Jego Królewska M(ił)ość

Listopadowy numer miesięcznika Msza Święta roku 2016

Jego Królewska M(ił)ość

Ponad tysiąc lat temu, przez chrzest w 966 roku, naród polski wkroczył na drogę chrześcijaństwa. Od tamtej pory z Chrystusem i Jego Najświętszą Matką w sercu i na ustach buduje i umacnia swoją państwowość, przemierza dziejowe wzloty i upadki, starając się zachować wierność Chrystusowej Ewangelii nawet wtedy, gdy Polskę wymazywano z map Europy. W Chrystusie i Jego Matce Polacy widzieli jedyną ostoję na emigracyjnych i wygnańczych szlakach, wierność Bogu i Ojczyźnie wypisywali na powstańczych sztandarach, z pomocą Chrystusa Króla dźwigali z ruin swoją chrześcijańską i narodową tożsamość.

Wiele takich momentów wpisuje się w naszą historię po współczesne czasy. Owszem, nie brakowało i dzisiaj nie brakuje takich, dla których nic te wartości nie znaczą, którym Chrystus wydaje się niepotrzebny, a Jego Dobra Nowina – zapraszająca do budowania królestwa Bożego już tu, na ziemi – jest tylko przeszkodą, niepotrzebnym balastem, dla których pójście za Chrystusem – tym prawdziwym, wymagającym – bywa niewygodne, a może nawet za bardzo ryzykowne, niebezpieczne.

Bo taka jest prawda: nie zawsze chcemy za Nim iść! Tym bardziej że dziś dość często Chrystusa „maluje się” w różnych odcieniach, kształtach i sytuacjach, wiele z nich jest, niestety, Jego zniekształceniem i karykaturą. Jak więc rozpoznać prawdziwego Chrystusa? Możemy przypuszczać, że dla Niego nadawane przez nas tytuły nie są najważniejsze. Bo On Jest, Który Jest, jest Synem Boga, Osobą w Trójcy Przenajświętszej, Zbawicielem, któremu wszystko zostało poddane, zatem Królem Wszechświata. Jego przyjście naprawdę zmieniło bieg historii, a zmartwychwstanie uczyniło z tej historii niekończącą się opowieść miłości, która trwa przez wieki i będzie trwała w Jego królestwie bez końca. Nie znajdziemy słów, żeby tę rzeczywistość wystarczająco dobrze opisać. Ale może niech tak zostanie, bo w końcu Chrystus to nie problem do rozwiązania, tylko rzeczywistość miłosiernej miłości do wprowadzenia w życie.

Trzeba więc nauczyć swoje serce ciągłego trwania przy Chrystusie Królu. To nasze największe zadanie podczas ziemskiego pielgrzymowania. Ciągle, codziennie trzeba od nowa odczytywać Jego zaproszenie, starać się być coraz bliżej Niego, coraz pewniej stąpać Jego królewską drogą służby, bo przecież On jest dla nas Nową Drogą i Nowym Życiem. Ci, którzy już tak usiłują żyć, nawet jeśli nieudolnie, mogą być pewni, że ich ziemskie życie jest już początkiem wiecznego życia w królestwie Boga. Owo bezgraniczne przylgnięcie do Chrystusa, to codzienne ofiarowanie Mu siebie dobrze oddaje słowo „czuwam”. Wiemy, na czym polega czuwanie przy Maryi, rozumiemy do doskonale naszymi polskimi sercami. Tym bardziej nie powinniśmy mieć trudności z czuwaniem przy Chrystusie. A gdy kiedyś ujrzymy Go w królewskiej chwale, staniemy przed Nim twarzą w twarz, będziemy mogli ze spokojem zdać sprawę z wysiłku i czuwania, i trwania, i wierności...

Życzę owocnej lektury i autentycznego budowania Chrystusowego królestwa miłości w naszym osobistym i narodowym życiu.

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama