Odpust za zmarłych jest bezcennym darem. Ważniejszym niż kwiaty i znicze. Zwłaszcza teraz, gdy fizycznie wielu z nas nie dotrze na groby najbliższych, warto o tym pamiętać.
Nawiedzenie cmentarzy może być w tym roku trudne. Piękną tradycję zbierania się nad grobami najbliższych zakłóciła nam pandemia. Lekarze, biskupi i władze apelują, żeby wyjazdy na cmentarze rozłożyć na cały listopad.
W niektórych przypadkach trzeba się pogodzić z tym, że z nawiedzenia grobów musimy w ogóle zrezygnować. Dotyczy to szczególnie osób starszych i schorowanych, choć to one mają najwięcej bliskich „po tamtej stronie”. I to one najbardziej odczuwają związek z tymi, którzy odeszli do wieczności. Jakimś rozwiązaniem może być wysłanie wnuków, żeby zapaliły znicz na wskazanym grobie. Może to być również pole do popisu dla harcerzy i młodzieży z KSM. Są także wyspecjalizowane firmy i zakłady pogrzebowe, które takie usługi świadczą. Nie radzę natomiast korzystać z rozmaitych „wirtualnych” pomysłów, bo łatwo w ten sposób od powagi należnej pamięci o zmarłych przejść do śmieszności.
Szczególnie zaś pamiętajmy w listopadzie o modlitwie za zmarłych. Dla niej nie ma odległości i granic. Ona tak naprawdę jest najważniejsza na „tamtym świecie”, w odróżnieniu od zniczy i kwiatów, które są ważne dla nas, jako znak naszej pamięci. Chodzi o modlitwę indywidualną i rodzinną, do której szczególnie wzywają w tym roku twórcy „Różańca do granic nieba”. Ale także o modlitwę Kościoła. Wiele parafii daje możliwość zamawiania wypominków przez e-mail czy telefon. W niektórych można zdalnie zamówić intencję mszalną za zmarłych. Msza święta za zmarłych jest tak samo ważna w kościele, przy którym spoczywają ich ciała, jak i w parafii, do której chodzimy na co dzień.
Praktykę zyskiwania odpustów zupełnych za zmarłych w pierwszych ośmiu dniach listopada też możemy w tym roku odprawić inaczej. Stolica Apostolska postanowiła, że można będzie uzyskiwać te odpusty przez cały listopad w dowolnie wybranych ośmiu dniach. Kto nie może, nie musi nawet chodzić na cmentarz. Wystarczy, że będzie jednoczył się duchowo z tymi, którzy nabożnie tego dnia cmentarze nawiedzają. W zwykłych warunkach, jak stan łaski uświęcającej i Komunia święta, zaszły takie zmiany, że wystarczy szczere postanowienie wyspowiadania się i przyjęcia Komunii świętej przy najbliższej możliwości. Obowiązek wyznania wiary, modlitwa w intencjach Ojca Świętego i za zmarłych oraz zerwanie z przywiązaniem do jakiegokolwiek grzechu pozostają bez zmian.
Niezależnie od tego warto pamiętać, że codziennie możemy zyskiwać odpust zupełny za półgodzinne nabożne czytanie Pisma Świętego z tekstu zatwierdzonego przez władzę kościelną albo odmówienie w całości (bez przerwy) jednej części różańca – pięć tajemnic – w rodzinie lub innej pobożnej wspólnocie, połączone z rozmyślaniem nad rozważanymi tajemnicami. Niech to będzie zachętą do rodzinnego różańca. Naprawdę warto! Bo odpust to nie „kolorowe jarmarki”, tylko ratunek przed czyśćcem, szczególnie ważny dla tych, którzy pojednali się z Bogiem, ale nie są w stanie w pełni zadośćuczynić za swoje grzechy.
Popełniane przez nas grzechy mają bowiem podwójne skutki: są obrazą Boga (skutek wieczny) oraz krzywdą wyrządzoną ludziom i Kościołowi, jakimś nieporządkiem posianym w świecie (skutek doczesny). Więcej pisze o tym o. Jacek Salij OP na s. 18. Jeśli ktoś dopuści się np. kradzieży, to nie wystarczy, że się z tego wyspowiada i odprawi tzw. pokutę. Powinien jeszcze oddać skradzioną rzecz. To stosunkowo proste. Ale jak zadośćuczynić np. dziecku nienarodzonemu za odebrane mu życie? Albo jak wynagrodzić człowiekowi za odebrane mu zdrowie? Nawet skala zobowiązań materialnych z tytułu doczesnych skutków naszych grzechów może przekraczać możliwości człowieka.
Sytuację ludzi, którzy odchodzą z tego świata pojednani z Bogiem, ale pozostawiają za sobą ból, cierpienie i inne niezałatwione sprawy, nazywamy czyśćcem. Jak pisał kard. Joseph Ratzinger, odwołując się do św. Augustyna: nie mogą oni cieszyć się niebem, jak długo trwa zawinione przez nich cierpienie. – Czy matka może być szczęśliwa w niebie, wiedząc, że na ziemi z jej powodu cierpi choćby jedno z jej dzieci? – pytał retorycznie św. Augustyn.
Odpust, w którym Kościół jako wspólnota wszystkich świętych i ludu pielgrzymującego z Chrystusem wspomaga swoje dzieci w zadośćuczynieniu za to, za co same mimo szczerych pragnień zadośćuczynić nie mogą, jest bezcennym darem. Ważniejszym niż kwiaty i znicze. Zwłaszcza teraz, gdy fizycznie wielu z nas nie dotrze na groby najbliższych, warto o tym pamiętać.
opr. ac/ac