Donald Tusk został przewodniczącym Rady Europejskiej, jakie mogą być konsekwencje tej nominacji
Od ponad pół roku na Ukrainie toczy się rozpętana przez Rosję wojna, której celem jest nie tylko zniszczenie państwa ukraińskiego, ale również destabilizacja Unii Europejskiej. Kilka dni temu prezydent Litwy Dalia Grybauskaite oświadczyła, że Rosja jest w stanie wojny z Europą. Wielu polityków stara się jednak tego nie zauważać.
Winston Churchill po podpisaniu układu monachijskiego powiedział: „Mieli do wyboru hańbę, albo wojnę. Wybrali hańbę, a wojnę dostaną i tak”. Dzisiaj nikt nie żąda podejmowania przeciw Rosji działań zbrojnych. Unia Europejska i USA muszą jednak nałożyć poważne sankcje gospodarcze, które wstrząsną gospodarką i społeczeństwem rosyjskim. Skutki embarga odczujemy również i my, ale innej możliwości nie ma. Trzeba zacząć wreszcie także dostarczać sprzęt wojskowy Ukrainie, która powinna posiadać możliwość prowadzenia skutecznych działań zbrojnych w obronie własnej niepodległości i integralności terytorialnej. W latach 80 XX w. amerykańskie dostawy broni pozwoliły afgańskim mudżahedinom wygrać wojnę ze Związkiem Radzieckim.
Już w 2008 r. prezydent Lech Kaczyński przestrzegał, że po Gruzji następnym celem rosyjskiej agresji będzie Ukraina, a później Litwa, Łotwa, Estonia i Polska. Od tego czasu upłynęło zaledwie sześć lat, a Andriej Piontkowski, dysydent rosyjski, ostrzega, że Putin bierze pod uwagę możliwość przeprowadzenia ograniczonych ataków jądrowych na któreś z miast położonych na terenie państw bałtyckich lub Polski. W ten sposób chce udowodnić, że NATO nie jest w stanie odpowiedzieć atakiem odwetowym w obawie przed rozpętaniem wojny nuklearnej. W 2009 i 2013 r. Rosjanie i Białorusini podczas wspólnych manewrów ćwiczyli uderzenie na Polskę, w tym zrzucanie bomby atomowej na Warszawę. Działo się to jeszcze przed protestami na kijowskim Majdanie.
Wydarzenia rozgrywające się na Ukrainie nie są zresztą w naszej historii niczym nowym. W ten sposób Rosja postępowała wobec nas już w XVIII w. Reforma państwa podjęta przez Sejm Wielki zagrażała rosyjskiej dominacji. Rosja, dążąc do powstrzymania procesu modernizacji Rzeczypospolitej, rozpoczęła działania wojenne. Dzisiaj na Ukrainie Rosjanie wspierają sztuczny separatyzm. Wówczas wystąpili pod hasłem obrony zagrożonej wolności szlacheckiej. Przeciwnicy ustawy majowej zawiązali 27 kwietnia 1792 r. konfederację w Petersburgu, którą ogłosili trzy tygodnie później w przygranicznym miasteczku Targowica. Celem rosyjskich działań militarnych nie było jednak wsparcie targowiczan, tylko przeprowadzenie kolejnego rozbioru Rzeczypospolitej. Podobnie w XX w. postępowała Rosja Radziecka. 17 września 1939 r. bez wypowiedzenia wojny zaatakowała Polskę, łamiąc tym samym pakt o nieagresji obowiązujący do końca grudnia 1945 r. Działania te propaganda radziecka tłumaczyła koniecznością roztoczenia opieki nad ludnością białoruską i ukraińską zamieszkałą na wschodnich terenach Rzeczypospolitej. Agresja ta była jednak następstwem zawartego z hitlerowskimi Niemcami porozumienia, którego celem była likwidacja państwa polskiego. Rosja Radziecka, aby powstrzymać dążenia narodów do samostanowienia, nie cofała się przed niczym. W listopadzie 1956 r. armia radziecka krwawo stłumiła powstanie węgierskie. Powód do interwencji dostarczył marionetkowy rząd Jánosa Kádára, utworzony zaledwie na kilka godzin przed rozpoczęciem operacji, który zwrócił się z prośbą o udzielenie „bratniej” pomocy.
Ostatnio Aleksander Dugin, ideolog imperializmu rosyjskiego, wezwał do dokonania ludobójstwa na ludności ukraińskiej. Ten sposób tłumienia dążeń wolnościowych w historii Rosji nie jest niczym nowym. W połowie XIX w. ofiarą czystek etnicznych padli Czerkiesi. W XX w. terror stalinowski pociągnął za sobą miliony ofiar, wśród których znalazło się wielu Polaków. Współcześnie polityka ludobójstwa była realizowana w Czeczenii. Według szacunków armia rosyjska zamordowała 200 tys. Czeczenów, w tym wiele dzieci. Kilka dni temu w zajętym przez armię rosyjską Nowoazowsku pojawiły się ulotki informujące mieszkańców, że ministerstwo obrony Federacji Rosyjskiej gwarantuje, iż nikt z nich nie zostanie rozstrzelany bez przyczyny. Jakże dobrze to znamy z naszej historii. Przecież z punktu widzenia rosyjskiego jeńcy polscy nie byli mordowani bez powodu.
Część polityków europejskich ze zdziwieniem przeciera oczy, patrząc na cyniczną politykę rosyjską prowadzoną wobec Ukrainy. Przez ostatnie 20 kilka lat Zachód postrzegał Rosję taką, jaką chciał ją widzieć, chociaż rzeczywistość odbiegała znacznie od wyobrażeń. To dzięki wsparciu Rosji na początku lat 90 XX w. niezależność ogłosiło stanowiące część Mołdawii Naddniestrze. Do dzisiaj na terenie tego samozwańczego państwa stacjonuje armia rosyjska, która - zgodnie z międzynarodowymi zobowiązaniami - miała stamtąd wycofać się do 2003 r. Rosja od wielu lat prowadzi brudną wojnę w Czeczenii. Wielokrotnie też ingerowała zbrojnie w wewnętrzne sprawy Gruzji. Służby rosyjskie niewygodnych dla władzy ludzi mordują, torturują i biją. Do najgłośniejszych zabójstw należy otrucie polonem Aleksandra Litwinienki, byłego oficera KGB, który publicznie krytykował politykę Kremla. Rosja jest krajem więźniów politycznych. Przy pomocy różnego rodzaju środków zlikwidowano wolność mediów. Instytucje państwowe zostały opanowane przez funkcjonariuszy służb specjalnych.
Rozpętana przez Rosję wojna na Ukrainie przyniosła nieszczęścia milionom ludzi. Z dnia na dzień przybywa zabitych i rannych. Zwiększa się liczba uchodźców z terenów ogarniętych działaniami zbrojnymi. Wiele osób straciło dorobek życia. Kilka dni temu dwóch oficerów ukraińskich, nie chcąc się poddać, wysadziło się w powietrze, zabijając 12 rosyjskich żołnierzy. Ofiarami represji są również księża rzymskokatoliccy pracujący na wschodniej Ukrainie. W lipcu w Gorłówce k. Doniecka więziono ks. Wiktora Wąsowicza. Zwolniono go wprawdzie po 11 dniach, ale prorosyjscy bojówkarze nie zwrócili mu ani samochodu, ani dokumentów. Przebywając w niewoli, służył ludziom przetrzymywanym z nim w jednej celi, przez którą przewinęło się w tym czasie ponad 50 osób. Trudno określić, ilu ludzi jest więzionych przez władze samozwańczych republik. Wzięci do niewoli żołnierze ukraińscy są upokarzani, torturowani i mordowani. W szpitalu w Starobeszewie armia rosyjska wymordowała rannych żołnierzy ukraińskich oraz personel medyczny. Na terenach wyzwolonych przez oddziały ukraińskie odkrywane są masowe groby ofiar rosyjskiego terroru.
Polega ona nie tylko na próbie przekonania opinii międzynarodowej, że we wschodniej części kraju są silne tendencje separatystyczne, ale również na notorycznym zaprzeczaniu udziału żołnierzy rosyjskich w walkach z ukraińską armią. Równocześnie dyplomacja Rosji uprawia cyniczną grę, która polega na prowadzeniu mediacji, chociaż w tym czasie armia podejmuje kolejne operacje wojskowe na terenie Ukrainy. Według Borysa Niemcowa, byłego wicepremiera Rosji, obecnie lidera opozycyjnego Sojuszu Sił Prawicowych, Putinowi zależy, aby mieć na wschodzie Ukrainy trwałą strefę wojny i konfrontacji. Prowadzone tam działania to zemsta za antykryminalną rewolucję, która obaliła przestępcę Janukowycza. Putin mści się, bo boi się podobnych wydarzeń w Rosji.
Wojna handlowa z Polską nie jest karą nałożoną na nas za wspieranie rewolucji ukraińskiej, tylko elementem destabilizacji naszego państwa. Hasło „Zjedź jabłko na złość Putinowi” jest oddolną reakcją na działania rosyjskie. W dwudziestoleciu międzywojennym wygraliśmy wojnę celną z Niemcami. Dzisiaj też nie możemy dać się pokonać. Trzeba wesprzeć te gałęzie naszej gospodarki, które ponoszą straty wskutek wojny handlowej. Jednym z pomysłów jest poszerzenie rynku wewnętrznego. To wprawdzie nie rozwiąże wszystkich problemów, ale wzmocni więzi społeczne.
Witold Bobryk
Echo Katolickie 36/2014
opr. ab/ab