Dentysta Walter upolował lwa Cecila. Później sam wpadł pod ostrzał opinii publicznej. Ciekawe tylko, dlaczego ta opinia jest tak wybiórcza - nad jednymi płacze, drugich pomija milczeniem?
Najpierw dentysta Walter Palmer upolował lwa Cecila, a zaraz potem sam wpadł pod ostrzał. Na początku lipca zagorzały myśliwy z USA wybrał się na safari do Zimbabwe i tam zapolował na lwa. Do zwierzęcia strzelał z kuszy. Spudłował niestety i ranny lew przez wiele godzin uciekał przed myśliwymi, aż wreszcie wpadł w ich ręce.
Sprawa zrobiła się głośna, bo lew był zaobrączkowany i miał nadane imię Cecil. Wtedy pod ostrzałem światowej opinii publicznej znalazł się dentysta. Do Białego Domu trafiła petycja z prośbą o ekstradycję Palmera do Zimbabwe, gdzie mógłby zostać ukarany, a przed dom myśliwego ludzie w geście protestu zaczęli znosić pluszowe zwierzęta. Zaś Cecil urósł do rangi największej ofiary.
Mnie też żal dorodnego lwa. Lepiej by było, gdyby do ostatnich dni biegał sobie wolno po afrykańskiej sawannie. Tym bardziej żal, że kłopot mam nawet z zabiciem na rosół kury biegającej po zagrodzie. Myślistwo to nie moja bajka, choć rozumiem wielowiekową kulturę wytworzoną przez całe pokolenia myśliwych. Biednego lwa wspominam dlatego, że jego historia zbiegła się z ujawnieniem w Stanach Zjednoczonych prawdziwie haniebnego procederu. Nagranie ukrytą kamerą ujawniło, że największa amerykańska organizacja aborcyjna Planned Parenthood handluje na szeroką skalę organami zabijanych nienarodzonych dzieci. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej odrażającego i złego. Tym bardziej że rozmowy o cenach poszczególnych organów prowadzone były przy posiłku. Odsyłam do zapisu fragmentów nagranych rozmów (GN 32/2015 ss. 51—52). Choć próbowano, to sprawy nie udało się wyciszyć. Śmiem jednak twierdzić, że nad lwem Cecilem upolowanym przez dentystę Palmera wylano o wiele więcej łez niż nad zabitymi i przehandlowanymi dziećmi.
Lew Cecil doczekał się nawet nocnej iluminacji na którymś z amerykańskich wieżowców. O czymś podobnym nie słyszałem w przypadku nienarodzonych dzieci.
Opisana wyżej reakcja większości mediów i opinii publicznej nie dziwi mnie ani trochę. O wiele ważniejsze jest pytanie, jak można nie widzieć niewyobrażalnej wręcz przepaści moralnej między upolowaniem lwa a handlowaniem organami zabijanych przed urodzeniem dzieci. A mówią o naszych czasach, że są rozumne.
opr. mg/mg