"Chrześcijanin jest 'człowiekiem pokoju', nie 'człowiekiem pogodzonym': budowanie pokoju jest jego powołaniem" - to słowa zrodzone z refleksji nad dwoma okrutnymi wojnami światowymi
Chrześcijanin „jest 'człowiekiem pokoju', nie 'człowiekiem pogodzonym': budowanie pokoju jest jego powołaniem”. Tak pisał ks. Primo Mazzolari w 1955 r. w jednej ze swoich najbardziej znanych książek, Ty nie zabijaj, w której wzywał chrześcijan, aby wyprzedzali wszystkich we wspólnym wysiłku dążenia do pokoju, „z powołania, a nie ze strachu”. Książka ta była owocem bardzo długiej refleksji, zrodzonej z bezpośredniego doświadczenia zgromadzonego podczas dwóch wojen światowych (pierwszą spędził na froncie jako kapelan wojskowy, drugą w podziemiu po 8 września 1943 r.) i o kilka lat poprzedzała encyklikę Pacem in terris Jana XXIII, która zapoczątkowała nową teologię pokoju. Dziś te słowa proboszcza Bozzolo stanowią doskonałe wprowadzenie do ogłoszonego przez Papieża dnia postu i modlitwy w intencji pokoju 23 lutego 2018.
Dążenie do pokoju jest jednym z najważniejszych celów współczesnego świata. Jednakże wciąż jest w centrum odradzających się polemik. Często temu, kto mówi o pokoju, przykleja się upraszczającą etykietkę dobrotliwego. Nadużywanie tego słowa sprawiło, że stało się negatywnym epitetem, synonimem niemalże strachliwości, głupoty i zdrady, którym szafuje się w sposób bardzo powierzchowny.
Jest to jednakże wypaczenie obrazu rzeczywistości. Przeciwnie bowiem, ten, kto działa na rzecz budowania świata pokojowego, w którym będzie uznawana wszędzie godność ludzkiej osoby, jest bohaterem naszych czasów. Walka o pokój może bowiem oznaczać również ofiarowanie życia. Tak było na przykład w przypadku niemieckiego kapłana Maxa Josefa Metzgera, ściętego na gilotynie przez nazistów w kwietniu 1944 r. właśnie za to, że wzywał do pokoju, którego wspomina ks. Mazzolari w swojej książce jako „księdza i męczennika”. W liście napisanym z więzienia do Papieża w 1944 r. Metzeger zadawał sobie pytanie: „Gdyby całe chrześcijaństwo zorganizowało jeden wielki protest, nie uniknęlibyśmy katastrofy?”. Powtarzał również: „Musimy zorganizować pokój, tak jak inni organizują wojnę”.
Oto wyzwanie na dzisiaj: organizowanie pokoju i dawanie świadectwa, że to jest autentyczne powołanie chrześcijańskie. Pokój należy budować, przede wszystkim, w życiu codziennym: niedawna masakra w szkole na Florydzie, gdzie zginęło 17 osób, ukazuje społeczeństwo, w którym kryją się niepokojące pokłady urazy i przemocy. Pokój musi być następnie organizowany w życiu politycznym: ostatnie kampanie wyborcze w największych krajach świata cechowały głębokie rozdarcia, otwarte konflikty i często gwałtowny język. Na koniec pokój trzeba organizować w życiu międzynarodowym: w Demokratycznej Republice Konga, w Sudanie, w Syrii nieustannie dręczonej przez okrutną wojnę, która spowodowała w przeciągu ostatnich siedmiu lat pół miliona ofiar oraz miliony uciekinierów i uchodźców.
Wystarczy jedna liczba, by zrozumieć horror konfliktów. Rok 2017, według danych Unicef, był rokiem wielkich cierpień dla dzieci żyjących na obszarach objętych wojną: ponad 27 milionów dzieci musiało przestać chodzić do szkoły, wiele z nich zwerbowano przymusowo jako żołnierzy, jako „ludzkie tarcze”, a nawet „broń niekonwencjonalną”.
W tej straszliwej scenerii głośno rozbrzmiewa pytanie Papieża, skierowane do wszystkich: „Co mogę zrobić dla pokoju?”, co możemy zrobić „konkretnie”, by powiedzieć „nie dla przemocy” i wojny?
Pierwszą odpowiedź podsuwa przykazanie Boże: nie zabijaj. Nie zabijaj moralnie tego, kto jest inny; nie zabijaj politycznie przeciwnika; nie zabijaj bronią w konfliktach międzynarodowych. W żadnym wypadku realizm nie może być bowiem mylony z cynizmem. I uczone argumentacje analityków nie mogą dostarczać alibi specjalistom od wojny.
Bowiem w ostatecznym rozrachunku, jak pisał ks. Mazzolari, „nie zabijaj, niezależnie od tego, jak się kombinuje”, oznacza tylko jedną rzecz: „Ty nie zabijaj”.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano