O Republice Naddniestrzańskiej, samozwańczym niby-państwie
Zwycięstwo pomarańczowej rewolucji na Ukrainie może mieć wpływ na sytuację w innych regionach byłego Związku Sowieckiego. Pierwszym z takich miejsc będzie prawdopodobnie Naddniestrze.
Republika Naddniestrzańska jest samozwańczym, nieuznawanym przez żaden rząd na świecie państwem, a właściwie parapaństwem. Zamieszkana głównie przez ludność rosyjską i ukraińską, w czasach komunistycznych wchodziła w skład Mołdawskiej Republiki Socjalistycznej. Kiedy w 1991 roku rozpadało się imperium i Mołdawia proklamowała niepodległość, rosyjskojęzyczne Naddniestrze wypowiedziało jej posłuszeństwo. Separatyści ogłosili powstanie własnego kraju ze stolicą w Tyraspolu. Władze w Kiszyniowie, chcąc nie dopuścić do naruszenia integralności terytorialnej Mołdawii, wysłały do Naddniestrza siły zbrojne. Wybuchła wojna domowa. Ostatecznie kres walkom położyła stacjonująca na tym terenie 14. Armia Rosyjska, którą dowodził wówczas generał Aleksander Liebiedź.
Wsparcie rosyjskiego wojska, które do dziś koszaruje w Naddniestrzu, pomogło okrzepnąć samozwańczemu niby-państwu. Nie cieszy się ono jednak w Europie zbyt dobrą sławą, gdyż uchodzi za jedno z głównych źródeł niestabilności i jeden z największych mateczników zorganizowanej przestępczości w tej części kontynentu. Znane jest jako centrum handlu bronią, narkotykami i żywym towarem. Według specjalistów od stosunków międzynarodowych, państewko kontrolowane jest przez rosyjskie służby specjalne, mafię i organizacje przestępcze.
Podstawą istnienia i głównym źródłem dochodów Naddniestrza pozostaje nielegalny handel bronią. W okresie komunistycznym na tym niewielkim terytorium działało aż czternaście zakładów zbrojeniowych, które produkowały olbrzymie ilości broni. Wydawać by się mogło, że po powstaniu samozwańczej republiki przemysł zbrojeniowy upadnie, gdyż nie uznawany przez nikogo kraj znajdzie się w zupełnej izolacji. Tymczasem stało się inaczej - zakłady nie tylko nie zbankrutowały, ale pracują pełną parą jak nigdy dotąd. Mało tego - nie wytwarzają wcale przestarzałych modeli broni z czasów sowieckich, lecz ich najnowsze rodzaje, oparte zwłaszcza na patentach rosyjskich z lat dziewięćdziesiątych.
Naddniestrze graniczy jedynie z Ukrainą i Mołdawią. Ta ostatnia, nie godząc się z separacją swej zbuntowanej prowincji, bardzo uważnie strzeże granicy z Naddniestrzem, która przebiega zresztą wzdłuż Dniestru. Gdyby Ukraina równie dobrze pilnowała swoich kordonów z samozwańczą republiką, wówczas nie byłoby problemów z handlem bronią.
Tymczasem tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, że niektórzy oligarchowie ukraińscy. którzy zbili fortuny za panowania Leonida Kuczmy, mają -wspólnie z kapitałem rosyjskim - swe udziały w naddniestrzańskim przemyśle zbrojeniowym. Nic więc dziwnego, że granice, przez które nie powinna prześlizgnąć się nawet mysz, były w ostatnich latach regularnie przekraczane przez konwoje załadowanych po brzegi ciężarówek, które udawały się do Odessy. Tam towar przeładowywany był na pokłady statków lub samolotów, które następnie udawały się w nieznanym kierunku.
Proceder ten trwał w najlepsze za prezydentury Kuczmy. Objęcie władzy przez Wiktora Juszczenkę, który obiecał rozprawić się z oligarchicznymi układami, może ukrócić ów nielegalny biznes. Jednym z pierwszych posunięć gabinetu Julii Tymoszenko były zmiany personalne w skorumpowanych służbach celnych i urzędach granicznych oraz ogłoszenie programu pod nazwą „Stop dla kontrabandy". Jeżeli ekipa wyniesiona do rządów na fali pomarańczowej rewolucji okaże się konsekwentna, wówczas Naddniestrze może zostać pozbawione podstawowego źródła dochodów.
Na tym tle warto przyjrzeć się polityce Polski wobec leżącego zaledwie 300 kilometrów od naszych granic Naddniestrza. Otóż zachowanie władz polskich niepokojąco przypomina postępowanie władz ukraińskich pod rządami Leonida Kuczmy. Oficjalnie Warszawa, tak jak Kijów, deklaruje swe poparcie dla Kiszyniowa i uznaje, że Naddniestrze jest integralną częścią Mołdawii. W praktyce przymyka jednak oko na robienie szemranych interesów z tym rozsadnikiem rosyjskich specsłużb i mafii.
Wiadomo, że od kilku lat Polska Mennica Państwowa w Warszawie produkuje monety dla separatystycznej republiki. Spółka, w której 42 proc. udziałów ma Skarb Państwa, prowadzi więc działania niezgodne z polityką zagraniczną naszego państwa. Dzieje się to nie tylko za wiedzą polskich służb specjalnych, które od dawna miały informacje o kontaktach mennicy z Naddniestrzem. Dzieje się to również przy zadziwiającej bierności najwyższych władz polskich. Strona mołdawska utrzymuje, że jeszcze w 2000 roku protestowała w tej sprawie i wysłała list z prośbą o interwencję do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Prośba została jednak bez odpowiedzi.
Być może, tak jak w przypadku Ukrainy za rządów Leonida Kuczmy, robienie interesów z Naddniestrzem ułatwia fakt, że partnerami z drugiej strony są rosyjscy agenci i gangsterzy. I być może, tak jak w przypadku Ukrainy, odsunięcie od władzy dotychczasowego układu położy kres podejrzanym interesom z krajem, który znajduje się w szarej strefie.
opr. mg/mg