Student w kryzysie

Artykuł z tygodnika Echo katolickie 39 (743)


Jolanta Krasnowska-Dyńka

Student w kryzysie

Za kilka dni na uczelniach wyższych w całym regionie zabrzmi uroczyste „Gaudeamus igitur”. Pierwszego października rozpoczyna się nowy rok akademicki 2009/2010. Dla studentów pierwszego roku będzie to czas przewartościowań i sporych zmian w życiu.

Już od podstawówki słyszymy opinie, że studia to najpiękniejszy okres w życiu młodego człowieka. To nie tylko czas pierwszych ważnych decyzji kształtujących w dużym stopniu naszą przyszłość. To także okres zabawy i nowych przyjaźni, które z całą pewnością przetrwają wiele lat. Młodzi ludzie z niecierpliwością wyczekują momentu, gdy będą mogli zakosztować takiego życia. Czy jednak jest się do czego spieszyć? Czy dzisiaj, w dobie kryzysu, realia studenckiego życia rzeczywiście są tak wspaniałe? Okazuje się, że nie.

Z badań socjologicznych wynika, że współczesny żak ma o wiele trudniej niż np. jego starszy o pokolenie kolega. I choć w latach siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych panował reżim polityczny, a władza była negatywnie nastawiona do aktywnych studentów, to ich życie wyglądało inaczej niż teraz. System socjalny był bardzo dobrze rozwinięty, akademiki, pokoje do wynajęcia, pomijając nawet wariant inflacyjny, kosztowały zdecydowanie mniej. Żaków stać było na opłaty, jedzenie oraz wydatki własne, nawet bez dodatkowej pracy zarobkowej. Dzisiaj na taki luksus mogą sobie pozwolić tylko ci, których rodziców bądź opiekunów stać na „sponsorowanie” studenckiego życia.

Chudy portfel studenta

Z ubiegłorocznych wyliczeń „Gazety Prawnej” wynika, że w Łodzi na przeżycie miesiąca potrzeba studentowi 890 zł, ale w Warszawie jest to już kwota 1,5 tys. zł. Na szczęście w Siedlcach czy Białej Podlaskiej życie jest trochę tańsze, a więc utrzymanie żaka kosztuje nieco mniej niż w stolicy, Krakowie lub Poznaniu. Statystycznie jednak przeciętny student musi mieć tysiąc złotych miesięcznie, żeby móc przeżyć podczas studiów. W ten koszt wliczono: wynajęcie mieszkania, wyżywienie, cenę biletu miesięcznego, pozostałe wydatki (książki, kino, teatr itp.) oraz podróże do domu rodzinnego. Dlatego studencki portfel zasobny nie jest.

Chatka dla żaka

Na co żak wydaje najwięcej? Na mieszkanie. Dlatego najlepszym wyjściem byłby dom studencki, ale szansę na pokój mają tylko nieliczni. Głównym kryterium decydującym o przyznaniu akademika jest sytuacja materialna żaka, a także odległość od miejsca zamieszkania. Poza tym domy studenckie oferują niewiele miejsc. Siedlecka Akademia Podlaska w czterech akademikach ma ich 900. Część z nich jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych. Miesięczna opłata za pokój wynosi 260 zł. Mniej więcej tyle samo za dwuosobowy pokój bez łazienki w akademiku zapłaci student Zamiejscowego Wydziału Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej. Na „jedynkę” z łazienką trzeba wyłożyć 290 zł. Natomiast na „dwójkę” 280 zł. W sumie uczelnia dysponuje 509 miejscami w czterech domach studenckich.

Jednak preferencje mieszkaniowe dzisiejszego żaka są inne niż jeszcze kilka lat temu. Potwierdzają to wyniki zamieszczonej na studenckich portalach internetowych ankiety pt. „Jak mieszkają polscy studenci”. Okazuje się, że akademicki klimat kusi. Dlatego polski żak wraz z przyjaciółmi najchętniej wybiera samodzielne mieszkanie. Dzięki temu może cieszyć się większą swobodą, niezależnością i zdecydowanie wyższym standardem, za który zapłaci niewiele więcej niż w akademiku.

- Na pierwszym roku mieszkałam w dwuosobowym pokoju w domu studenckim. Miesięczna opłata wynosiła 260 zł. Jednak miałam dość życia, w którym wszystko było wspólne. Nawet moje nowe dżinsy. Dlatego w tym roku wraz z koleżankami zdecydowałam się na wynajęcie samodzielnego mieszkania. Po podliczeniu wszystkich opłat wyszło 290 zł na głowę - mówi Mariola Wakowska, studentka chemii. - Na takie rozwiązanie zdecydowało się wielu moich znajomych. Wolą wynająć mieszkanie niż gnieździć się w domu studenckim ze wspólną łazienką i narzekać na brak ciśnienia w kranie - dodaje.

Podobnie, inaczej niż przed laty, małą popularnością cieszy się dziś wynajem stancji. Młodzi ludzie obawiają się, że mieszkając przy właścicielu mieszkania, będą stale pod jego kontrolą. - Oczywiście, nie wszyscy są tacy jak bohaterka nagranego ukrytą kamerą i zamieszczonego kilka lat temu w Internecie filmu pt. „Stancja u pani Krysi”, ale jeśli zdecydujemy się na pokój przy rodzinie, będziemy musieli przyzwyczaić się do zasad panujących w domu właścicieli - mówi Ania, studentka polonistyki. Od dwóch lat mieszka na stancji, którą dzieli ze starszym małżeństwem. - Nie jestem typem rozrywkowej dziewczyny, dlatego odpowiada mi cisza za ścianą i panujący w tym domu spokój - tłumaczy.

Jednak zasad może być więcej. Wszystko bowiem zależy u jakiej rodziny wynajmujemy pokój, ale jest kilka takich, które powtarzają się bardzo często. A mianowicie: nie można wracać zbyt późno, organizować imprez dla znajomych, przyjmować na noc dodatkowych osób. No i najważniejsze: nieważne, ile wody, prądu, gazu zużyjemy, to i tak zawsze będzie tego zbyt wiele.

Mieszkanie to nie wszystko

Ale życie studenta to nie tylko mieszkanie. Codziennym wydatkiem jest przecież wyżywienie. Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na jedzenie w restauracjach, stołówkach czy nawet barach mlecznych. Taniej wychodzi, gdy obiady gotują sobie sami. Zapytani o fundusze przeznaczane na jedzenie studenci deklarują od 350 do 500 zł. Są i tacy, którzy potrafią przeżyć, wydając mniej. Głównie na chleb, mleko i dżem. - Na szczęście co dwa tygodnie rodzice dowożą mi z domu wałówkę. Dzięki temu udaje mi się trochę zaoszczędzić na książkę czy bilet do kina - mówi Majka, studentka rolnictwa. - Jednak mieszkanie i jedzenie, to nie wszystko. Sporo pieniędzy pochłaniają też kserówki. Pod koniec miesiąca często okazuje się, że wydałam na nie ponad 100 zł - mówi.

Do miesięcznych wydatków żaka należy także doliczyć bilet autobusowy. Siedlecki, jak i bialski student musi za niego zapłacić około 50 zł.

Między uczelnią a pracą

Utrzymanie na studiach w obcym mieście to spory wydatek. Dlatego widok studenta czekającego na wykłady i przeglądającego gazetę z ofertami zatrudnienia, to częsty widok. Niestety, zarówno w Siedlcach, jak i Białej Podlaskiej o pracę nie jest łatwo. Jednak dla zdeterminowanych i wytrwałych zawsze coś się znajdzie. Działające przy uczelniach biura karier mają oferty pracy dorywczej. Głównie są to: roznoszenie ulotek, wykładanie towarów w sklepach, praca na promocjach, w barach, pubach, opieka nad dziećmi - na takie zajęcia mogą liczyć bialscy i siedleccy żacy. O lepiej płatnej pracy nie mamy co marzyć. Chyba że najpierw zainwestujemy w swój rozwój, robiąc kursy w szkołach lub centrach kształcenia kadr (Profesja, Lider, Kursor).

Zdaniem socjologów termin „życie studenckie” uległ w ciągu ostatnich lat przewartościowaniu. Rynkowa rewolucja lat 90 nie oszczędziła nawet młodych, uczących się Polaków. Dziś, inaczej niż jeszcze 20 lat temu, studia są inwestycją w przyszły rozwój zawodowy żaka, a nie intelektualny. Zamiast w kafejkach na dyskusjach o sensie życia studenci coraz częściej spędzają czas na spotkaniach biznesowych. A ich dyskusje toczą się wokół sensu inwestycji na giełdzie czy stażu w kolejnej firmie.

Na zabawę nie ma czasu

Jednak nie wszyscy idą na studia, by pogłębiać swoją wiedzę. Zabawa, wolność, przygoda - tego oczekują młodzi ludzie i, niestety, właśnie na to coraz rzadziej mogą sobie pozwolić. - Imprezy? A kogo teraz na nie stać? - pyta Tomek, student filologii polskiej. - Owszem, raz na jakiś czas domówka, ale kluby odpadają. Za drogo, za burżujsko, to już wolę kupić piwo i w mieszkaniu przy „Panu Tadeuszu” wypić - twierdzi.

