Przeciw nowemu "kłamstwu oświęcimskiemu"

Coraz bardziej pleni się używanie błędnego sformułowania "polskie obozy koncentracyjne" - co z tym robić? Ścigać prawnie i karać?

Przeciw nowemu "kłamstwu oświęcimskiemu"

Ścigać prawnie i karać? Poprawiać, korygować? Edukować i przekonywać? Która z tych metod jest najskuteczniejsza w walce z pleniącym się coraz bardziej kłamstwem zwanym „polskimi obozami zagłady”?

Kilka tygodni temu przeprowadziłem na łamach „Przewodnika Katolickiego” rozmowę z mecenasem Lechem Obarą, którego kancelaria od kilku lat walczy na drodze sądowej z tzw. wadliwymi kodami pamięci, czyli właśnie „polskimi obozami zagłady”, używanymi nagminnie przez zachodnie media. Do tej pory była to głównie walka pojedynczych ludzi, występujących o prawdę historyczną z powództwa cywilnego. Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce do tej batalii dołączy wreszcie polskie państwo oraz instytucje publiczne.

Kto rozpowszechnia...

Ministerstwo Sprawiedliwości przedstawiło właśnie projekt nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która ma pozwolić na ściganie na drodze karnej wszelkich form używania zwrotów typu „polski obóz”. Zakłada ona, że w przypadku pojawienia się takich określeń IPN z urzędu wszczynałby śledztwo w tej sprawie. Nowelizacja przewiduje, że do pięciu lat więzienia ma grozić za „publiczne i wbrew faktom przypisywanie Rzeczypospolitej Polskiej lub narodowi polskiemu udziału, organizowania lub współodpowiedzialności” za zbrodnie III Rzeszy. Natomiast za nieumyślne i wbrew faktom publiczne prezentowanie takich treści groziłaby grzywna lub kara ograniczenia wolności. Wyrok byłby także podawany do publicznej wiadomości.

W jaki jednak sposób te przepisy mogłyby być szerzej wykorzystywane niż tylko na obszarze jurysdykcji naszego kraju? Otóż, jak podał PAP, powołując się na źródła w ministerstwie sprawiedliwości, resort chce wykorzystać zapisy europejskiej konwencji o zwalczaniu rasizmu i ksenofobii, która przewiduje, że kary finansowe zasądzone w jednym kraju, a dotyczące podmiotu z innego kraju europejskiego, mają być uznawane przez tamtejsze sądy bez konieczności przeprowadzenia powtórnego procesu. „Dość robienia z Polski sprawców Holokaustu. (...) Ta ustawa jest właśnie po to, aby w mediach zagranicznych nie szkalowano Polski, nie przypisywano nam współodpowiedzialności za Holokaust” — tłumaczył wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Z kolei Maciej Świrski, prezes fundacji Reduta Dobrego Imienia — Polska Liga Przeciw Zniesławieniom podkreślił, że nowe przepisy nie mają być wymierzone w tych, którzy nieświadomie mówią o „polskich obozach”, a wobec osób i instytucji działających z premedytacją. „Oszczercy — milczcie i bójcie się. Dostaniemy narzędzia prawne, by z całą mocą przeciwstawić się oszczerstwom. Prawo kształtuje postawy i mamy nadzieję, że postawy te ulegną zmianie” — stwierdził Świrski.

Na tym jednak nie koniec — ministerstwo sprawiedliwości ma także w planach propozycję zmiany konstytucji, a konkretnie dodania do niej art. 28A o treści: „Dobre imię Rzeczypospolitej Polskiej i narodu polskiego podlegają ochronie prawnej”. To jednak będzie znacznie trudniejsze do przeprowadzenia.

Na razie propozycja karania za „polskie obozy” wywołała już i tak potężną dyskusję. Dziennikarz i prawicowy publicysta Łukasz Warzecha stwierdził na przykład, że pomysł ten jest ryzykowny, niebezpieczny i może się okazać bronią obosieczną. Jego zdaniem jest to swoisty zamach na wolność słowa i swobodę badań naukowych — nawet jeśli miałyby one prowadzić do tak absurdalnych i kłamliwych wniosków, jakie stawia np. Jan Tomasz Gross. Ponadto — jak przekonuje Warzecha — takie zapisy karne mogą być w przyszłości wykorzystywane przez inne środowiska, np. przez skrajną lewicę dla „wymuszania jedynie słusznych opinii”. Ta argumentacja spotkała się z natychmiastową kontrą — zwolennicy propozycji Ministerstwa Sprawiedliwości wskazują, że ściganie ma dotyczyć wyłącznie ewidentnego działania w złej wierze. Przykład takiego postępowania wskazał dziennikarz Sławomir Sieradzki, podając, że jedna z niemieckich gazet użyła terminu „polski obóz koncentracyjny” w odniesieniu do obozu Ravensbrück w... Brandenburgii, natomiast „New York Times” nazwał w taki sposób niemiecki kacet Dachau w Bawarii. „Żydzi ścigają każdego, kto ośmieli się podważyć istnienie komór gazowych. My powinniśmy ścigać każdego, kto ośmieli się twórców obozów z tymi komorami wiązać z Polakami” — napisał Sieradzki na portalu wpolityce.pl.

Zastąp „polski”

Rzeczywiście, gdyby spojrzeć na działanie strony żydowskiej, to udało jej się wypracować bardzo skuteczny i co najważniejsze szybki sposób reagowania na „kłamstwo oświęcimskie”. Mówiąc obrazowo, wytworzono coś w rodzaju „odruchu Pawłowa” wobec Holokaustu. I to działa w dwie strony: z jednej strony media, naukowcy, politycy itp. zastanowią się dzisiaj dwa razy, nim zanegują Holokaust — właśnie z obawy przed konsekwencjami prawnymi — a z drugiej, jeśli nawet pojawiają się w przestrzeni publicznej takie głosy, są one natychmiast wyłapywane, nagłaśniane i piętnowane.

Ale można to także robić w inny sposób. Świetny pomysł zaprezentowało Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, które na swojej stronie internetowej zamieściło specjalną aplikację „Remember”. Ma ona służyć eliminowaniu właśnie takich określeń jak „polskie obozy śmierci” lub „polskie obozy koncentracyjne”. Działa ona jak edytor tekstu, wyszukując błędną frazę, zaznaczając ją jako nieprawdziwą i proponując zastąpienie jej poprawnym zwrotem. Aplikacja wyszukuje błędne frazy w 16 językach, m.in. angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim, włoskim, rosyjskim i japońskim i stopniowo ma być poszerzana o kolejne języki. Można ją pobrać bezpłatnie na stronie internetowej  https://correctmistakes.auschwitz.org/. „Mając w pamięci wydarzenia 71. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz, wysyłamy tę aplikację do wszystkich akredytowanych na obchody dziennikarzy. Zachęcamy także redakcje, instytucje i szkoły na całym świecie, aby instalowały ją na swoich komputerach” — zaapelował dyrektor Muzeum Auschwitz Piotr M.A. Cywiński.

To jednak także zaproszenie dla wszystkich internautów. Każdy użytkownik sieci przeglądając strony, media społecznościowe, fora internetowe i napotykając na „polskie obozy”, może przesyłać informacje o aplikacji osobom i instytucjom, które w swoich wpisach stosują wadliwe kody pamięci. Jest to więc również forma naszej obywatelskiej współodpowiedzialności za prawdziwość przekazu historycznego.

Świadectwa po angielsku

Wszystkie te działania mają jednak charakter doraźny i wyłącznie objawowo-skutkowy. W dłuższej perspektywie nic nie zastąpi mądrze prowadzonej, spójnej i przede wszystkim odpowiednio nagłośnionej polityki historycznej państwa. A na razie nie mamy nawet jej zrębów. Jednym z mądrych i sensownych działań w tej sprawie wydaje się powołanie w ostatnim czasie Narodowego Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego pod patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Pierwszą inicjatywa ośrodka jest projekt „Zapisy terroru. Świadectwa przed Główną Komisją Badania Zbrodni Niemieckich/Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu”. Przewiduje on, że oryginalne zeznania świadków i dokumenty źródłowe opisujące skalę terroru i zbrodnie pod okupacją niemiecka i sowiecką, zostaną udostępnione i przełożone na język angielski. Do źródeł tych będą mieli wgląd zagraniczni historycy, którzy do tej pory wiedzę na temat wojny i okupacji w Polsce zgłębiali głównie ze źródeł niemieckich. „Pragniemy by świadectwa polskich obywateli rozległy się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale by dotarły do różnych zakątków świata. (...) Żyjemy w czasach, w których (...) historyczna wina i polityczna odpowiedzialność za zniszczenie państwa polskiego i terror są poddawane relatywizacji. Zeznania Polaków przywracają właściwe miary, proporcje i prawdę o tamtym czasie” — podkreśliła wiceminister kultury Magdalena Gawin. W pierwszej kolejności przetłumaczone mają być zeznania świadków rzezi Woli podczas powstania warszawskiego w 1944 r.

To oczywiście tylko przykład dobrych działań, takich inicjatyw musi być o wiele więcej. Gdyby więc pokusić się o próbę odpowiedzi na pytanie, od którego zacząłem ten tekst, to brzmi ono: Każde działanie przeciwko kłamstwu nt. „polskich obozów” jest w jakiejś mierze skuteczne. Niewybaczalne jest tylko zaniechanie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama