Prymas

To, co powiedział ks. Prymas - to jedno. A to, co zrobiły z tego media - to drugie. Sprawa uchodźców ma różne oblicza i dobrze, że Kościół je dostrzega

Kiedy usłyszałem, że abp Wojciech Polak straszy księży suspensą, bardzo mnie to poruszyło. Okazało się jednak, że to media skutecznie podkręcają atmosferę, bo sprawa wcale nie jest tak niepokojąca. A jeśli jest taką dla kogoś, to może i dobrze (o czym pisze również ks. Artur Stopka, PK 43/2017 s. 8).

Otóż prymas Polski chciał jasno powiedzieć o stosunku Kościoła do uchodźców w bardzo jednoznaczny sposób. Bo taka jest nauka Kościoła nie tylko w wydaniu aktualnego składu watykańskich hierarchów, ale w pełnej spójności z nauczaniem Jana Pawła II i Benedykta XVI. Nie sięgając wcześniej. Zachęcam, aby zajrzeć do dokumentów Stolicy Apostolskiej. A jeśli ktoś uważa, że sytuacja się zmieniła, i że na pewno Jan Paweł II pisałby dzisiaj inaczej, to warto, żeby sobie uświadomił, że problem migracji nie jest niczym nowym. Włosi mierzą się z przybyszami od dziesiątek lat. I są przykładem pozytywnych skutków integracji. Głównie dzięki angażowaniu Kościoła. Jan Paweł II publikował swoje dokumenty w takim właśnie kontekście.

Nie dziwię się więc, że tego samego chciałby u nas prymas. Nie nawołuje przecież do otwarcia granic, ale do zmiany języka i sposobu myślenia na temat uchodźców i migrantów. Przekonuje, że można pomagać, także przez przyjęcie niektórych do siebie, a jednocześnie dbać o bezpieczeństwo. No chyba, że ktoś uważa, że nie można podjąć dosłownie żadnego ryzyka miłości bliźniego. Tylko że to już nie jest Ewangelia. Bo kim my bylibyśmy dzisiaj, gdyby życia nie zaryzykował dla nas św. Wojciech?

Prymas, podobnie jak abp Stanisław Gądecki, uczy nas szerokości ewangelicznego myślenia. Bo nie chodzi o jakiś prywatny pogląd, ale o naukę Kościoła.

Naukę Kościoła, która broni życia poczętego, przypomina też Michał Szułdrzyński (PK 43/2017 s. 28). Nie może jednak zaakceptować formy, w jakiej się ją propaguje na miejskich billboardach. Podzielam jego obawy, choć nie w kontekście języka. Mówienie o zabijaniu dzieci, a nie tylko o zabiegach aborcji, ma sens. I nie jest brakiem chrześcijańskiej miłości. Ma jednak Michał rację, że granica jest subtelna.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama