Dlaczego tzw. "baby box", rosyjska wersja okien życia, znalazły się na celowniku rosyjskiego rządu? Co przeszkadza w tej formie wsparcia matek znajdujących się na życiowym rozdrożu?
Rosja gotowa jest zabronić raz na zawsze baby box, struktur znajdujących się w szpitalach i ośrodkach zdrowia, gdzie można zostawiać niechciane dzieci.
Znane pod nazwą „bocianie gniazda”, urządzenia te pozwalają matkom w trudnych sytuacjach zostawić swoje dzieci anonimowo, bez ponoszenia skutków prawnych i — przede wszystkim — w pełnym bezpieczeństwie dla zdrowia dziecka. Inicjatywa ta jest wzorowana na stosowanym w epoce średniowiecznej „kole podrzutków”, mechanizmie obrotowym, umieszczanym na zewnątrz kościołów i klasztorów, gdzie pozostawiano podrzutki — porzucane noworodki.
W kraju program został wdrożony po raz pierwszy w 2011 r. i dziś istnieje 19 baby box w dwunastu różnych regionach. Te struktury składają się z szeregu ogrzewanych inkubatorów, wyposażonych w czystą bieliznę pościelową i kołdry. Trzydzieści sekund po umieszczeniu tam dziecka personel szpitala otrzymuje dźwiękowy sygnał, oznaczający, że można pójść zabrać maleństwo. Rodzice mają sześć miesięcy na podjęcie decyzji, czy wziąć z powrotem do siebie dziecko, jedynie po poddaniu się testowi DNA. Po upływie tego czasu dziecko jest wpisywane na listę do adopcji.
Jak już zdarzyło się to gdzie indziej, inicjatywa ta rozbudziła gorącą dyskusję, zwieńczoną tego lata przedstawieniem projektu ustawy w sprawie zabronienia „okien życia”, który rząd Moskwy w pełni poparł pod koniec września. Promotorką tej inicjatywy parlamentarnej jest konserwatystka Jelena Mizulina, według której baby box stanowią zachętę do porzucania dzieci, przez co naraża się je, że padną ofiarami handlu istotami ludzkimi. Oprócz całkowitego zakazu tej praktyki projekt ustawy, zaproponowany przez deputowaną, nakłada karę do 5 mln rubli (ok. 80 tys. dolarów) na organizacje, które instalują takie „okna życia”, i zamknięcie stowarzyszeń do trzech miesięcy.
Jeśli to jest możliwe, propozycja Mizuliny jeszcze bardziej rozpaliła dyskusję, także w mediach społecznościowych. Krytycy, jak deputowana, upierają się przy twierdzeniu, że „okna życia” nie rozwiązują u źródła problemu porzucania dzieci, a przeciwnie, stwarzają szereg niepożądanych skutków.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano