O dniach w oktawie Bożego Narodzenia
Wigilia Bożego Narodzenia jest dniem szczególnych przeżyć duchowych i emocjonalnych. Może dlatego zdarza się nam zapominać, że ten uroczy wieczór tylko rozpoczyna samą uroczystość Narodzenia Pańskiego wraz z jej oktawą, czyli kolejnymi ośmioma dniami ku czci Nowonarodzonego. Pierwszy dzień świąt spędzamy, zazwyczaj, podobnie jak nasi przodkowie, na rodzinnym biesiadowaniu oraz śpiewie kolęd. I unikamy jakichkolwiek prac, nawet przygotowywania posiłków. Kulinariami z reguły zajmujemy się tuż przed świętami.
Tzw. drugi dzień świąt jest poświęcony jednemu z pierwszych diakonów, który odbiera cześć jako „protomartyr" - pierwszy męczennik. Postawiony przed Sanhedrynem, oskarżany przez fałszywych świadków, wygłosił wobec starszyzny żydowskiej płomienną mowę, wywołując jej gniew. Wypędzony poza miasto został ukamienowany, ale do ostatniego tchnienia modlił się za swych oprawców.
Tego dnia w wiejskich kościołach błogosławiono owies, który zanoszono potem do stajni, aby koniom wynagrodzić, że podczas Wigilii nie dostały opłatka. Obsypywano się także nawzajem ziarnem, życząc sobie: „Na szczęście, na zdrowie, na ten św. Szczepan/ żeby wam się rodziła kapusta i rzepa, ziemniaki jak pniaki i owies, i żytko, i wszystko!". Zdarzało się, że owsem obsypywano księdza po Mszy św. A wieczorem zbierano porozrzucane ziarna, które uchodziły za najlepszą karmę dla kur niosek.
Służba tymczasem wadziła się z gospodarzami, którzy chcieli pozyskać ich na następny rok. Powiadano, że „na święty Szczepan - każdy sobie pan", bo na Boże Narodzenie wygasały wszystkie umowy zawarte między pracownikami najemnymi a chlebodawcami.
W Dziejach Apostolskich św. Łukasz wymienia św. Jana zaraz po św. Piotrze Apostole. Jest on autorem czwartej Ewangelii, Listów oraz Apokalipsy. Był uczniem szczególnie umiłowanym przez Jezusa: w Wieczerniku spoczywał na piersi Zbawiciela i wytrwał wiernie pod krzyżem Chrystusa, który zlecił mu opiekę nad swą Matką. Jako jedyny z grona apostołów zmarł śmiercią naturalną ok. 98 r.
Tradycja głosi, że św. Jana usiłowano zabić, podając mu kielich z zatrutym winem: on jednak uczynił znak krzyża i trucizna straciła moc. I dlatego w tym dniu przywożono z dworów do kościołów wino do poświęcenia. Kapłani udzielali wówczas wiernym Komunii św. pod dwiema postaciami.
Nasi przodkowie przeciwstawiali Janowi Ewangeliście - od którego słońce przesila się ku latu, a zima ku mrozom - Jana Chrzciciela, od kiedy to słońce zwraca się ku zimie, a lato ku upałom.
Św. Mateusz Ewangelista opisał, w jaki sposób doszło do tej strasznej zbrodni (2, 1-18). Kiedy Herod dowiedział się od Mędrców ze Wschodu, że idą pokłonić się narodzonemu Mesjaszowi, zazdrosny o swój tron, nakazał zabić wszystkich chłopców do drugiego roku życia w Betlejem oraz okolicy. Św. Augustyn nazwał ich męczeńskimi kwiatami, pierwszymi „pąkami Kościoła". Być może właśnie dlatego po wioskach uganiały się gromadnie dziewczęta, przybrane we wianki uwite z rutki. Wszak przysłowie głosiło: „Na święte Młodzianki trza się stroić w wianki". Święci Młodziankowie są, obok św. Cecylii, patronami chórów kościelnych, a w drugiej połowie XVI w. Pius V podniósł wspomnienie o nich do rangi święta drugiej klasy z oktawą.
Pamięć o rzezi niewiniątek sprawiła, że tego dnia starano się wynagrodzić dzieciom okrucieństwo Heroda, obdarowując je szczodrze upominkami. My obsypujemy prezentami dzieci w Wigilię, więc w tym dniu możemy udzielić im uroczyście rodzicielskiego błogosławieństwa. W wielu polskich kościołach 28 grudnia odprawiane są też Msze św. w intencji dzieci już poczętych, a wierni podejmują dzieło ich duchowej adopcji.
Świętą Rodzinę z Nazaretu czcimy zawsze w pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu. A ponieważ jest to święto każdej rodziny, więc może warto zatroszczyć się o to, aby ten dzień przeżyć bardziej rodzinnie niż zwykle.
Interesująca jest historia święta: ustanowił je 4 listopada 1684 r. w Kanadzie biskup Francois Montmorency-Laval, za zgodą Aleksandra VII. Wywołało ono jednak gwałtowny sprzeciw Francji, więc dopiero Leon XIII - na prośbę kardynała Bausa, arcybiskupa Florencji - wydał 20 listopada 1890 r. dekret aprobujący kult Świętej Rodziny. Leon XIII wielokrotnie zachęcał do naśladowania Rodziny Nazaretańskiej, a diecezjom, które o to zabiegały, przyznawał przywilej Mszy św. oraz Oficjum o Rodzinie Świętej. Początkowo święto przypadało w trzecią niedzielę po Trzech Królach, a w 1921 r. Benedykt XV rozszerzył je na cały Kościół i przeniósł obchody na pierwszą niedzielę po Epifanii.
Ostatni dzień roku kalendarzowego to chyba najhuczniej obchodzone imieniny. A przecież ten, który użyczył swego imienia owej nocy, pełnił posługę biskupa Rzymu w wyjątkowo spokojnych dla Kościoła czasach, po edykcie wolnościowym Konstantyna Wielkiego.
Jeśli wierzyć podaniu, to za sprawą jego imiennika, Sylwestra II, narodził się zwyczaj zabaw sylwestrowych. Władał on Kościołem na przełomie tysiącleci, kiedy wśród ludzi narastało milenijne oczekiwanie na koniec świata, zapowiadane przez proroctwo Sybilli. Powtarzano, że kres prześladowań w czasach Sylwestra I nastąpił po uwięzieniu w lochach pałacu laterańskiego groźnej bestii, Lewiatana. Kiedy papieżem został Sylwester II, benedyktyn okryty sławą czarnoksiężnika - a w rzeczywistości człowiek zdumiewających zalet umysłu - zapanowała trwoga, bo sądzono, że ktoś taki może uwolnić Lewiatana. 31 grudnia 1000 r. do północy oczekiwano pojawienia się Lewiatana na rzymskim moście św. Anioła. Ale kiedy rozkołysały się dzwony i nic złego się nie stało, lud wyległ tłumnie na ulice, wiwatując i tańcząc radośnie do białego rana. Sylwester II udzielił wtedy błogosławieństwa Urbi et Orbi - Miastu i Światu, które od tej pory stało się noworoczną tradycją papieską.
Tego dnia spotykamy się w kościołach na Mszach św. oraz nabożeństwach, podczas których dziękujemy za łaski mijającego roku, przepraszamy za wszystko, co było w nim złe, i prosimy Boga o błogosławieństwo na dwanaście kolejnych miesięcy.
Boże Macierzyństwo to nadzwyczajna godność, która wynosi Maryję ponad wszystko stworzenie. W V w. Nestoriusz, patriarcha Konstantynopola, uznał, że Maryi nie można nazywać Matką Bożą, bo w Jezusie Chrystusie zaistniały dwie osoby: w Człowieku, którego powiła Maryja, zamieszkał Syn Boży (Logos)j a Jego zrodził przecież Ojciec Niebieski.
Przeciwstawił się mu Cyryl, biskup Aleksandrii, wyjaśniając, że Maryja zrodziła cieleśnie Słowo będące z Boga, które stało się Człowiekiem, dzięki czemu w Osobie Jezusa Chrystusa są dwie natury: odwieczna Boska i ludzka. Dając ciało Osobie Syna Bożego, stała się Matką Boga (Theotókos). Taką wykładnię potwierdził sobór efeski w 431 r., ogłaszając dogmat o Boskim Macierzyństwie Maryi.
Lud przyjął orzeczenie z entuzjazmem, a Cyryl wypowiedział pamiętne słowa: „Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej". W XVI w. dołączono je do pozdrowienia Anioła Gabriela wypowiedzianego w chwili Zwiastowania i tak powstała modlitwa Zdrowaś Maryjo. W 1931 r. - 1500 lat po soborze efeskim - Pius XI włączył oficjalnie święto Bożej Rodzicielki do obrzędów i wyznaczył datę obchodu na 11 października. Po reformie liturgicznej w 1969 r. podniesiono je do rangi uroczystości i przeniesiono na 1 stycznia.
Ta uroczystość kończy oktawę Bożego Narodzenia. Rozpoczynamy więc nowy rok kalendarzowy z Matką Bożą. Jest to chwila, w której często snujemy plany przemiany życia, a macierzyńska opieka Maryi na pewno pomoże nam wytrwać we wszystkich dobrych postanowieniach.
opr. mg/mg