Myśląc o polityce i społeczeństwie rzadko bierzemy pod uwagę czynnik duchowy mający wpływ na nasze losy. A powinniśmy - bo modlitwa, żarliwa duchowość i siła ducha są równie ważne jak decyzje polityków
Poważni komentatorzy, analizując powstanie i przebieg wielkich światowych konfliktów, rzadko biorą pod uwagę czynnik duchowy. Innymi słowy, nie zastanawiają się specjalnie nad tym, czy modlitwa ma wpływ na przykład na przebieg jakiegoś konfliktu zbrojnego lub procesu cywilizacyjnego. Upraszczając nieco, można powiedzieć, że do komentatorów bardziej przemawia siła ognia niż siła zdrowasiek. Oczywiście tej pierwszej nie można lekceważyć, ale pomijanie siły modlitwy jest poważnym błędem analitycznym. Słowa Jana Pawła II z ówczesnego placu Zwycięstwa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!” nie były apelem, zachętą, ale żarliwą modlitwą. I ta modlitwa była skuteczna.
Ziemia została odnowiona.
W ukraińskim frontowym mieście Mariupol od 200 dni trwa nieprzerwana modlitwa. W dzień i w nocy. Tamtejsi chrześcijanie z różnych Kościołów są przekonani, że modlitewny namiot chroni miasto i ich wolność. Jak pisze Andrzej Grajewski, który w ostatnich miesiącach dwukrotnie odwiedził to prawie półmilionowe miasto, to właśnie tam rozstrzygnie się wojna na wschodniej Ukrainie. Separatyści próbowali zająć miasto już wiosną 2014 roku. Do dzisiaj im się to nie udało. Modlitewny namiot stoi na centralnym placu Mariupola od 12 kwietnia. Pojawił się tam, jak mówi jeden z inicjatorów przedsięwzięcia, na chwałę Pana: — Jeśli będziemy publicznie oddawać cześć Panu, demony przegrają. Andrzej Grajewski kończy swoją relację z Mariupola słowami: „Nie wiem, jak dalej potoczą się tam wydarzenia. Ale elementem przyszłych rozstrzygnięć będzie także siła ducha mieszkańców miasta, napełnionych wiarą, że ich modlitwa zmienia bieg historii” (GN 46/2015. ss. 46—48). Warto dodać, że pisze to człowiek, który raczej nie ulega religijnej egzaltacji.
W podobny sposób trzeba patrzeć na orędzie biskupów polskich do niemieckich sprzed 50 lat. Bez tego dokumentu o znaczeniu czysto duchowym nie byłoby współczesnej Europy. Główny autor listu, wrocławski arcybiskup Bolesław Kominek, powinien być uznany, obok Adenauera, Schumana i De Gasperiego, za twórcę nowoczesnej Europy. Lokalny patriotyzm sprawia, że piszę to z wielką satysfakcją. Kardynał Kominek był bowiem nie tylko pełnego formatu Europejczykiem i Polakiem, ale też — według słów kard. Karola Wojtyły — „do szpiku kości Ślązakiem” (ss. 18—20).
opr. mg/mg