Dachau dla polskich księży znaczy mniej więcej tyle samo, ile Katyń dla polskich oficerów czy Auschwitz dla polskich Żydów
"Idziemy" nr 9/2015
Dachau dla polskich księży znaczy mniej więcej tyle samo, ile Katyń dla polskich oficerów czy Auschwitz dla polskich Żydów
Dachau dla polskich księży znaczy mniej więcej tyle samo, ile Katyń dla polskich oficerów czy Auschwitz dla polskich Żydów. Stało się głównym, choć nie jedynym miejscem zagłady polskiego duchowieństwa przez niemieckich nazistów. W KL Dachau więziono, prześladowano i mordowano duchownych wszystkich wyznań, z całej Europy. Jednak polscy księża stanowili wśród nich grupę nie tylko najliczniejszą, lecz także poddawaną najbardziej okrutnym represjom. W latach 1940-1945 przeszło przez ten obóz 2720 duchownych katolickich. Wśród nich prawie dwie trzecie stanowili Polacy. Aż 868 spośród 1780 uwięzionych w Dachau polskich księży złożyło tam ofiarę ze swego życia. Dlatego jest to dla nas miejsce i symboliczne, i święte zarazem.
Pierwsze duże transporty polskich duchownych katolickich do Dachau rozpoczęły się wiosną 1940 roku, choć plan całkowitego wyniszczenia polskiego duchowieństwa na ziemiach wcielonych w 1939 roku do III Rzeszy był systematycznie realizowany od pierwszych dni niemieckiej agresji na Polskę. Według wcześniej przygotowanych list Niemcy wyłapywali i rozstrzeliwali albo kierowali do obozów koncentracyjnych znanych Polaków, szczególnie w rejonie Gdańska, Włocławka, Poznania, Bydgoszczy i Łodzi. Od pierwszych dni września 1939 roku księża wraz z innymi przedstawicielami polskiej inteligencji byli więzieni w obozie Stutthof, a od października – również w forcie VII w Poznaniu. W tym samym czasie gestapo i miejscowa niemiecka ludność cywilna rozpoczęły egzekucje działaczy polskich i duchowieństwa w lasach piaśnickich koło Wejherowa.
Jak podkreśla abp Marek Jędraszewski, Niemców dodatkowo rozzuchwalało przekonanie, że nawet konkordat zawarty przez Hitlera ze Stolicą Apostolską w 1933 roku nie chroni Kościoła katolickiego na terenach nowo zdobytych, ponieważ nie obejmował ich w chwili podpisania. Stąd właśnie tzw. Kraj Warty stał się dla nazistów poligonem, na którym ćwiczyli ostateczną rozprawę z chrześcijaństwem. A że takowa była w planach Hitlera natychmiast po dokonaniu zagłady Żydów, potwierdza Martin Bormann junior, syn jednego z głównych ideologów III Rzeszy Martina Bormanna i chrześniak samego Hitlera, w autobiograficznej książce „Życie na przekór cieniom”. Dlatego księża katoliccy byli grupą społeczną przeznaczoną do całkowitego wyniszczenia na drugim miejscu – zaraz po Żydach. – Tuż po przekroczeniu bram KL Dachau oznajmiano im, że Żydzi mają prawo tam przeżyć najwyżej miesiąc, a księża najwyżej dwa miesiące – mówi dr Anna Jagodzińska, historyk z IPN.
Dachau jest jednak nie tylko miejscem cierpienia i śmierci wielu polskich księży, ale nade wszystko miejscem ich heroicznego świadectwa. Głodzeni, poniżani, poddawani pseudomedycznym eksperymentom, torturowani i mordowani, trwali w miłości do Boga, bliźniego i ojczyzny. Niemieccy oprawcy wymyślali wobec nich wyrafinowane tortury, bo uważali, że samo pozbawienie ich życia to za mało. Mimo to żaden z polskich księży nie zgodził się podpisać tzw. volkslisty, choć mogliby wtedy liczyć na łagodniejsze traktowanie, a nawet na zwolnienie z obozu. Za posiadanie różańca czy odmawianie modlitwy byli katowani do śmierci, koronowani drutem kolczastym jak Chrystus i topieni w beczkach z fekaliami. Cierpieli i umierali za wiarę i za Polskę. Kilkudziesięciu z nich zostało już wyniesionych na ołtarze jako męczennicy. Następne procesy beatyfikacyjne jeszcze się toczą. Dachau jest miejscem na ziemi bardziej niż jakiekolwiek inne przesiąkniętym krwią polskich męczenników.
Konferencja Episkopatu Polski podjęła inicjatywę, aby polscy księża, klerycy i biskupi pielgrzymowali w tym roku do Dachau, w 70. rocznicę wyzwolenia tego obozu. Przypada to w środę 29 kwietnia. Są jeszcze ostatnie miejsca w samolotach startujących z Warszawy, Katowic i Poznania. Wiele diecezji organizuje wyjazdy autokarowe, szykuje się też specjalny rajd księży motocyklistów. Chętni do wyjazdu mogą się kontaktować ze swoją kurią biskupią albo z redakcją tygodnika „Idziemy”. Niech będzie nas co najmniej tylu, ilu polskich księży oddało tam życie. To kwestia kapłańskiej solidarności i wiary. Mamy nie tylko o nich pamiętać, lecz także za ich przyczyną modlić się, aby Kościół, Europa i Polska już nigdy nie cierpiały z powodu zbrodniczych systemów niszczących ludzkie życie, godność, tożsamość i wiarę.
opr. aś/aś