy także atrakcje przyrodnicze, np. przepiękną dolinę Bugu czy Puszczę Białowieską. Pamiętajmy, że goście z odległych krajów, np. Ameryki Południowej, Australii czy Nowej Zelandii przemierzają tysiące kilometrów - także z zamiarem poznania przyrody tej części świata.

Jak ocenia Pan rangę tego wydarzenia dla Akademii Podlaskiej oraz dla Siedlec?

W naszej uczelni to jedna z imprez o największym zasięgu i randze. Kongresy światowe gromadzą czołówkę badaczy z najważniejszych instytucji naukowych i uniwersytetów (Harvard, Oxford, Yale, Berkeley, American Museum of Natural History). W naszym przypadku spodziewamy się blisko 270 osób z 50 krajów i jestem pewien, że będzie to znakomita promocja dla Akademii Podlaskiej.

Kongres jest także szansą dla miasta. Mamy okazję pokazać, iż wschodnie rubieże Polski to miejsce urokliwe i przyjazne. Ci, którzy byli tu w roku 1996, będą mogli zobaczyć, jak bardzo miasto zmieniło się i wypiękniało. Liczę także, że ze strony siedlczan spotka naszych gości uśmiech i życzliwość.

Co będzie specyfiką lipcowego kongresu?

Po pierwsze, różnorodność tematyki. Po drugie - ciekawe wykłady plenarne. Wprawdzie kongres jest imprezą zamkniętą, ale zainteresowani mogą zgłosić się do nas i wysłuchać wybranych referatów. Warto pamiętać, że językiem obrad będzie angielski. Szczegóły znajdują się na stronie internetowej www.arachnologia.edu.pl/congress.

Czym zajmują się siedleccy arachnolodzy?

Nauka o pająkach obejmuje wiele aspektów, np. opisywanie nowych gatunków z różnych rejonów świata, badanie pokrewieństw i rozmieszczenia geograficznego, ocenę różnorodności araneofauny w różnych ekosystemach... Pamiętajmy, że pająki to ważny składnik ekosystemów, regulator ich harmonijnego funkcjonowania.

Nasz zespół badawczy funkcjonuje od blisko 40 lat - w różnym składzie osobowym. Każdy wnosi własne zainteresowania i talenty. Uczestniczymy w badaniach nad bioróżnorodnością, ewolucją, systematyką, publikujemy w najlepszych światowych czasopismach, uzyskujemy granty krajowe i międzynarodowe, nasze prace są wysoko oceniane. Przyznanie nam organizacji kongresu jest tego najlepszym potwierdzeniem.

Dziękuję za rozmowę

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama