Życie i święto

Święto i świętowanie przynależą do niezbywalnych cech antropologicznych, bez nich ludzki świat nie byłby w pełni ludzkim światem

Święto w naturalny sposób wpisane jest w rytm ludzkiego życia. Wydaje się zresztą, że tylko człowiekowi dana jest tego rodzaju skłonność. Żadne inne istoty nie czynią ze świętowania trwałego elementu własnej kultury.

Zwierzęta bowiem mają jedynie swoje istnienie, swój zwyczajny dzień; Bóg rozkoszuje się wieczną niedzielą; natomiast ludzie, w ewidentnie rozpoznawalny sposób, wyróżniają czas przeznaczony wyłącznie na uczestnictwo w zbiorowych manifestacjach świątecznych, pociągających za sobą zwielokrotnioną potrzebę ekspresji, ekstatycznego, frenetycznego uniesienia. W ten sposób ujawniają, że sens ich życia nie zamyka się w kręgu osobistych doświadczeń, lecz wiąże się z obecnością innych osób (i Boga), że poczucie troski o nich należy do atrybutywnych cech bycia człowiekiem. Wypada zauważyć: minerał czy kamień sam sobie wystarcza, człowiek zaś nieustannie przekracza samego siebie.

HOMO FESTIVUS

Święto w tym procesie odgrywa niebywale ważną rolę. To zwornik wielu egzystencjalnych doświadczeń, odsłaniający przestrzeń, w której realizują się bądź mogą się realizować różnego typu skale wartości i najróżniejsze przeżycia oraz potrzeby. Trudno wręcz wyobrazić sobie, żeby pośród definicyjnych ujęć człowieka, takich jak zoon logikon (zwierzę rozumne), homo ridens (byt śmiejący się), homo ludens (człowiek bawiący się), homo faber (istota tworząca narzędzia), homo viator (istota podróżująca), homo symbolicus (byt myślący symbolicznie) czy homo electronicus (istota władająca światem wirtualnym), zabrakło formuły: homo festivus (istota świętująca, świąteczna). Być człowiekiem wszak oznacza wyodrębniać z przebiegu życiowego czasu dni czy nawet tygodnie przeznaczone na radowanie się z powodu jakiegoś wydarzenia o wymiarze prywatnym, społecznym, narodowym; z racji określonych treści (zdarzeń) religijnych, historycznych bądź takich, które zyskały wymiar globalny.

Świętowanie byłoby zatem społecznym sposobem zachowania się; jest uroczystością dla wszystkich, o stałych funkcjach, określonym kalendarzu, wzorcach wyznawanych wartości, znaczących wydarzeniach religijnych, spiętym wzmożoną, intensywną radością, prowadzącą niekiedy do nadużyć i zbiorowego rozpasania, co naturalnie wskazuje, że nie każdy rodzaj świętowania należało by uznawać za autentyczne święto. W każdym razie święto niesie bogatą, ukrytą w etymologii tej nazwy, semantykę. Wskazuje mianowicie na sferę tego, co święte (sacrum), na pewnego typu aktywność ruchową, jakiś rytualnie doskonały krąg; odnosi także do niecodziennego czasu poświęconego kultowi, czasu odpoczynku, zaprzestania wszelkich prac, ale też ujawnia pewną aktywność religijną, dziejącą się w miejscach specjalnych, chociażby w świątyniach, i w ustalonych dniach. Badacze przekonują, że indoeuropejskie dhes kryje w sobie wskazane powyżej znaczenia, nie wyłączając nawet gr. theos — bóg.

Pozostawiając otwartymi przywołane kwestie interpretacyjne, zgódźmy się co do jednego: święto i świętowanie przynależą do niezbywalnych cech antropologicznych; bez nich ludzki świat nie byłby w pełni ludzkim światem. Taki świat jest oczywiście do pomyślenia, lecz wówczas byłby czymś niezwykle ubogim, ograniczonym do porządku niewykraczającego poza uchwytny zmysłowo teren; czyniłby z człowieka kogoś umniejszonego do poziomu ożywionej bryły materialnej, zdanej zaledwie na naturalne, bardzo ograniczone możliwości. Święto jest więc — zwłaszcza w kontrze do świata obojętnego religijnie — zawsze aktem zbiorowym, odbywającym się w czasie uroczystym, w którym wspomina się wydarzenia albo czyny dokonywane przez różnorako pojmowanego Boga (w wielu odmiennych religiach), upamiętnia się je i aktualizuje w ramach zachowań liturgicznych; przywołuje się nadto dzieła świętych; antycypuje również treści nawiązujące do przyszłych zdarzeń o wydźwięku ściśle eschatologicznym. W tym wydarzeniu znaczącą rolę odgrywa zarówno wielka, uroczysta mowa, jak i podniosłe milczenie, stanowiące ważny „rodzaj” języka, kiedy to uczestnik święta zostaje porażony treściami, które przeżywa i które spotyka w sakralnym kręgu, w sprawowanym rycie.

ŚWIĘTO I OBRZĘD

Obrzęd (nie musi przybierać on charakteru religijnego) i święto wzajemnie się zazębiają, choć nie pokrywają się całkowicie, raczej wzajem krzyżują. Nie sposób ich jednak od siebie oddzielić. Ten pierwszy bowiem jest utworzonym przez członków danej kultury zbiorem formalnych zachowań lub czynności o symbolicznym charakterze, bezpośrednio wynikający z wiary w istnienie transcendentnych sił, od których człowiek jest zależny i do których odnosi się z oddaniem, fascynacją, czcią, mając nadzieję na przemianę zastanej rzeczywistości, zgodnie z ważnymi w danym momencie celami wyznaczonymi przez poszczególne osoby lub wspólnoty religijne. Inaczej mówiąc: ryt (obrzęd) to kulturowo skonstruowany system symbolicznej komunikacji, choć nie zawsze dogłębnie uświadamiany przez jego uczestników. Ma on na ogół charakter konserwatywny, ponieważ znaczenie podejmowanych działań bywa różnie interpretowane, lecz działanie zawsze pozostaje takie samo, jak też magiczno-religijna treść. Przynosi w każdym przypadku oczekiwane skutki. Wierzący ma zaufanie do rytu, ponieważ odczuwa, że bóstwo jest w nim skuteczne. 

Pośród różnego rodzaju rytów (ich wielorakość zdaje się bezgraniczna; są one w każdej sytuacji jakby pozbawione treści, puste po to, aby można było weń wpisać się jako jego uczestnik) religijny odcień mają ryty narodzin, ryty inicjacyjne, ryty oczyszczenia oraz ryt namaszczenia. Wiążą się one z dominującą w nich funkcją konfesyjną, to znaczy poprzez określone znaki (np. w chrześcijaństwie wodę lub chleb) nie tylko znaczą, ale czynią to, co oznaczają. Eucharystia nie przedstawia — jak to ma miejsce w tradycji protestanckiej — symbolicznie Chrystusa, lecz jest Jego realną obecnością skrytą pod postaciami chleba i wina, chrzest natomiast pozostaje prawdziwym narodzeniem. Ryty tego rodzaju nawiązują do obrzędów przejścia (rites de passage), które analizował Arnold van Gennep, jako pierwszy programując ich powtarzalny schemat.

Ten obrzęd przejścia realizuje się w potrójnej strukturze: oddzielenia (wyłączenia, separacji) — okresu przejściowego oraz integracji lub ponownego włączenia. Do każdego stadium przynależy określony typ rytuału pokazujący, że w zachodzącej sekwencji dochodzi zawsze do przekroczenia rzeczywistego bądź symbolicznego progu (łac. limen — próg). I tak w pierwszej fazie symboliczne działania prowadzą na przykład chłopca do porzucenia stanu bezpłciowości, w którym znajdował się w jednej kategorii z dziewczynkami. W fazie liminalnej (przekraczania progu) jednostka znajduje się w stanie zawieszenia, nie ma żadnych cech, nie zajmuje widocznego miejsca w społeczności, musi stosować różne umartwienia, w tym głównie wstrzemięźliwość seksualną, jako ktoś upośledzony, pomijany przez wspólnotę. Dopiero w trzeciej fazie włączenia odzyskuje swoje osobiste oblicze: chłopiec poddawany rytuałowi staje się dorosłym mężczyzną, otoczony już wszystkimi przywilejami natury biologicznej, społecznej, jak i wynikającymi z tej nowej sytuacji obowiązkami. 

U podstaw wszystkich rytuałów leży opisany wyżej trójstopniowy wzór. Uroczystość małżeńska (podajmy przykładowo) wysuwa na pierwszy plan sprawę płodności. Ksiądz na ogół — w kulturze Zachodu — jako węzłową przyczynę małżeństwa podaje zrodzenie potomstwa. Rzucanie na pannę młodą, ubraną w białą suknię, białego ryżu lub drobnych pieniążków oznacza symboliczne zakończenie okresu dziewictwa i nadzieję na zdobycie stabilizacji majątkowej, natomiast szczytowa warstwa tortu na przyjęciu weselnym przypomina o jeszcze nienarodzonym dziecku, wirtualnie obecnym podczas tej uroczystości.

Ludzkie życie bywa więc charakteryzowane przez takie stadia lub wydarzenia, które powodują dramatyczne przeobrażenia egzystencjalne. Chodzi tu głównie o narodziny, okres dojrzewania płciowego, małżeństwo czy śmierć. Każdemu z tych etapów towarzyszą ceremonie mające przeprowadzać jednostkę z jednego ściśle określonego stanu do stanu drugiego. W ten sposób ryty przejścia wyróżniają zasadniczy fakt: oto w ludzkim życiu wciąż dochodzi do różnego rodzaju liminalnych przejść, nieustannych przekroczeń między porami roku, śmiercią i narodzeniem, niedojrzałością i dojrzałością, radością i smutkiem, witalnością i cierpieniem, młodością i starością oraz ostatecznie — istnieniem i (jeżeli ktoś wierzy) istnieniem w wieczności. Zrozumienie tego rodzaju granicznych przesunięć umożliwia harmonijne funkcjonowanie ludzkich społeczności, które — właśnie dlatego — nie mogą funkcjonować bez przeżywania czasu świątecznego. Z tej racji wypada mówić o typie święta, jakim jest święto przejścia.

KONSTYTUTYWNE ELEMENTY ŚWIĘTA

Jesteśmy, zwłaszcza po ustaleniach Johana Huizingi, pewni, że zabawę trzeba rozpoznawać jako czynnik kulturowy. Jest ona dobrowolną czynnością, o ustalonych i obowiązujących regułach, dziejącą się w określonym czasie i przestrzeni, mającą na celu wartości nieutylitarne, nastawione na sam fakt zabawy czy gry. Wywołuje w każdym przypadku radość, swoiste napięcie, świadomość odmienności zarówno od fenomenu pracy, jak i całości powszedniego życia. Dlatego pewne formy zabawy odnajdujemy w doświadczeniach świątecznych, w uroczystościach. Poświęcenie, ofiary, święte tańce, zawody sakralne, przedstawienia, misteria, muzyka, pielgrzymki i procesje, odświętne stroje, odpowiadające charakterowi święta, konfesyjne dramatyzacje — wszystko to mieści się w ramach święta i nie ma charakteru utylitarnego. Wówczas „zwykłe życie” zostaje wyłączone, zawieszone, konkluduje przywołany wyżej holenderski badacz.

Wobec tego możemy omówić strukturalne i zarazem konstytutywne elementy święta. Jest ono przede wszystkim zjawiskiem wysoce złożonym, formalnie rozbudowanym, o  wielu funkcjach. Dzięki temu zyskuje wyróżniającą z rutynowej codzienności barwę, stanowi niejako wyłom w zwykłej praktyce życia. Wywołuje osobiste i społeczne poruszenie, wprowadzając uczestników w czas święty. Wyzwala w nich skrywaną w banalnej rutynie spontaniczność, potęgując schematy zabawy i gry. Zdaniem Eliadego w przeżywaniu święta ważną rolę odgrywa powtórzenie pierwotnego gestu bogów. Chodzi o to, żeby w czasie teraźniejszym ponowić — temu celowi służą ryty kosmogeniczne — to, co dokonało się w „dawnym czasie”, czasie boskiego stwarzania. W ten sposób aktualność niejako przekształca się w „czas mityczny”, w którym możliwe staje się przeżywanie pierwotnej czystości, uczestniczenie w „świętości” Istoty Najwyższej, która w wielu religiach ma przywileje boga niebieskiego, wszechmocnego stwórcy i obrońcy sprawiedliwości. Rozpoznawana jest jako byt bezosobowy, ale też jako byt osobowy, odnoszący się do ziemskiej rzeczywistości. Dlatego sfera sakralna wymieszana jest ze sferą ziemskiej przygodności. Wszystko bowiem, co tka krajobrazy życia, może stracić profaniczny charakter i przybrać znaczenie religijne, stać się formą uświęcania teraźniejszego czasu.

Dlatego święto wprowadza w ceremonialne doświadczenia, umacnia świadomość cykliczności życia ludzkiego, przywołuje istotne wydarzenia religijne i prawdy wiary, chociażby Jezusowe wcielenie czy prawdę o Bogu Trójjedynym w religii chrześcijańskiej. Świętuje się zawsze coś, co uznaje się za wartość najcenniejszą, w imię czego poświęca się nawet własne życie; chodzi tutaj nie tylko o Boga czy świętych, ale też miejsca święte, normy etyczne bądź prawdy dogmatyczne. Stąd święto nadaje sens życiu, tak w porządku indywidualnym, jak i społecznym, zbliża ludzi do siebie, umożliwia nawiązywanie inspirujących więzi, umacnianie zaś tych już istniejących; daje impuls prowadzący do przełamywania konfliktów i łagodzenia niepokojów. Nie dziwimy się, kiedy rodzący się w Polsce ruch solidarnościowy nazywano zjawiskiem odświętnym, budującym zbiorową solidarność, poczucie odpowiedzialności w latach politycznego i społecznego kryzysu.

KULTUROTWÓRCZE FUNKCJE ŚWIĘTA

Należy również pamiętać, że święto wyzwala w zbiorowościach kreacyjne, twórcze moce. Staje się źródłem wielu estetycznych inicjatyw, pobudza wyobraźnię do tworzenia znaczących dzieł, bywa nośnikiem wielu arcydzieł człowieczego geniuszu. Cała europejska kultura jest właściwie nie do zrozumienia bez owego świątecznego zaczynu. Od wielkich katedr, aż po muzykę, literaturę religijną wiedzie szlak oddziaływania święta na duchowe kształty narodów, państw, cywilizacji. Rozumiejąc treści świąt, poznajemy wieloraką gamę wrażliwości poszczególnych epok i czasów. Odkrywamy czynniki budujące ich tożsamość społeczno-kulturową, odczuwając niecodzienną, wyjątkową aurę, pozwalającą na życie z nadzieją, z przekonaniem, że osiągnie się zamierzone cele, że śmierć nie jest zaprzepaszczeniem egzystencjalnych osiągnięć, ale otwiera drogi ku wiecznym tajemnicom.

Święto przeto łączy przeszłość z teraźniejszością i wychyla ku dobrej przyszłości; daje poczucie uczestnictwa w skarbach człowieczej kultury, a zwłaszcza w trwałych wartościach i symbolice, języku danych narodów. Przyczynia się w znaczącym stopniu do integracji lokalnych środowisk, scala rozproszone przez warunki ekonomiczne bądź polityczne wspólnoty społeczne, utrwala więzi międzyosobowe. We wspólnym świętowaniu przeżywanie radości zdaje się być niezwykle gwałtowne, niekiedy przybiera rejestr karnawałowy, zwłaszcza w cyklu zwyczajów ludowych, tworząc wzorzec kultury nieoficjalnej, swoistego typu kontrkultury bądź kultury alternatywnej, odsłaniającej „świat na opak”.

W takiej perspektywie pojawia się szansa, by dopuszczać krytykę złych poczynań (jednostkowych i społecznych), pochwalać natomiast wszystko, co sprzyja cementowaniu szlachetnych wartości, wzmacniających poczucie optymizmu poznawczego. W ten sposób przekracza się zaklętą przestrzeń zabawy i zwraca się w stronę spraw najwyższych. Wówczas święto, choć kryje w sobie cień rozrywki, do niej się nie ogranicza, przymuszając ludzi, by do spraw własnej egzystencji przykładali wielką wagę; nie stawali się marionetkami w ziemskim teatrze życia, lecz żyli poważnie, na miarę osobowej godności.

Tak właśnie czynią chrześcijanie, wiążąc zachowania świąteczne z fundamentalnym wydarzeniem, jakim było pojawienie się pośród ludzi Chrystusa, Boga i człowieka równocześnie. Każde ważniejsze wydarzenie z Jego życia, treści poszczególnych tez doktryny religijnej, zasadnicze prawdy wiary, świadectwa męczenników i świętych, stanowią okazję do ustanawiania kolejnych dni świątecznych. Bez nich codzienność ugrzęzłaby w obyczajowej ruinie, zatraciłaby swoją ożywiającą moc, zawężając się do wymiaru stechnicyzowanego, pozbawionego humanistycznej perspektywy nastawionej głównie na promocję wartości ludzkiego ducha.

Święto nie zastępuje zwyczajności, nadaje jej tylko mocniejsze oblicze, wprowadza człowieka w obszar aktywności samego Boga, działającego zwłaszcza w porządku wyznaczonym przez sakramenty święte. Bóg różnorako przejawia się w świecie, powiązany z nim relacjami ontycznymi, egzystencjalnymi, moralnymi. Święto jest zbiorową akceptacją tego zasadniczego stanu rzeczy. Ma ono już swoją długą historię, której powinniśmy być świadomi. Ale jej, choćby skrótowe przedstawienie, wymaga nowej opowieści, bardziej wymownej syntezy.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama