Satanista, który został Bratem Różańcem

Nowenna Pompejańska, którą rozpropagował jest bardziej znana niż on sam. Choć nie był męczennikiem, papież zgodził się kanonizować go bez wymaganego cudu. Stworzył wielkie dzieło ewangelizacyjne, mimo że przez lata zmagał się z pokusą myślenia, iż ciągle należy do szatana. Kim był wyniesiony na ołtarze 19 października przez Leona XIV Bartolo Longo?

Oprócz nowenny, św. Bartolo Longo zawdzięczamy także obraz Matki Bożej Pompejańskiej. W 1875 r. Longo szukał w Neapolu obrazu Matki Bożej Różańcowej. Pewna franciszkanka namówiła go, by zabrał ze sobą wizerunek, jaki dostała od o. Alberta Radente. Bartolo dobrze znał o. Radente, spowiedzi u niego zawdzięczał swoje nawrócenie. Nie był jednak zachwycony obrazem. Malunek Maryi i Dzieciątka wręczających różańce św. Dominikowi i św. Róży z Limy był mocno zniszczony i niezbyt udany. Ostatecznie jednak Longo zabrał obraz do Doliny Pompejańskiej, gdzie prowadził pracę ewangelizacyjną. Dzieło w 1876 r. i 1879 r. odnowiono. Na polecenie Longi św. Różę przemalowano na św. Katarzynę ze Sieny. 

W 1887 r., a więc jeszcze za życia Longi obraz został koronowany przez legata papieża Leona XIII. W 1963 r. miała miejsce jeszcze jedna koronacja. Tym razem dokonał jej osobiście Paweł VI. 

Obraz do dziś znajduje się w wybudowanym przez Longę sanktuarium w Dolinie Pompejańskiej. Kopie można dziś zobaczyć w kościołach, książkach, a nawet na koszulkach. 

Człowiek z Południa

Bartolo Longo urodził się w 1841 r. w Latiano w Apulii, na głębokim południu Włoch. Jego ojciec był lekarzem, a matka zajmowała się domem. Jako pięciolatek Bartolo został wysłany do kolegium prowadzonego przez zakonników ze zgromadzenia Braci Szkolnych. Jako uczeń wyróżniał się zdolnościami literackimi i muzycznymi (został dyrygentem szkolnej orkiestry), umiał tańczyć, w starszym wieku uczył się fechtunku. 

W 1858 r. wyjechał na studia prawnicze do Neapolu, będącego wówczas stolicą Królestwa Obojga Sycylii. Czasy były dość niespokojne. Wkrótce rozpoczął się proces jednoczenia Włoch, który dla Południa oznaczał najazd wojsk dowodzonych przez Giuseppe Garibaldiego. Inicjatorzy zjednoczenia włoskich państw – m.in. Garibaldi i będący początkowo mózgiem całego przedsięwzięcia premier Sardynii Camillo Cavour – należeli do lóż wolnomularskich. Budowanie nowych Włoch łączyli z ograniczaniem wpływów Kościoła (Państwo Kościelne zlikwidowano) i prześladowaniem duchownych. Zatem i wśród społeczeństwa poparcie dla jednoczenia kraju często oznaczało antyklerykalizm. W 1860 r. Garibaldi podbił Sycylię, a później wkroczył do Neapolu. Wkrótce potem w wyniku plebiscytu południowe Włochy, w tym miasto, w którym studiował Bartolo Longo, stały się częścią nowego Królestwa Włoch. 

Do piekła i z powrotem 

Na włoskim południu zabobony spotyka się bardzo często. W XIX w. na uniwersytecie nie brakoało studentów i wykładowców parających się okultyzmem. Zainteresował się nim także Bartolo, który po lekturze bluźnierczej książki stracił wiarę. Longo związał się z sekta spirytystyczną. Brał udział w okultystycznych seansach i spotykał ze znanym wówczas w Neapolu medium. Uczestniczył w antypapieskich wystąpieniach masonów i w parodiowaniu katolickich sakramentów. Zaangażował się tak bardzo, że antybiskup mianował go kapłanem szatana. Zniszczyło to Longę nie tylko duchowo, ale i psychicznie. Miał halucynacje i zdradzał objawy opętania. 

Nawrócenie odbywało się stopniowo. Zaczęło się od tego, że któregoś razu Bartolo zdawało się, iż słyszy głos swojego zmarłego ojca wzywający do zmiany życia. Najpierw do Boga poprowadził Longę prof. Vincenzo Pepe, znajomy z rodzinnych okolic, który uczył w neapolitańskich szkołach. Widząc stan Longi, prof. Pepe uznał, że lada chwila trafi on do zakładu dla obłąkanych. Skierował go spowiedzi do o. Radente. Spowiedzi było kilka, bo przyszły błogosławiony nie od razu dostał rozgrzeszenie. O. Radente uczył go podstaw teologii i gorliwie modlił się za swojego penitenta. 

Bartolo Longo pokutował, a jednocześnie próbował nawracać dawnych kolegów zajmujących się spirytyzmem. Natrafił na ścianę: kpiny i lekceważenie. Ostatni raz wziął udział w seansie, podczas którego, trzymając w ręce medalik z wizerunkiem Maryi, głośno wyrzekł się spirytyzmu. Jeszcze długo dręczony był myślami, że należy do złego i już się od niego nie uwolni. Bronią przed tą pokusą okazał się różaniec. 

Nowenna nie do odparcia

Longo najpierw złożył ślub czystości, a później – w 1871 r. - został tercjarzem dominikańskim. Przyjął imię Rosario, nazywano go Bratem Różańcem. Gorliwie promował modlitwę do Maryi, a jednocześnie pracował na rzecz ubogich. Zaczął budować kościółek dla biednych mieszkańców Pompejów – wyszła mu duża świątynia, która jest dziś najważniejszym sanktuarium różańcowym na świecie, przy której działały  domy wychowawcze dla sierot i dzieci więźniów, szkoły, warsztaty, drukarnia i liczne miejsca pracy dla okolicznych mieszkańców. 

Sformułował też i doprecyzował treść wielu modlitw, w tym wywodzącego się z Francji nabożeństwa sobót (wtedy piętnastu). Nowennę Pompejańską napisał, cierpiąc na dur brzuszny, którego mógł nie przeżyć. Odmówiwszy ją, został uzdrowiony. Kilka lat później neapolitańska arystokratka Fortunatina Agrelli, także w czasie choroby, miała wizję Matki Boskiej. Maryja prosiła ją, by nowennę odmawiać przez 54 dni, czyli w formie, którą znamy dziś. 

Dobre czyny ukarane

W 1885 r. Longo ożenił się z mającą kilkoro dzieci wdową Marianną de Fusco, którą od pewnego czasu wspierał w jej trudnej sytuacji. Pozostał jednocześnie wierny ślubowi czystości. 

Po latach pracy w Pompejach został oskarżony o defraudację i zrzekł się praw do kompleksu, który wybudował. W dodatku pasierbowi pozbawili go dachu nad głową, wyprzedając rodzinny majątek. Mający ponad 80 lat Bartolo wrócił bez grosza przy duszy do Latiano. Pół roku przed śmiercią został zrehabilitowany i spędził w Pompejach końcówkę życia. Zmarł w 1926 r.

W 1980 r. Bartolo Longo został beatyfikowany przez Jana Pawła II. Papież poświęcił błogosławionemu wiele miejsca w liście „Rosarium Virginis Mariae” z 2002 r. W lutym 2025 r. przebywający w klinice Gemelli papież Franciszek podpisał dekret umożliwiający kanonizację Brata Różańca. Do ogłoszenia świętym potrzebny jest na ogół cud wymodlony za pośrednictwem danej osoby. Jednak kult bł. Bartolo Longo jest w Kościele tak powszechny, że papież zezwolił, by kanonizacji dokonać bez cudu. 

Źródło: Rycerz Niepokalanej nr 10

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama