Wiele scenariuszy

O sytuacji na Białorusi i działaniach podejmowanych przez polski rząd mówi Arkadiusz Mularczyk, członek komisji spraw zagranicznych Sejmu RP.

O sytuacji na Białorusi i działaniach podejmowanych przez polski rząd mówi Arkadiusz Mularczyk, członek komisji spraw zagranicznych Sejmu RP.

Białorusini, którzy mieszkają w Polsce, wprost mówią, że wybory w ich kraju nigdy nie były wolne, jednak tym razem stanowczo powiedzieli: dość. Dlaczego?

Myślę, że cierpliwość każdego społeczeństwa ma granice. Białorusini są społeczeństwem, które dużo podróżuje po Europie, świecie, spora część pracuje i mieszka w Polsce. Mają więc możliwości porównania, jak funkcjonuje demokracja w innych krajach, a jak w Rosji. Chyba została przekroczona taka masa krytyczna, a punktem zwrotnym stały się ostatnie wybory, kiedy większość społeczeństwa twierdziła, że głosuje na kandydatkę opozycyjną i została zaskoczona wynikiem takim, jak w poprzednich wyborach, czyli miażdżącą przewagą Łukaszenki. Fakt, że władza fałszuje wybory, przelał szalę goryczy, co skutkuje masowymi protestami.

Dlaczego Zachód nie reaguje na to, co dzieje się na Białorusi lub są to ruchy bardzo nikłe?

Trudno mówić o całym Zachodzie, bo on nie jest jednolity. Różne kraje mają różne interesy. Myślę, że w dużej mierze kraje Europy Zachodniej, jak Francja czy Niemcy, traktują - niestety - Białoruś jako rosyjską strefę wpływów i dlatego też o sytuacji naszego sąsiada rozmawiają z Putinem. Nasza polityka jest inna, staramy się upodmiotawiać Białoruś. Z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego dojdzie do spotkania liderów czy szefów krajów Rady Europejskiej oraz dyskusji na temat kroków, jakie można i należy podjąć w tej kwestii, a które pomogą zmierzać w kierunku demokratyzacji tego państwa. Musimy pamiętać, że w świadomości wielu polityków czy dyplomatów Europy Zachodniej Białoruś to rosyjska strefa wpływów i bez akceptacji Putina oni żadnych dalekosiężnych decyzji nie podejmą, chyba że dojdzie do jakichś wiążących ustaleń w ramach Unii Europejskiej.

Opozycja zarzucała naszemu rządowi, że jego działania w początkowej fazie protestów na Białorusi nie zostały zauważone na forum UE.

To nie do końca prawda, bo mamy okres wakacyjny i większość decydentów wypoczywa. Inicjatywa prezydenta i premiera spotkała się z tym, że 14 sierpnia odbyło się posiedzenie ministrów spraw zagranicznych, a na 19 sierpnia zaplanowano szczyt Rady Europejskiej, podczas którego odbędzie się dyskusja o dalszych krokach w tym temacie (rozmowa odbyła się 18 sierpnia - red.). To bardzo dobry ruch premiera, że angażuje całą Unię do uzgodnienia wspólnego stanowiska w kwestii Białorusi. To na pewno lepsze działanie niż rozmowy pojedynczych państw. Polska nadal powinna być motorem zaangażowania i wypracowania stanowiska całej UE wobec tego, co dzieje się na Białorusi, łącznie z reakcją wobec Rosji, która na pewno jest czynnym uczestnikiem wielu działań kulisowych i zakulisowych.

Czy Łukaszenka w ogóle bierze pod uwagę rezygnację i ponowne przeprowadzenie wyborów? Jakie są możliwe scenariusze?

Rysuje się ich wiele, natomiast wydaje się, że sytuacja, w której jest tak wielki protest społeczny, również środowisk prołukaszenkowych, czyli robotniczych, służb porządkowych, pokazuje, że chyba mamy do czynienia z sytuacją, gdy czas pracuje na niekorzyść Łukaszenki. Ciężko przewidzieć, czy doprowadzi on do jakiegoś okrągłego stołu, czy też będzie kurczowo trzymał się władzy, co może skutkować izolacją jego samego i jego rządu od społeczeństwa, ale z drugiej strony nie pozbawi go władzy. A może zdecyduje się tą władzą podzielić? Sytuacja jest bardzo dynamiczna, a przed Białorusią wiele wariantów i dziś naprawdę nie sposób przewidzieć, jak sytuacja się rozwinie.

Pojawiły się informacje, że Łukaszenka kazał przerzucić część wojsk na granicę z Polską i Litwą - co to może oznaczać? Czy realny jest konflikt zbrojny?

Nie sądzę. Myślę, że są to kroki, do których Łukaszenka stara się zaangażować działania siłowe, by w jakiś sposób ratować własną skórę czy stwarzać wizję zagrożenia ze strony UE lub NATO, którego faktycznie przecież nie ma. Na pewno tej władzy nie będzie chciał oddać i będzie wyszukiwał różne argumenty, by swoje rządzenie przedłużać. Pojawia się tylko pytanie: jak długo mu się to uda?

Jaki wpływ na sytuację na Białorusi ma Putin? Przed wyborami zatrzymano tam tzw. zielone ludziki - to miało wskazywać na chęć uniezależnienia się Łukaszenki od Putina? Czy może było to celowe zagranie, by pokazać, że Łukaszenka jest niezależny?

Rosja traktuje Białoruś jako swoją strefę wpływów, zarówno politycznie, jak i gospodarczo czy społecznie. Zrobi więc wszystko, by taki stan pozostał. Uważam, że wariant siłowy jest raczej nie do przeprowadzenia, zwłaszcza po tym, co wydarzyło się na Ukrainie, Rosja nie będzie chciała wchodzić w konflikt ze społeczeństwem kolejnego sąsiadującego kraju. Dla Rosji to sytuacja bardzo szczególna, bo jeśli Białoruś oficjalnie wyrwie się ze strefy wpływów Rosji, straci ona status mocarstwa europejskiego, co zresztą już się dzieje od jakiegoś czasu. Bez Ukrainy, państw bałtyckich, Kaukazu Rosja traci swoje możliwości oddziaływania w Europie, dlatego będzie bardzo mocno walczyła, by Białoruś pozostała w tym miejscu, w którym jest.

Kim jest Swietłana Cichanouska? Czy rzeczywiście jest w stanie poprowadzić Białoruś przez zmiany?

Trudno mi oceniać tę kandydatkę, ponieważ jej nie znam. Jednak widać, że reprezentuje białoruskie społeczeństwo, które skanduje jej imię. Wszystko wskazuje, że to ona najprawdopodobniej wygrała wybory. Białorusini zaufali jej, wybrali na swojego przedstawiciela, w jej osobie znaleźli alternatywę. Ona sama mówi, że chce być osobą, która pomoże Białorusi przejść czas zmian. Czy jej się uda, trudno dziś przewidzieć, ale wiemy, że społeczeństwo bardzo mocno ją wspiera i jej kibicuje.

A jak ocenia Pan fakt, że znalazła schronienie na Litwie, a nie w Polsce?

To był jej wybór. Patrząc od strony politycznej, dla nas to może nawet lepsze rozwiązanie, bo fakt schronienia się w Polsce mógłby być wykorzystany przez propagandę rosyjską czy białoruską: że oto za jej kandydaturą stoi Polska. Litwy, która jest mniejszym krajem, nikt nie podejrzewa o aspiracje do rozgrywania polityki swojego sąsiada. Wizerunkowo ten wyjazd na Litwę był dobrym rozwiązaniem.

Co jest bezpieczniejsze dla Polski: Białoruś z Łukaszenką czy z Cichanouską?

To pytanie otwarte i trudno odpowiedzieć na nie wprost, dlatego że dotychczasowe rządy na Białorusi dawały pewną stabilizację w tym kraju. On był zawieszony między Wschodem a Zachodem, ale bliżej Rosji. Z kolei próba demokratyzacji Białorusi jest rzeczywiście na rękę Polsce oraz Europie Zachodniej, natomiast musimy pamiętać, że Rosja zrobi wiele, by do tego nie dopuścić. Z pewnością wszyscy woleliby, żeby Białoruś była krajem demokratycznym, gdzie władzę wybiera społeczeństwo i to ono ma możliwość określenia przyszłości swojego kraju. Takiej wersji powinniśmy kibicować, jednak to nie będzie podobać się wszystkim, np. Rosji. Przed nami na pewno jeszcze dużo emocji związanych z sytuacją na Białorusi.

Jakie działania chce podjąć nasz rząd?

Przede wszystkim aktywnie wspierać osoby poszkodowane podczas protestów, zapewniać im pomoc. Działania obejmują również niezależne media, które mogą liczyć na nasze wsparcie. To także aktywne działania naszej dyplomacji, nie tylko na polu UE. Nasi przedstawiciele pozostają w kontakcie zarówno z poszkodowanymi, jak i liderami opozycji, by przekazywać ich stanowisko UE.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 34/2020

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama