Fragmenty książki pod redakcją Józefa Augustyna SJ i ks. Stanisława Cyrana
ISBN: 83-7318-591-7
wyd.: WAM 2005
1. Z radością witam w tym domu, który powinniście uważać za dom rodzinny, kardynała Wielkiego Penitencjarza, księży prałatów i pracowników Penitencjarii, zwyczajnych i nadzwyczajnych spowiedników rzymskich bazylik patriarchalnych oraz was, drodzy alumni, którzy przyjęliście święcenia albo przygotowujecie się do ich rychłego przyjęcia.
Moja radość jest wielka, bo — z jednej strony — znam wasze przywiązanie do Następcy św. Piotra, które podczas tego spotkania znajduje swój szczególny wyraz, a z drugiej — wysoko cenię wykonywane przez was funkcje: spowiedników, poświęcających się głównie administrowaniu sakramentu pokuty, lub kapłanów, stawiających pierwsze kroki w pracy duszpasterskiej, bądź też kandydatów do kapłaństwa, którzy przed podjęciem urzędu, jaki za pośrednictwem przełożonych Boża Opatrzność wyznaczy wam w Kościele, postanowiliście lepiej przygotować się do pełnienia misji odpuszczania grzechów, biorąc udział w kursie na temat: „Forum wewnętrzne”, zorganizowanym przez Penitencjarię Apostolską. Radości towarzyszy wdzięczność Panu, który poprzez wasze zaangażowanie i gorliwość ukazuje nam, że wciąż powołuje dla swego ludu szafarzy przebaczenia i pojednania.
Obowiązujące dzisiaj Ordo Paenitetiae w formule sakramentalnej tak wyraża rzeczywistość, w której nastepuje powrót grzesznego człowieka do Boga i odnawia się jego wewnetrzny spokój: „Bóg, Ojciec miłosierdzia [...] niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługe Kościoła”. Tak więc w sakramencie pokuty — posłudze Kościoła — udzielane jest Boże przebaczenie, ponieważ działa w nim moc Boga, niezaleznie od zasług, win czy ludzkich przymiotów szafarza: tak naucza (w odniesieniu do wszystkich sakramentów, nie tylko do sakramentu pokuty) Katechizm Kościoła Katolickiego: „Sakramenty udzielają łaski, którą oznaczają. Są skuteczne, ponieważ działa w nich sam Chrystus: to On chrzci, On jest obecny w swych sakramentach, udziela łaski, którą sakrament oznacza. Ojciec zawsze wysłuchuje modlitwy Kościoła swego Syna” (n. 1127). To właśnie znaczy twierdzenie Kościoła, że „sakramenty działają ex opere operato (mocą samego działania)” (n. 1128).
Pokój zapowiedziany przez formułę sakramentalną, pokój nadprzyrodzony, który zatem exsuperat omnem sensum (przewyższa wszelki umysł) (Flp 4, 7), niewątpliwie rodzi się w duszy także ex opere operato. Jednakże, w takim zakresie, na jaki pozwala jego nadprzyrodzone pochodzenie, pełne doświadczenie owego pokoju przez penitenta zależy w wielkim stopniu od osobistej świętości kapłana, szafarza sakramentu pokuty, od jego wciąż pogłębianej wiedzy i wrażliwości na problemy psychologiczne, od jego ludzkiej wyrozumiałości: to on zachęca bowiem do wytrwania w otrzymanej łasce, umacnia ufność w możliwość zbawienia, zachęca do pokornej wdzięczności Panu i (z wyjątkiem przypadków patologicznych czy będących na pograniczu normy) pomaga odzyskać równowagę sumienia i zdrowy osąd.
2. W moich poprzednich przemówieniach do tego audytorium skoncentrowałem się przede wszystkim na dogmatycznych, moralnych i kanonicznych aspektach saktramentu pokuty; przemówienia te zostały potem zebrane w książce i opatrzone syntetycznym komentarzem, opracowanym przez Penitencjarię Apostolską. Cieszę się, że rozeszła się ona w dużym nakładzie i mam nadzieję, że przyczyni się do ożywienia tak potrzebnej praktyki częstej spowiedzi. Przechodząc teraz do bardziej szczegółowych rozważań nad szafarstwem sakramentu pojednania, chciałbym skupić się na wspomnianych już przymiotach kapłana, takich jak świętość, wrażliwość na problemy psychologiczne i ludzka wyrozumiałość.
Spowiednik powinien dokładać wszelkich starań, aby obok zasadniczego skutku, który sprawuje opus operatum — gdy spełnione są wszystkie warunki zapewniające sakramentowi ważność — penitent mógłby zaznać również w tajemnicy świętych obcowania owoców osobistej świętości kapłana. Owoce te rodzi jego wstawiennictwo u Pana, moc osobistego przykładu bądź pokuta ofiarowana w intencji spowiadającego się. Są to sparwy oczywiste. Pragnę jednak podkreślić, że miłość musi sprawiać, by wasza posługa nie była nigdy nudum ministerium sakramentu pokuty, lecz raczej ojcowskim i braterskim darem złączonym z modlitwą i ofiarą za dusze, które Pan stawia na waszej drodze. Teraz [...] ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1, 24). Posługa sakramentalna jest więc święta i stanowi narzędzie uświęcania samego spowiednika.
3. Kapłan spowiednik musi opanować teologię moralną i prawo kanoniczne — przynajmniej w zakresie obejmującym communiter contingentia — dotyczące postępowania ludzi w zwykłych sytuacjach, ze szczególnym uwzględnieniem ogólnych uwarunkowań, narzuconych przez dominujący etos społeczny. Mówię — przynajmniej — ale dodaję od razu, że to przygotowanie doktrynalne powinno być wciąż rozwijane i utrwalane na kanwie podstawowych zasad dogmatycznych i moralnych, które pozwalają znajdować katolickie rozwiązania także dla poważnych problemów, stojących przed sumieniem człowieka w dobie nieustannego rozwoju kultury, ekonomii itd. Także w tym zakresie Katechizm Kościoła Katolickiego stanowi wzorzec. Przedstawia bowiem w sposób autorytatywny osąd moralny tych zjawisk, które w ostatnich latach ujawniły się bądź rozpowszechniły w życiu ludzi. Mówiło się w związku z tym, że Katechizm wprowadza nowe normy i nowe grzechy, a tymczasem dostosowuje on po prostu niezmienne prawo Boże, naturalne bądź objawione, do dzisiejszego stylu życia ludzi. Szczególnie delikatnym i ważnym obowiązkiem spowiednika, wymagającym solidnej formacji doktrynalnej, jest ułatwienie penitentowi wyznania grzechów. Dbając o integralność spowiedzi — nieodzowną w przypadku grzechów ciężkich — to znaczy dążąc do ustalenia ich rodzaju, okoliczności decydujących dla danego rodzaju oraz liczby grzechów, trzeba troszczyć się, aby spowiedź nie stała się praktyką odpychającą i przykrą, szczególnie dla ludzi o słabej pobożności lub wchodzących na drogę nawrócenia. Należy przy tym zawsze kłaść ogromny nacisk na potrzebę wielkiej delikatności w traktowaniu spraw związanych z szóstym przykazaniem Dekalogu.
Trzeba także wziąć pod uwagę taką sytuację, kiedy szafarz sakramentu pokuty — którego możliwości są po ludzku ograniczone, bez żadnej winy z jego strony — staje wobec spraw i problemów przerastających jego przygotowanie. Należy wówczas stosować złotą zasadę św. Alfonsa Marii de Liguori: „Saltem prudenter dubitare”. Wiedza spowiednika powinna być wystarczająco rozległa, tak aby mógł przynajmniej dostrzec istniejący problem. W tym wypadku, po rozważeniu stopnia pilności sprawy i stanu psychicznego penitenta oraz innych konkretnych okoliczności, roztropność duszpasterska połączona z pokorą każe spowiednikowi odesłać penitenta do innego kapłana lub wyznaczyć mu kolejne spotkanie, do którego spowiednik będzie mógł się lepiej przygotować. Trzeba pamiętać, że cenną pomocą mogą posłużyć w podobnych sytuacjach dzieła poważnych autorów (probati auctores). Można też, bez narażania na szwank tajemnicy spowiedzi, zwrócić się o pomoc do kapłanów lepiej przygotowanych i mających większe doświadczenie, a w szczególności — pragnę podkreślić to w waszej obecności — do Penitencjarii Apostolskiej. W konkretnych, indywidualnych przypadkach jest ona zawsze gotowa udzielić autorytatywnej porady.
4. Sakrament Pokuty nie jest i nie powinien stać się techniką psychoanalityczną czy psychoterapeutyczną. Tym niemniej, dobre przygotowanie psychologiczne i znajomość nauk o człowieku w ogóle z pewnością ułatwią spwiednikowi poznanie tajników sumienia oraz dokonywanie rozróżnień — co nie zawsze jest łatwe — między czynami prawdziwie „ludzkimi” (czyli takimi, za które ponosi się odpowiedzialność moralną) a czynami „człowieka”. Te ostatnie bywają uwarunkowane mechanizmami psychologicznymi (patologicznymi lub powstałymi wskutek zadawnionych przyzwyczajeń), które zwalniają z odpowiedzialności albo ją ograniczają. Sami penitenci często nie uświadamiają sobie różnic dzielących te dwie sytuacje wewnętrzne. Dla spowiednika jest to zatem sposobność do okazania cierpliwej i wyrozumiałej miłości ludziom dręczonym przez skrupuły. Jednocześnie trzeba stwierdzić, że niektóre współczesne prądy myślowe często zbyt pochopnie usprawiedliwiają pewne typy zachowań, podczs gdy należy pamiętać, że przynajmniej na początku mają one chcarakter dobrowolny, to też nie są i nie mogą być całkowicie usprawiedliwione. Psychologiczny talent spwiednika może ułatwić wyznanie grzechów penitentom nieśmiałym, wstydliwym bądź małomównym. Wrażliwego i pełnego chrześcijańskiej miłości kapłana znamionuje intuicja, umiejętność wyprzedzania faktów i przywracania wewnętrznego spokoju.
5. Stosunek Jezusa Chrystusa do grzeszników jest wiernym odbiciem słów św. Pawła z Listu do Tytusa: Benignitas et humanitas apparuit Salvatoris nostri (ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga) (Tt 3, 4). Wystarczy rozważyć ewangeliczne opowiadanie o nawróceniu grzesznicy (Łk 7, 36-50), wzruszające spotkanie z niewiastą cudzołożną opisane w Ewangelii św. Jana (J 8, 3-11) i wreszcie piekną przypowieść o synu marnotrawnym (Łk 15, 11-32). Kapłan spotykający się z penitentami w sakramencie pokuty powinien czerpać natchnienie z boskiego przykładu Jezusa, starając się zasłużyć na tytuł, który Dante Alighieri nadał św. Łukaszowi: Scriba mansuetudinis Christi, pisarza, który snuje swą narrację nie na kartach papieru, ale na żywych stronicach dusz ludzkich. Tak więc, spowiednik nie powinien nigdy okazywać zaskoczenia, słuchając wyznania grzechów penitenta, nawet w przypadku gdyby były one wyjątkowo poważne i — jeśli tak można powiedzieć — niesłychane. Nigdy nie powinien stwarzać wrażenia, że potępia grzesznika, a nie jego grzech. Nie wolno mu straszyć zamiast wywoływać bojaźń. Nigdy nie powinien się interesować tymi dziedzinami życia penitenta, których poznanie nie jest konieczne do poprawnej oceny jego postępowania, ani też używać słów obrażających uczucia, nawet jeśli słowa te nie naruszają zasady sprawiedliwości i miłości. Niegdy nie powienien okazywać zniecierpliwienia lub pośpiechu, zawstydzając penitenta natarczywymi ponagleniami (oczywiście, z wyjątkiem przypadku, kiedy wyznanie grzechów przeradza się w wielomówstwo). Jeśli chodzi o postawę zewnętrzną, spowiednik powinien być pogodny i unikać gestów wyrażających zdziwienie, dezaprobatę czy ironię. W związku z tym pragnę przypomnieć, że nie należy narzucać penitentowi własnych upodobań, lecz szanować jego wrażliwość i prawo do wyboru sposobu spowiadania się: twarzą w twarz lub poprzez kratki konfesjonału.
6. Na koniec krótkie podsumowanie i rada: niech miłosierdzie będzie tym większe, im większy jest upadek penitenta. A jeśli spowiadającym się jest kapłan, bardziej upokorzony z powodu swoich win od penitentów świeckich, i być może łatwiej ulegający zniechęceniu w obliczu profanacji własnej godności, pamiętajmy, że bez słowa nagany Dominus respexit Petrum (Pan [...] spojrzał na Piotra) (Łk 22, 61) — tego Piotra, który kilka godzin wcześniej otrzymał kapłaństwo i niedługo potem upadł — i tym miłującym spojrzeniem Chrystus w jednej chwili wydobył go z przepaści.
Jak widzicie, w tej naszej rozmowie wiele mówiliśmy o umyśle oświeconym wiarą. Chciałbym, aby w sprawowaniu sakramentu pokuty dochodziło do głosu przede wszystkim serce rozpalone miłością, serce kapłana, który próbuje, choć ideał jest niedościgły, naśladować Jezusa cichego i pokornego Serca. Niech wam tego daru, drodzy bracia, udzieli Boże miłosierdzie za sprawą Apostolskiego Błogosławieństwa.
opr. aw/aw