Z kolei Paweł, student II roku politologii, uważa, że wizerunek studenta - imprezowicza dawno się zdewaluował. - Zabawy to kiedyś były w akademikach. Teraz już takich nie ma - mówi. - Ludzie zwyczajnie nie mają czasu, ochoty ani kasy na to. Trzeba się uczyć, pracować i kombinować, jak kolejny miesiąc przeżyć. Nie ma już takiej solidarności studenckiej, jak kiedyś. Każdy o swoim myśli - dodaje.

Nawet juwenalia, kipiące od atrakcji radosne święto żaków wygląda dzisiaj inaczej niż kilka lat temu. - Mało kto pozwala sobie dziś na kilka dni harców. Patrzę na moich studentów nerwowo zerkających na komórkę. SMS z firmy jest ważniejszy niż wykład. Studia to dla wielu potrzebna rubryka w CV. Bez niej nie załapią się na wymarzone stanowisko i nie dostaną dobrej kasy - mówi Adam, doktorant jednego z najpopularniejszych kierunków na Uniwersytecie Warszawskim, od trzech lat prowadzący zajęcia.

Sonda

Jaki jest współczesny student?

Grzegorz Wojnarowski
prywatny przedsiębiorca

Kiedy patrzę na dwójkę moich dzieci, ich kolegów i koleżanki z roku, mogę śmiało powiedzieć, że dzisiejsi studenci w dużej mierze gonią za sukcesem. Nie są ze sobą zżyci tak, jak za moich czasów. Nie wiedzą, co znaczy np. mieszkanie na waleta w akademiku czy otrzęsiny.

Zanika również kultura studencka, bo kultura dzisiejszych studentów to kultura pop albo co gorsza disco polo. Dzisiaj młodzi studiują po dwa kierunki, wyjeżdżają na zagraniczne stypendia. To wszystko ma im zapewnić lepszą pozycję na rynku pracy, a w efekcie wyższy szczebel w drabinie społecznej. Za moich czasów kończący studia absolwent nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić, gdzie szukać pracy i jakiej. Teraz młodzież ma już tego świadomość znacznie wcześniej. Często jeszcze w szkole średniej ustala ścieżkę kariery. To, co razi mnie u młodych ludzi, to brak pokory. W poszukiwaniu pracy zgłaszają się do mnie absolwenci wyższych uczelni, którym wydaje się, iż pozjadali wszystkie rozumy i żądają niebotycznych zarobków. Zwykle mówię takiemu człowiekowi: najpierw pokaż, co potrafisz, a potem rozmawiaj o pieniądzach.

Ewelina Marczuk
studentka ekonomii i prawa

Współcześni studenci to mistrzowie kreatywności. Pogodzenie dwóch, a nawet trzech kierunków studiów, pracy zawodowej i życia osobistego wymaga nie lada umiejętności. Wiem, co mówię, bo sama studiuję równocześnie prawo i ekonomię. Czasy, kiedy żak był utożsamiany z niepozornym chłopczykiem w grubych okularach lub dziewczynką w wykrochmalonym kołnierzyku, którzy żyją na garnuszku rodziców, minęły. Współczesny student to młody, elegancki człowiek, który wie, czego chce od życia. Sama szybko zaczęłam się usamodzielniać zawodowo, ponieważ wiem, co chcę robić w przyszłości. Nie boję się wyzwań. Stawiam na naukę, pracę i odwagę. To, moim zdaniem, klucz do sukcesu. Poza tym, mój honor nie pozwalałby mi na to, by po każdy grosz na przyjemności wyciągać rękę do rodziców. Wystarczy, że płacą za moje mieszkanie. Na resztę muszę zapracować sama. A kursy językowe czy treningi podnoszące kwalifikacje zawodowe kosztują. I to sporo. Jednak to inwestycja w moją przyszłość. Mam nadzieję, że zwróci się już za parę lat.

Renata Kożuchowska
studentka zarządzania i marketingu

Mam swoje ideały i marzenia, do których dążę. Jednak nie za wszelką cenę. Nie startuję w wyścigu szczurów. Owszem, wiedza jest dla mnie ważna, ale nie można przecież spędzić całego życia w książkach. Czasami trzeba zostawić opasłe tomy, wkuwanie teorii i iść na spacer albo do kina. To ważne dla higieny psychicznej. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wielu moich kolegów nie zgodzi się ze mną. Dlatego już w trakcie studiów zdobywają dodatkowe doświadczenia zawodowe, działają w kołach naukowych, pracują wieczorami lub w weekendy, zapisują się na kursy językowe lub pogłębiające kwalifikacje zawodowe. A wszystko po to, by móc pracować zagranicą lub zdobyć lepszą pracę w Polsce. Owszem - jak głosi stare przysłowie - nauka to potęgi klucz, ale nie możemy zapominać, że oprócz wiedzy potrzebna jest też chwila wytchnienia, czas na zabawę i spotkania z przyjaciółmi. Bo czym byłoby życie bez przyjemności? Jednak każdy żyje tak, jak chce. Każdy jest kowalem własnego losu.

MD

3 PYTANIA

Po to jesteśmy

Ks. Paweł Siedlanowski

Duszpasterz akademicki

Wraz z inauguracją nowego roku akademickiego rozpocznie swoje działanie Duszpasterstwo Akademickie. Jaką rolę pełni ono w życiu studenta?

Rozwój człowieka to nie tylko zdobywanie wiedzy. Jej zasób nie równa się mądrości. Aby ona zamieszkała w młodym człowieku, potrzeba wielu zintegrowanych działań - nie tylko kształcenia intelektu, ale także pielęgnacji ducha, otwartości, a przede wszystkim dobrej woli. Można być doskonałym fachowcem w swojej dziedzinie, zdobywać kolejne stopnie naukowe, ale jeśli wyjałowieje dusza, zabraknie sensu wszystkiego. Duszpasterstwo Akademickie w Siedlcach, w Białej Podlaskiej od lat proponuje studentom taką drogę rozwoju, która pozwoli uchronić się od pustki, odnaleźć w sobie bogactwo, które płynie z wiary. Chcielibyśmy, aby nasze działania pomogły młodym ludziom przeżyć to, o czym tak pięknie w 2005 r. mówił papież Benedykt XVI, nawiązując do słów swojego wielkiego poprzednika: „Nie obawiajcie się Chrystusa! On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej. Kto wpuszcza Chrystusa, nie traci nic, absolutnie nic z tego, co czyni życie wolnym, pięknym i wielkim. Tylko w tej przyjaźni doświadczamy tego, co jest piękne i co wyzwala. Tylko w tej przyjaźni otwierają się na oścież drzwi życia. Tylko w tej przyjaźni rzeczywiście otwierają się wielkie możliwości człowieka”.

Czy w dzisiejszym świecie, pełnym najróżniejszych propozycji spędzenia wolnego czasu, oferta DA daje się zauważyć, czy też ginie w tłumie? Co zrobić, by propozycja DA była dla młodych ludzi atrakcyjna?

Świat dziś to areopag idei, plątanina dróg, mnogość haseł. Oferta Chrystusa, aby przyjąć Dobrą Nowinę, uczynić ją treścią życia, jest usytuowana z dala od tego zgiełku. Choć czasy radykalnie się zmieniają, ona trwa - jak pisał autor Listu do Hebrajczyków: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”. Prawda, natura ludzka ze swoimi potrzebami, spoglądanie w niebo w poszukiwaniu sensu życia itp. są niezmienne. Jezus daje odpowiedź na wszystkie pytania. Ważne jest to, byśmy w pracy duchowej nie ulegli pokusie pogoni za błyskotkami, nie spłycali przekazu Ewangelii. Oczywiście, potrzebne są nowe metody pracy, inicjatywy wychodzące naprzeciw potrzebom młodego człowieka, miejsca i czas, gdzie będą miały swoje ujście młodzieńczy entuzjazm i radość. Tak się działo dotychczas w naszym Duszpasterstwie Akademickim - jednym z najprężniej działających w Polsce. Są też nowe pomysły. Będziemy je sukcesywnie wprowadzali w życie.

Do Duszpasterstwa Akademickiego studenci przychodzą tylko po to, by zgłębiać swoją wiedzę religijną? Czy proszą też o indywidualne kierownictwo duchowe?

Katechezy, konwersatoria prowadzone w DA są bardzo ważne. Poszerzają spektrum wiedzy o Bogu, świecie. To jednak za mało. Spotkanie z Chrystusem, aby mogło stać się owocne, musi być przeżyte, przemodlone. Często potrzebna jest indywidualna pomoc. Młodzi ludzie noszą w sobie głębokie rany, bunt, wewnętrzny niepokój. Nie wiedzą, co z tym zrobić, jak dalej żyć. A często zwyczajnie szukają Boga, mijają się z Nim, kłócą, nie potrafią Go odnaleźć w wierze, która jest zbyt płytka, tradycyjna. Bywa, że noszą w sercu Jego wypaczony obraz. Księża w DA są do dyspozycji studentów, praca indywidualna zawsze miała wymiar priorytetu. Przyjść może każdy. Po to jesteśmy.

opr. aw/aw



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama