Płaca minimalna w Polsce: 37 zł za godzinę!

Kierowcy zagranicznych firm transportowych, którzy będą przejeżdżać przez teren zjednoczonych Niemiec, mają również otrzymywać co najmniej 8,5 euro za godzinę pracy

To wcale nie żart. Wygląda na to, że taka stawka, jak podana w tytule, jest realna do uzyskania na terenie naszego kraju i to od zaraz. Choć na pewno nie we wszystkich przedsiębiorstwach, to jednak w bardzo wielu. Stanie się tak za sprawą... naszych zachodnich sąsiadów. Wszyscy nad Wisłą dyskutowali i podziwiali parę miesięcy temu, jak rośnie w Niemczech dobrobyt, gdzie od 1 stycznia 2015 r. ma się ustawowo zarabiać nie mniej niż 8,5 euro za godzinę. Netto! Według aktualnego kursu wynosi to w złotówkach prawie 37 zł. Miesięcznie daje to wcale pokaźną pensję w wysokości 6586 zł. Przypominam: chodzi o płacę minimalną. Bez godzin nadliczbowych i różnych dodatków, których nawiasem mówiąc w Niemczech związki zawodowe wywalczyły sporo, na pewno więcej niż w Polsce.

(...) Niemcy, lud raczej oszczędny, choć niektórzy mówią: chytry, postanowili swoje przepisy o bardzo wysokiej, nawet na warunki zachodnie, stawce minimalnej poszerzyć także na... zagranicę. Nie mam tu wcale na myśli zatrudnionych u nich sezonowo cudzoziemców przy zbieraniu np. szparagów lub truskawek, bo dla tych poczyniono wyjątki: nie zarobią 8,5 euro. Zarobią sporo mniej, aby rodzimy przedsiębiorca nie stracił. Otóż kierując się zdumiewającą logiką wprowadzono naprawdę nowatorską interpretację ustawy o płacy minimalnej: kierowcy zagranicznych firm transportowych, którzy będą przejeżdżać przez teren zjednoczonych Niemiec, muszą również otrzymywać co najmniej 8,5 euro za każdą godzinę pracy spędzonej za kółkiem tira w tym wysoko rozwiniętym kraju. Kraju, który nie od dziś specjalizuje się w unikatowych formach zdobywania siły roboczej.

Płaca minimalna w Polsce: 37 zł za godzinę!

Można się zżymać, że Niemcy postanowili „dowalić” polskim (i paru innym) firmom transportowym, które dzięki niższym płacom kierowców były bardziej konkurencyjne. Kierowcy ci na pewno nie pogniewają się, jak dostaną większą zapłatę za jazdę po republice federalnej, co najwyżej popadną w konflikty ze swoim pracodawcą — nie na długo jednak. Dopóki ten nie zbankrutuje. (...) Nierozsądni polscy przedsiębiorcy transportowi, naiwnie przypuszczając, że coś wywalczą w Brukseli. Tam wywalczyć owszem można i to niemało, i w wielu sprawach, ale do tego potrzebne jest zdecydowane, twarde stanowisko polskiego rządu, polskich europarlamentarzystów, polskich wysokich urzędników unijnych. Skoro jednak warszawski rząd bez wahania opowiada się za tym rodzajem innowacyjności, który praktykowany jest właśnie na transportowcach i górnikach, to daremne są trudy i frustracje polskich firm. Zwrócili się do Unii, no bo gdzie mieli się zwrócić? Tam jednak machina biurokratyczna zanim drgnie, to niejedna z tych firm będzie już kolejnym polskim bankrutem.

Dużo lepiej zatem zaakceptować sytuację w całej pełni i zacząć jak najszybciej działać zgodnie z duchem niemieckiej ustawy i zastosować taką interpretację, jaką przewidział jej twórca. Skoro ustawa obejmuje zarówno wszystkie niemieckie firmy (poza pracą sezonową jak wspomnieliśmy), jak i firmy zagraniczne korzystające z niemieckich dróg, skoro dotyczy nie tylko obywateli niemieckich, nawet nie trzeba być zamieszkałym lub zameldowanym w Niemczech, to owe minimum 8,5 euro za godzinę pracy muszą otrzymywać również wszyscy pracownicy niemieckich firm działających w Polsce! Skoro to niemieckie minimum obowiązuje każdą zagraniczną firmę, to co dopiero firmę stricte niemiecką, co prawda nie korzystającą w tym przypadku z niemieckich dróg (chociaż może też), ale za to z niemieckich maszyn, z niemieckiego menedżmentu, niemieckiego know how itd. To dużo więcej niż przejechanie szosą kilkuset kilometrów.

Interpretacja prawna jest ewidentna i to nie jest żaden żart — od tych tysięcy niemieckich przedsiębiorstw na polskiej ziemi trzeba jak najszybciej twardo zażądać egzekwowania obowiązującej także Polaków ustawy o płacy minimalnej. Skoro obowiązuje ona w polskiej firmie, to co dopiero w niemieckiej! Przecież według tej ustawy w ogóle nie ma znaczenia, gdzie zlokalizowana jest dana firma, co wykazują sami niemieccy urzędnicy państwowi. Argumentację mamy lepszą niż republika federalna w stosunku do kierowców przemierzających ich drogi ciężarówkami z cudzoziemską rejestracją. Nie znam dokładnej liczby ludzi zatrudnionych w niemieckich firmach na terenie naszego kraju, ale to na pewno będzie ich grubo ponad milion. Ci ludzi mogą się wzbogacić z dnia na dzień! A z nim ich rodziny, a z tymi rodzinami cały kraj. A jak to pobudzi konsumpcję! Jak ruszą produkcja i handel! Któż będzie chciał wyjeżdżać za granicę zarabiając minimum prawie 7 tys. zł na rękę?! Tyle można było ewentualnie zarobić dotychczas u naszych zachodnich sąsiadów, ale na czarno i przy najcięższej robocie, za którą Niemiec chwycić się nie chciał.

Oczywiście działające w Polsce niemieckie firmy stosując płacę minimalną 8,5 euro (37 zł) na godzinę będą musiały sprzedawać swe produkty trochę drożej. Niemcy będą mieć ponadto ważną dla nich świadomość, a nawet poczucie dumy, że wspierają swego rodaka męczącego się jako przedsiębiorca gdzieś tam w Polsce! No i żadnych trudności z naborem i doborem kadry; takie minimalne wynagrodzenie prawie wszyscy zaakceptują na całe długie lata i na pewno będą się w pracy bardzo starć. Jeżeli zaś któryś z tych niemieckich przedsiębiorców mimo to jednak zbankrutuje, no to cóż począć, jak wiemy rynek litości nie zna — nastąpi likwidacja. Choć może niekoniecznie; jak zejdą z ceny, to na pewno znajdą kogoś z Polaków, któremu będą mogli niedrogo odsprzedać firmę (oczywiście bez długów).

Takie wdrożenie płacy minimalnej spada rzecz jasna na barki polskiego parlamentu i rządu, który w tej sytuacji będzie miał jednak ten wyjątkowy komfort, że związki zawodowe we wszystkim mu pomogą, poprą w całej rozciągłości. (...)

Rząd nasz funkcjonuje, jak wiemy, różnie, tak samo jak i jego emanacja w parlamencie, ale czasem potrafią działać zdumiewająco szybko; tak też musi być i teraz, bowiem współczesna niemiecka płaca minimalna już obowiązuje od 1 stycznia 2015 r. Nie ma co zwlekać, trzeba bowiem sobie zdać sprawę z tego, że każdy dzień to strata jakichś 100 mln zł! Konieczna jest błyskawiczna specustawa.  

Leszek Sosnowski

opr. ab/ab

Copyright © by Miesięcznik Wpis

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama