Przepraszam, chciałem pozytywnie, ale znowu nie potrafię. Wszystko za sprawą wyjazdu naszych dziennikarzy do Brukseli, a dokładnie do muzułmańskiej dzielnicy Molenbeek
Przepraszam, chciałem pozytywnie, ale znowu nie potrafię. Wszystko za sprawą wyjazdu naszych dziennikarzy do Brukseli, a dokładnie do muzułmańskiej dzielnicy Molenbeek.
Przypomnę, że stało się o niej głośno po zamachach w Paryżu. Jak się okazało, terroryści pochodzili właśnie z Molenbeek. Tam zresztą aresztowano Salaha Abdeslama, uważanego za mózg paryskiej operacji. W kiepski nastrój nie wprowadziła mnie jednak informacja, że na ulicy w Molenbeek trudno zrobić zdjęcie. Coś, co jest naturalne na zwykłej ulicy w Paryżu, Londynie, o Warszawie już nie wspominając, w Molenbeek wymaga sporej odwagi. Jednak to nie kłopoty fotoreportera (niech mi nasz mistrz obiektywu wybaczy) zrodziły mój niepokój, ale stan tamtejszego Kościoła.
Do tej pory nikt nie zwrócił uwagi na to (przynajmniej ja nigdzie o tym nie przeczytałem), że bodaj największym budynkiem w dzielnicy Molenbeek jest katolicki kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Największy prorok jest zresztą patronem dzielnicy, której pełna nazwa brzmi: Molenbeek-Saint-Jean. Kościół jest potężny, powstał w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Jak silna musiała to być wspólnota, skoro wybudowała tak okazałą świątynię. Dzisiaj kościół wygląda na opustoszały. Wokół leżą śmieci. Odsyłam do tekstu i zdjęć na ss. 70–73. Wrażenie robi obserwacja autora: „Zawieszony z tyłu poszarzały plakat z Dobrym Pasterzem zaprasza na katechezy neokatechumenalne. Odbywały się w 2012 r.”. Wieczna lampka nie pali się, trudno więc powiedzieć, czy w świątyni jest Najświętszy Sakrament. Za to w środku głównej nawy stoi sucha gałąź obwieszona kartkami z dziecięcymi rysunkami i hasłami: „Molenbeek to pokój”, „Dziękuję, Molenbeek”, „Sztuka to narzędzie pokoju”. Zamiast Najświętszego Sakramentu jakiś postmodernistyczny performance. Gdyby nawet mieszkający w Molenbeek muzułmanie chcieli w Kościele znaleźć sens swojego życia, to najpierw natkną się na suche badyle.
Reportaż z Molenbeek miał być materiałem o żyjących tam muzułmanach, i nim jest, ale przy okazji chyba więcej mówi o tamtejszym katolicyzmie niż islamie. Dlaczego Kościół w Molenbeek i wielu innych miejscach jest tak słaby? Przepraszam, że często wracam do tego pytania, ale nie mogę się od niego uwolnić. Może częściową odpowiedź daje ks. Jerzy Szymik: „wiedza na temat aktualnych wcieleń diabła jest w naszym Kościele zdecydowanie zbyt mała (i niechciana)” (s. 74).
Jest to słowo wstępne ks. Marka Gancarczyka do "Gościa Niedzielnego" nr 12/2017
opr. ac/ac