Sędziowie Trybunału w swoim ideologicznym zacietrzewieniu nie rozumieją, na czym polega wolność i wzajemne poszanowanie.
"Idziemy" nr 46/2009
Pamiętają państwo Miętne? To miejscowość pod Garwolinem słynna z konfliktu o krzyże wiszące w tamtejszej szkole Zespołu Szkół Rolniczych. Na fali działalności NSZZ „Solidarność” w roku 1980 uczniowie szkoły zawiesili we wszystkich szkolnych pracowniach krzyże. Po wprowadzeniu stanu wojennego krzyże zaczęto usuwać. Pod koniec roku 1983 ostały się jedynie krzyże w kilku salach. PRL-owskie władze oświatowe i partyjne naciskały na dyrekcję szkoły, aby ostatecznie rozwiązać kwestię krzyży. I wtedy zbuntowała się młodzież, która stanęła w obronie symbolu chrześcijaństwa i europejskiej historii.
Komitet Wojewódzki PZPR postanowił nie ulegać żądaniom uczniów i stwierdził, że w sprawie krzyży „nie można się cofnąć”. W rejon Miętnego skierowano siły ZOMO. Po blisko pięciu miesiącach konfliktu władze jednak trochę ustąpiły i zawarto kompromis, na mocy którego m.in. mógł zawisnąć krzyż w pomieszczeniu bibliotecznym szkoły. Opór w Miętnem był jednym z etapów drogi do wolnosci. I oto 20 lat po upadku PRL-u mamy nasz, europejski, Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, który... z powodzeniem kontynuuje komusze tradycje walki z krzyżami.
Ów Trybunał uznał, że wieszanie krzyży we włoskich szkołach to naruszenie „prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz łamanie „wolności religijnej uczniów”. Do takiego orzeczenia doszli sędziowie w Strasburgu rozpatrując skargę pochodzącej z Finlandii obywatelki Włoch. Co więcej, ta mająca awersję do widoku krzyża obywatelka ma otrzymać 5 tysięcy euro odszkodowania za straty moralne. Przypomnijmy, że chodzi o ten sam Trybunał, który nakazał wypłacić Alicji Tysiąc 25 tysięcy euro zadośćuczynienia za to, że w Polsce odmówiono jej prawa do aborcji, a ona nie miała gdzie się od tej odmowy odwołać.
W Internecie można wyczytać, że w skład Trybunału wchodzą najwybitniejsi znawcy problematyki ochrony praw człowieka w Europie. A ja się zastanawiam, czy nie są to czasem ludzie charakteryzujący się zoologiczną nienawiścią do Kościoła i chrześcijańskiej tradycji Europy. PZPR-owskie urzędasy uzasadniały walkę z krzyżami w Miętnem dobrem socjalistycznej ojczyzny, ładem i pokojem społecznym. Sędziowie Trybunału swoje zwalczanie krzyży uzasadniają wolnością religijną uczniów. Ech! Głupi byli ci komuniści. Powinni znaleźć w szkole w Miętnem jednego ucznia (jakby się nie znalazł, to zawsze można by kogoś zastraszyć), aby powiedział, że jest niewierzący i krzyż razi jego ateistyczne uczucia, a wtedy komuniści okrzyknęliby, że bronią praw mniejszości. Krzyże by zlikwidowali i jeszcze wyszli na takich, co bronią praw człowieka.
Minister oświaty we Włoszech, Mariastella Gelmini, stwierdziła dobitnie: „W naszym kraju nikt nie narzuca religii katolickiej, a już w żadnym razie nie czyni tego poprzez obecność krzyża. Równocześnie nikt, nawet zideologizowany trybunał europejski, nie zdoła przekreślić naszej tożsamości”. Minister Gelmini podkreśliła ponadto, że krzyż jest nie tylko symbolem katolicyzmu, ale także włoskiej tradycji i tożsamości. Nasuwa się pytanie: Czy Trybunał w Strasburgu odwołuje się w swoim orzecznictwie do jakiegoś obiektywnego prawa, czy też raczej do – wyznawanej przez większość swoich członków – lewacko-liberalnej, antychrześcijańskiej, a szczególnie antykatolickiej, ideologii?
Sędziowie Trybunału w swoim ideologicznym zacietrzewieniu nie rozumieją, na czym polega wolność i wzajemne poszanowanie. Otóż nie polega na wyrzucaniu z przestrzeni publicznej symboli religijnych, ale na zdolności ich przyjęcia w duchu autentycznego pluralizmu. Ponadto prawem mniejszości nie jest niszczenie tożsamości (np. katolickiej) tworzącej daną społeczność większości. Mniejszość powinna cieszyć się swobodą, ale to nie znaczy, że ma prawo – przy pomocy sądów – pluć na symbole większości.
opr. aś/aś