Co ma wspólnego demokracja z królewską godnością Maryi? Na progu maja, rozpoczynającego się od uroczystości NMP Królowej Polski, warto odpowiedzieć na to pytanie
Jaki jest sens wiązania demokracji z Maryją? Co ma wspólnego demokracja — synonim praw i wolności, władzy ludu, ten ponoć najlepszy ustrój polityczny — z królewską godnością Maryi? Na progu maja, który rozpoczynamy w Kościele od uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, warto odpowiedzieć na to pytanie. Zwłaszcza że jest to maj 2021 r., gdy świat wokół zmienia się na naszych oczach...
Maryja, jako Królowa, może nam się wydawać odległa. Przecież zmagamy się z codziennością, ciężko pracujemy, doświadczamy cierpień, niezrozumienia, samotności i daleko nam do szlacheckich tytułów czy życia w splendorze. W jaki sposób my, do bólu zwyczajni, odziani w łachmany grzechu, mamy się zbliżyć do wolnej od zmazy grzechu i otoczonej chwałą Maryi? Trudno nam pewnie uwierzyć, że mimo wszelkich ułomności i niedoskonałości płynie w nas królewska krew... Jakim cudem? — zapytacie. Odpowiedź jest prosta: ponieważ jesteśmy dziećmi Boga. Od momentu przyjęcia chrztu św. zostaliśmy włączeni do rodziny Boga jako synowie i córki. Z Jego łaski staliśmy się uczestnikami Bożej natury.
Tych niesamowitości jest zresztą więcej, bo przez zjednoczenie z Chrystusem uczestniczymy również w Jego potrójnej misji: kapłańskiej, prorockiej i królewskiej. Co to oznacza? Jeśli mamy udział w misji królewskiej Chrystusa, to Jego Matka staje się naszą Matką... I to w wielu wymiarach — jest naszą Matką duchową, Pośredniczką, Matką Kościoła i naszą Matką w niebie. Te różne aspekty nie wykluczają się, ale wzajemnie się uzupełniają. Możemy śmiało zbliżać się do Królowej Matki z nieba nie dlatego, że Ona — w ogromie swej łaskawości — raczy nas wysłuchać, ale dlatego, że mamy królewskie pochodzenie. Możemy uciekać się pod Jej obronę nie dlatego, że jest Matką Chrystusa, ale z tego powodu, że jest także naszą Matką. Te relacje na naszych łamach wyjaśnia wybitny dogmatyk ks. prof. Janusz Królikowski. Tłumaczy, że do Maryi jako Matki zwracamy się w osobistych i rodzinnych potrzebach, zaś do Maryi jako Królowej — głównie w sprawach narodowych i politycznych (s. 14-15).
Jak się to ma do demokracji? Fundamentem tego ustroju jest tworzenie społeczeństwa wolnych obywateli, którzy razem dążą do wspólnego dobra. Demokracja nie jest jednak idealnym rozwiązaniem, o czym przekonywał św. Jan Paweł II w encyklice Centesimus annus: „Autentyczna demokracja możliwa jest tylko w państwie prawnym i w oparciu o poprawną koncepcję osoby ludzkiej. (...) Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm” (n. 46). W tym tkwi sedno! Chodzi o chrześcijańskie patrzenie na demokrację. Liczy się człowiek, a nie ustrój. Godność i prawa każdej osoby, a nie tylko władza i panowanie większości. Demokracja powinna być oparta na prawdzie o człowieku, który jest obrazem Boga, a Bóg jest gwarantem jego wolności. „Lud nie jest Bogiem, nie posiada nieomylnego rozumu ani nieskazitelnych cnót, wola ludu nie stanowi kryterium tego, co sprawiedliwe i co niesprawiedliwe” — wyjaśniał Jacques Maritain. Przyznawanie większości atrybutu boskiej nieomylności jest niebezpieczne. Demokracja nie może być jakimś superarbitrem, nie może być ślepa na wartości. Dlatego potrzebujemy Królowej, która wie, że królować znaczy służyć. W tej służbie przejawia się cała Jej królewskość. „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn” (por. J 2, 5) — te słowa, jak dobrze wiemy, nabierają szczególnego znaczenia na Jasnej Górze, gdzie Maryja króluje „przez” cudowny wizerunek, przed którym codziennie brzmią poruszające słowa Apelu: „Maryjo, Królowo Polski, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”.
opr. mg/mg