Śląski kabareton

Gdyby iść za logiką byłego ministra sprawiedliwości, każdy urzędnik z zasady musiałby zostać skazany za korupcję

Wstrząs spowodowany zaskakującym przejściem radnego Kałuży ze światłego obozu postępu do pisowskiego ciemnogrodu pozwolił nam obserwować całą gamę reakcji obrońców praworządności, konstytucji i Unii Europejskiej. Od wulkanu nienawiści i publicznego wyzywania od ciulów (co poseł Budka tłumaczył jako „zły człowiek”), po iście kabaretowy wywiad byłego marszałka dla Radia Piekary, gdzie skarżył się, że Wojciech Kałuża ukradł mu władzę, tak jak kradnie się samochody. I gdy wydawało się, że nic śmieszniejszego już się nie wydarzy, na scenę wkroczył Borys Budka.

Były minister sprawiedliwości a dziś nieustraszony bojownik o uczciwość życia politycznego i tropiciel pisozbrodni, wyszedł z prostego i oczywistego dla młodych, wykształconych Europejczyków założenia, że demokracja i praworządność jest wtedy, gdy rządzi Platforma Obywatelska. Gdy ktoś jej tę władzę odbierze, to depcze demokrację, łamie konstytucję i obraża Najjaśniejszą Unię Europejską. Po prostu kryminał. I wzorem swych wielkich poprzedników, znalazł na tych złych ludzi odpowiednie paragrafy, o czym niezwłocznie zawiadomił prokuraturę oraz opinie publiczną.

Znalezione paragrafy to art. 228 i 229 kodeksu karnego (korupcja bierna i czynna) oraz art. 250a (korupcja wyborcza). Poseł Budka zapomniał chyba dodać art. 189 (pozbawienie wolności), bo dowód na popełnienie tego przestępstwa jest oczywisty: Są to słowa samego byłego marszałka, który bez żadnych wątpliwości stwierdził, że w czasie sesji Sejmiku „Wojciech Kałuża nie był człowiekiem wolnym”.

Wróćmy jednak do artykułów przytoczonych przez byłego ministra sprawiedliwości:

Art.228 §1
Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

I tutaj Borys Budka wyjaśnił, że radny Kałuża otrzymał „korzyść majątkową w postaci wynagrodzenia wicemarszałka i osobistą w postaci funkcji, którą obecnie sprawuje”. Widać, że jest to naciągane jak ... No właśnie, nie wiem co napisać, bo żadna guma tego nie zdzierży.

Konkretniej brzmi art.250a §1:

Kto, będąc uprawniony do głosowania, przyjmuje korzyść majątkową albo osobistą, albo takiej korzyści żąda za głosowanie w określony sposób, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Byłby to strzał w dziesiątkę, gdyby nie umieszczenie tego artykułu w rozdziale XXXI „Przestępstwa przeciwko wyborom i referendom”. Dotyczy to więc głosowań powszechnych a nie w ramach ciał przedstawicielskich, gdzie zawieranie koalicji i związany z tym podział stanowisk, czyli korzyści majątkowych według Borysa Budki, stanowi zwykły sposób funkcjonowania. W ten sposób działają systemy parlamentarno-gabinetowe i nikomu przy zdrowych zmysłach nie wpadnie do głowy, by to penalizować.

A to wszystko pisze i mówi człowiek, który był ministrem sprawiedliwości.

Tak naprawdę śmiesznie się robi, gdy uświadomimy sobie co będzie, jeśli poważnie, o ile jest to w ogóle możliwe, przyjmiemy interpretację prawa według Borysa Budki. Dzień przed woltą Wojciecha Kałuży, ówczesny marszałek Saługa ogłosił powstanie koalicji PO z SLD i PSL, czyli przekupienie radnych tych dwóch partii stanowiskami w Zarządzie Województwa. A więc dokładnie to, co poseł Budka zarzuca PiS-owi. A że do tego nie doszło? Artykuły 13 i 14 kodeksu karnego wyraźnie mówią, że usiłowanie popełnienia przestępstwa karane jest tak samo, jak to przestępstwo.

Były minister sprawiedliwości najwyraźniej zapomina, że pensja wicemarszałka nie jest jakiś beneficjum a jest wynagrodzeniem za pracę i związaną z nią odpowiedzialność. Według zupełnie odlotowej interpretacji prawa autorstwa Borysa Budki każdy funkcjonariusz państwowy czy samorządowy jest przestępcą, ponieważ pobiera korzyść majątkową, w postaci pensji, dokładnie w związku z pełnioną funkcją publiczną (art.228 §1). Dotyczy to również autora tej księżycowej interpretacji. Jako minister sprawiedliwości przyjmował korzyść majątkową w postaci wynagrodzenia ministra dokładnie w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Więc poseł Budka powinien spakować szczoteczkę do zębów i pożegnać żonę na 6 miesięcy do lat 8 (art.228 §1). Chyba, że uda mu się udowodnić, na co są duże szanse, że pensja nie miała związku z pełnioną funkcją.

 Á propos żony: Jako nieskazitelny wojownik o uczciwość i jawność w życiu publicznym, powinien publicznie wyjaśnić, jakie to ponadprzeciętne kwalifikacje, oprócz małżeństwa z wiceprzewodniczącym Platformy, spowodowały, że jego żona została dyrektorem w Urzędzie Marszałkowskim? Jaką procedurę kwalifikacyjną musiała przejść i co tak naprawdę w tym urzędzie robi?

W ponurych czasach komuny Tadeusz Ross śpiewał „Życie przerosło kabaret”. W swej, młodzieńczej wtedy, naiwności myślałem, że jest to możliwe tylko w tym utopijnym ustroju. Nasz dzielny, były minister sprawiedliwości przekonał mnie, jak bardzo się myliłem.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama