Słowa Jacka Kaczmarskiego "morderców będą grzebać z honorami" wypełniły się w roku 2014. Jak to możliwe, że generała Jaruzelskiego uhonorowano pogrzebem państwowym, a odmówiono tego Kazimierzowi Świtoniowi?
Kary nie będzie dla przeciętnych drani,
A lud ofiary złoży nadaremnie.
Morderców będą grzebać z honorami
Na bruku ulic nędza się wylęgnie.
Tym fragmentem Wróżby Jacka Kaczmarskiego rozpoczął Piotr Duda swoje przemówienie pod kopalnią „Wujek” 16. grudnia. I tymi słowami — jak sam zresztą stwierdził — mógł to przemówienie zakończyć. Reszta była tego rozwinięciem i nie ma potrzeby jej omawiania, choć całość była równie świetna jak wszystkie przemówienia Piotra Dudy pod „Wujkiem”, jakie miałem okazję wysłuchać.
Słuchałem przewodniczącego „Solidarności” stojąc w grupie kolegów z kartami antykomunistycznych kombatantów. „Prorocze!”, „Skąd on to wiedział?” — wyrwało się z wielu ust, po usłyszeniu cytatu z Kaczmarskiego.
Znaliśmy Wróżbę Jacka Kaczmarskiego od lat. Wtedy, gdy słuchaliśmy jej po raz pierwszy, upadek komunizmu widzieliśmy w mglistej przyszłości, być może nie za naszego życia a walczyliśmy z nim nie kierując się bliską wizją zwycięstwa, lecz raczej herbertowską „kwestią smaku”, by nie ugrzęznąć w komunistycznym bagnie. Nad wizją Kaczmarskiego specjalnie się nie zastanawialiśmy. Jakkolwiek wyobrażaliśmy sobie świat po komunizmie, nie wyobrażaliśmy go sobie tak, jak przedstawił to Kaczmarski i, tym samym, nie tak jak wygląda on obecnie. Tym większy szok po przypomnieniu przez Piotra Dudę. Skąd Kaczmarski w roku 1982, a więc 32 lata temu wiedział, jak będzie dzisiaj?
Czemu w czas noworoczny piszę o wydarzeniach spod „Wujka” sprzed dwóch tygodni? Ano dlatego, że przywołane przez przewodniczącego Dudę słowa barda „Solidarności” są dobrym podsumowaniem nie tylko mijającego roku, lecz całego 25-lecia III Rzeczypospolitej.
W minionym roku „grzebano z honorami” nie tylko Wojciecha Jaruzelskiego, mającego na rękach krew stoczniowców z roku 1970 i górników z 1981, lecz również paru pomniejszych „morderców” i „przeciętnych drani”. Grzebano również, ale bez honorów, twórcę pierwszego niezależnego związku zawodowego — Kazimierza Świtonia. Zmarł zmarginalizowany i trochę zapomniany. Nie był ulubieńcem mediów, więc i jego śmierć nie przez wszystkich została zauważona.
Pamiętam, gdy w okrągłą rocznicę powołania przez Świtonia wolnego związku zawodowego, mainstreamowi publicyści dworowali sobie z niego i jego dokonań. Ci bojowi dziś dziennikarze zapomnieli, że w czasie, gdy Świtoń otwarcie rzucił rękawicę komunie, większość z nich, na samą myśl o jakimkolwiek oporze, szukałaby gwałtownie toalety.
Świtoń był człowiekiem trudnym, trochę wariatem, w tym dobrym, polskim sensie. Bo tylko taki właśnie wariat potrafił rzucić się na rzeczy niemożliwe, jak choćby szwoleżerowie spod Somosierry. Jaki trzeźwo myślący człowiek, mieszałby się do czegoś takiego? Historia pokazała jednak, że to nie „rozsądni obywatele” ale Świtoń i szwoleżerowie byli realistami.
Swój udział w obaleniu komuny opłacił Kazimierz Świtoń latami totalnej inwigilacji i osaczenia przez SB jego i jego rodziny. O pobytach w więzieniu nie muszę wspominać. Gorsze było codzienne nękanie i ingerowanie w życie prywatne. I choć różnie można oceniać późniejszą działalność Kazimierza Świtonia, za to, co przeżył i wytrzymał w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, należy mu się pamięć i szacunek.
A jednak temu człowiekowi Rzeczypospolita Polska w osobie pani premier odmówiła pogrzebu państwowego. Szczerze mówiąc, decyzja premier Kopacz zupełnie mnie nie zdziwiła. Zdziwiło natomiast zdziwienie prawicowych publicystów. Jak to?! — grzmią zgodnie prawicowe media — Skoro III RP organizuje państwowe pogrzeby komunistycznym zbrodniarzom, dlaczego nie zorganizowała go Świtoniowi?! Ano — drodzy prawicowi koledzy — właśnie dlatego. Kazimierz Świtoń nie był komunistycznym zbrodniarzem, więc pogrzeb państwowy w III RP mu się nie należy. Proste? Pani premier jest konsekwentna — przynajmniej jedna pozytywna cecha premierki.
Państwowy pogrzeb „z honorami” ważny jest dla nas a przede wszystkim dla młodego pokolenia, pokazuje bowiem, jakie czyny i postawy ceni i nagradza Rzeczpospolita. Zmarłemu potrzebny jest jak przysłowiowe kadzidło.
Kazimierz Świtoń rozlicza się już ze swego życia nie przed mainstreamowymi dziennikarzami ani panią premier, lecz przed Najwyższym Sędzią. I tam, jak go znam — a miałem zaszczyt znać go osobiście — powinien sobie poradzić. „Grzebani z honorami” i oddający im honory są w znacznie gorszej sytuacji.
Wracając do przywołanej przez Piotra Dudę Wróżby Jacka Kaczmarskiego (przypominam: rok 1982), proponuję spokojnie przeczytać całość lub wysłuchać w wykonaniu autora:
https://www.youtube.com/watch?v=aNr9aAJGzak
Kary nie będzie dla przeciętnych drani,
A lud ofiary złoży nadaremnie.
Morderców będą grzebać z honorami
Na bruku ulic nędza się wylęgnie.
Pomimo wszystko świat trwać będzie nadal -
W Słońce i Kłamstwo wierzą ludzie prości.
Niedostrzegalna szerzy się zagłada,
A wszystkie ręce lśnią aż od czystości.
Handel, jakich nie było, z chciwością się zmaga,
Na gorycz popytu, na zdradę ceny nie ma.
Uczynków złych i dobrych kołysze się waga
Z pełnymi krwi szalami obiema.
Nieistniejące w milczeniu narasta,
Aż prezydenci i gwiazd korce bledną,
Coś się na pewno wydarzy - to jasne,
Ale nam wtedy będzie wszystko jedno.
A teraz zmieńmy czas gramatyczny i wynikające z tego określenia, mniej więc tak:
Kary wciąż nie ma dla przeciętnych drani,
A lud ofiary złożył nadaremnie.
Morderców nadal grzebią z honorami
Na bruku ulic nędza się wylęga.
Pomimo wszystko świat trwa ciągle nadal...
A dalej jak w oryginale. Aż prosi się, by zmienić również tytuł na Bilans ćwierćwiecza.
I tylko zostaje nadzieja, że może choć w ostatnim wersie Jacek Kaczmarski się mylił. Tego życzę Państwu w Nowym Roku.
Śp. Kazimierzowi Świtoniowi zasłużony, wieczny odpoczynek racz dać Panie.
opr. mg/mg