Wszystkie cztery Ewangelie dość zgodnie relacjonują przebieg ostatniego dnia życia Jezusa
O ile wydarzenia z czasów działalności publicznej Jezusa przekazane są przez poszczególnych ewangelistów w rozmaitym wyborze i w różnej kolejności, to wszystkie cztery Ewangelie dość zgodnie relacjonują przebieg ostatniego dnia jego życia. Dobór szczegółów bywa inny, nie brak też różnic słownych, co pochodzi i korzystania z relacji rozmaitych świadków, i z elementów opracowania, ale całość nie budzi wątpliwości.
Ewangelie synoptyczne przedstawiają wydarzenia raczej z punktu widzenia zwykłych świadków, gdy Ewangelia św. Jana dostarcza więcej wiadomości na temat działań władz żydowskich i Piłata. Od strony stylistycznej opisy są powściągliwe i rzeczowe. Zawarta jest w nich i historyczna prezentacja wydarzeń, i ich interpretacja teologiczna. Stoją za nimi zapewne relacje krótsze i dużo wcześniejsze, może powstałe jeszcze za czasów, kiedy Kajfasz był wciąż arcykapłanem żydowskim.
O dacie tych wydarzeń była już mowa. Jezus przypuszczalnie umarł na krzyżu w piątek 7 kwietnia 30 roku. Można tu dodać, że według Ewangelii Janowej było to właśnie w piątek, w dzień przed szabatem, w którym przypadła w tym roku Pascha (J 19, 14. 31; por. 18, 28). Ewangelie synoptyczne natomiast opisują wieczerzę paschalną Jezusa z uczniami, a potem aresztowanie, proces i egzekucję, która tym samym miałaby miejsce w samym dniu Paschy. Od starożytności studiujący Ewangelie uważają, że nie byłoby to możliwe, a chronologia taka ma intencję symboliczną: pokazuje Jezusa jako ofiarę paschalną.
Należy przyjąć chronologię Janową — na niej opiera się też liturgia chrześcijańska. Jeśli jednak Jezus umarł przed Paschą, rodzi się pytanie, dlaczego wieczerza w czwartek przed Męką została uznana za paschalną? Albo Jezus użył innego kalendarza (było to wówczas możliwe), albo po prostu zarządził ucztę paschalną przed terminem.
Jezus został aresztowany nocą w ogrodzie Getsemani na Górze Oliwnej. Dokonał tego oddział straży świątynnej, gdyż Żydzi mieli tego rodzaju dość znaczne siły porządkowe (pada tu słowo gr. speira, „kohorta, batalion”, J 18, 3, co jednak nie wskazuje na udział Rzymian). Znalezienie Jezusa umożliwił zdrajca z grona dwunastu apostołów, Juda Iskariota, który zwątpił w Jezusa i za pieniądze go wydał — potem pożałował i zginął nędzną śmiercią (Mt 27, 3-10; Dz 1, 15-20). Inni apostołowie uciekli z miejsca aresztowania. Piotr poszedł za Jezusem, ale na dziedzińcu arcykapłana wobec indagacji wyparł się znajomości ze swoim mistrzem.
Po aresztowaniu nastąpiły nocne przesłuchania, nietrafnie nazywane „procesem przed Sanhedrynem”. Należałoby raczej nazwać je śledztwem, gdyż właściwy proces odbył się przed Piłatem. Proces prowadzący do wyroku śmierci leżał bowiem w kompetencji namiestnika rzymskiego, o czym zresztą Ewangelie informują (J 18, 31). Nie było więc procesu żydowskiego, którego rezultat miałby być tylko zatwierdzony przez Rzymian.
Wyjaśnia to problem nieprzestrzegania przez władze żydowskie zasad prawa karnego, o których informuje tradycja rabiniczna. Proces nie powinien odbywać się w nocy, wyrok powinien być wydany dopiero na drugi dzień, wypowiedź Jezusa wobec Kajfasza nie odpowiadała żydowskiej definicji bluźnierstwa, powinni być świadkowie. Nie wiemy jednak, czy takie zasady obowiązywały przy procesach żydowskich w czasach Jezusa. Poświadcza je dopiero Miszna, czyli zbiór tradycji z końca II wieku. Ale nawet jeśli były już wcześniej znane, przy nieformalnej naradzie na temat Jezusa i przy przesłuchaniu zapewne nie były respektowane.
Zupełnie chybiony jest więc zarzut przeciwko historyczności opisów procesu i Męki, odwołujący się do ich niezgodności z prawem żydowskim. Głosi on, że skoro procedury były inne, Ewangelie informują o procesie błędnie. Tymczasem nie wiemy, czy te procedury już wtedy istniały, a przy tym nie chodziło wcale o formalny proces. Sądom we wszystkich czasach zdarza się naruszanie procedur pod wpływem doraźnych potrzeb politycznych.
Ewangelie synoptyczne informują przy tym o posiedzeniu „Wysokiej Rady”, czyli Sanhedrynu, względnie o dwóch, zaś Ewangelia św. Jana o postawieniu Jezusa przed Annaszem i przed Kajfaszem. Annasz był dawnym arcykapłanem i głową rodu monopolizującego wtedy tę godność, a Kajfasz, jego zięć, arcykapłanem urzędującym (skądinąd mówiono także o arcykapłanach w liczbie mnogiej, mając na myśli cały ten ród i zarząd świątyni). Można powyższe informacje uzgodnić, przyjmując, że wokół Kajfasza zgromadzili się jego poplecznicy z Sanhedrynu, było to zatem jego nieformalne posiedzenie.
Przyczyny wrogości przywódców żydowskich wobec Jezusa były różne. Na procesie nie wspomniano usunięcia kupców ze świątyni, które dla kapłanów było z pewnością policzkiem. Jeśli nastąpiło to dwa lata wcześniej, jak podaje Ewangelia św. Jana, sprawa była niezupełnie aktualna, choć pozostała motywem niechęci. Wiązały się z tym pogłoski, że Jezus groził zburzeniem świątyni. Faktycznie takie wydarzenie zapowiadał (Mk 13, 2 i par.; por. J 2, 19). Największe znaczenie mogła mieć rosnąca popularność Jezusa i uznawanie go za Mesjasza. Nie znano jego planów i obawiano się buntu, a następnie krwawej interwencji Rzymian (J 11, 47-50).
Przesłuchanie przed Kajfaszem miało za cel sformułowanie oskarżenia przeciw Jezusowi i zebranie dowodów. Ewangelie informują, że nie udało się udowodnienie, iż chciał zniszczyć świątynię, co by stanowiło zbrodnię, zagrożoną karą śmierci, także z punktu widzenia Rzymian. Jedynym materiałem dla oskarżycieli stała się odpowiedź na pytanie Kajfasza, czy Jezus jest Mesjaszem (brzmienie pytania najściślej oddaje Mk 14, 61).
Jezus potwierdził to, choć w sposób oględny. Użył w odpowiedzi formuły: Tyś powiedział (najściślej Mt 26, 64). Potwierdził, że nim jest, ale zarazem wskazał na inicjatywę pytającego, gdyż formuła ta znaczy tyle, co „sam z tym występujesz”. W następnych słowach Jezus objaśnił godność mesjańską eschatologicznie, a nie politycznie, gdyż odwołał się do proroctwa Daniela o przyjściu „z chmurami nieba” (Dn 7, 14). To uznano za bluźnierstwo, choć nie w znaczeniu wystąpienia przeciw Bogu, lecz w ogólnym sensie bezczelności i obrazy zasad religii.
Na tej podstawie ułożono oskarżenie, które można było przedstawić przed sądem rzymskim. Łk 23, 2 streszcza je tak: Znaleźliśmy go, jak odwodził nasz lud, zabraniał oddawania daniny Cezarowi i mówił o sobie, że jest Mesjaszem, królem. Z tych zarzutów pierwszy dotyczył agitacji i zbiegowisk wokół Jezusa, co mogło Rzymian zaniepokoić. Drugi zarzut był fałszywy (por. Mk 12, 13-17 i par.), ale odmowa płacenia podatków była tożsama z buntem, karanym śmiercią. Podawanie się za króla to polityczna, naciągana, interpretacja godności mesjańskiej.
Na tej podstawie przedstawiono oskarżenie wobec prefekta rzymskiego, Poncjusza Piłata, stawiając przed nim Jezusa jako oskarżonego. On był sędzią i od przedstawienia mu sprawy zaczął się właściwy proces. Zgodnie z zasadami rzymskimi odbywał się on publicznie, na czymś w rodzaju estrady na placu, otoczonej przez żołnierzy. W procesie rzymskim nie było prokuratora z urzędu, musiała wystąpić w tym charakterze osoba prywatna; był to zapewne Kajfasz wspomagany przez innych.
Po wygłoszeniu oskarżenia Piłat, zgodnie z procedurą, oddał głos oskarżonemu, zapytując: Czy ty jesteś królem Judejczyków? (Mk 15, 2 i par.; przekład „Żydów” jest tu mniej trafny). Taka była bowiem główna treść oskarżenia. Jezus odrzekł dosłownie: Ty mówisz, co w tym kontekście znaczy „to ty tak twierdzisz”. Oznacza to, że oskarżony nie musi udowadniać, że nie jest pretendentem do godności królewskiej. To oskarżyciele powinni dowieść prawdziwości swoich zarzutów. Wobec długich oskarżeń Jezus milczał, zamiast wygłosić mowę obrończą. Według czwartej Ewangelii wewnątrz siedziby prefekta odpowiedział mu jeszcze, że jego królestwo ma charakter duchowy (J 18, 33-38).
Piłat zorientował się, że oskarżenia są bezpodstawne i wynikają z porachunków politycznych i sporów wyznaniowych. Najpierw próbował się uchylić od rozpatrzenia sprawy, proponując, by Żydzi sami ją osądzili, potem przekazał więźnia Herodowi Antypasowi, władcy Galilei, który jednak go odesłał. Potem chciał ograniczyć karę do chłosty. Następnie chciał zwolnić Jezusa pod pretekstem amnestii paschalnej, ale tłum podburzony przez kapłanów wskazał innego więźnia, Barabasza, żądając ukrzyżowania Jezusa. Kapłani z kolei szantażowali Piłata donosem do cesarza.
Piłat ustąpił i skazał Jezusa na śmierć przez ukrzyżowanie. Być może potraktował to też jako okazję do upokorzenia Żydów przez pokazanie na krzyżu ich domniemanego króla (J 19, 15. 21-22). W każdym razie wiedział, że skazuje niewinnego.
Ukrzyżowanie było karą dla zbrodniarzy niższego stanu, okrutną i hańbiącą. Skazanych na ukrzyżowanie przed egzekucją brutalnie chłostano. Krzyżowanie odbywało się na stałym miejscu publicznych egzekucji, za bramą miejską. Zazwyczaj stał tam stały słup, a skazańca przybijano rękoma do poprzeczki i wieszano ją na szczycie słupa albo przytwierdzano poniżej. Na tę drugą możliwość wskazuje tablica nad głową Jezusa (Mt 27, 36; J 19, 19). Przypuszczalnie skazaniec niósł na miejsce kaźni tylko tę poprzeczkę.
Śmierć na krzyżu następowała na skutek uduszenia
i wyczerpania, czasem dopiero po kilku dniach strasznych
cierpień. Jezus umarł już po kilku godzinach, a śmierć
poprzedził gwałtowny krzyk. Domyślano się tu pęknięcia
aorty lub serca. Potem przy przebiciu boku Jezusa wylała
się krew, skutek krwotoku wewnętrznego, oraz przezroczysty płyn limfatyczny.
Ciało Jezusa oddane przez Piłata na prośbę wpływowego Józefa z Arymatei zostało złożone w grobie wykutym
w skale, zgodnie z typową metodą grzebania w tych czasach (Mk 15, 42 — 16, 1). Grób taki miał postać komory,
w której na kamiennej ławie albo w otworze w ścianie składano ciało owinięte w płótna. Można było użyć mocnych
pachnideł, które zabijały woń rozkładu. Wejście zamykano kamieniem kształtu tarczy, podobnym do młyńskiego,
który przetaczano, by je zasłonić. Grób Jezusa w Bazylice
Świętego Grobu w Jerozolimie czczony przez chrześcijan,
z punktu widzenia archeologii mógłby być autentyczny
(natomiast uległ znacznym zniszczeniom przez wieki na
skutek zniwelowania wzgórza pod budowę i zdemolowania przez muzułmanów).
Ewangeliści starali się też objaśnić wydarzenia opisywane. Od strony historycznej i prawnej zwraca uwagę oświetlenie kwestii odpowiedzialności za śmierć Jezusa. Uważano nieraz, że atmosfera konfrontacji między chrześcijanami a judaizmem i ewentualnie chęć wykazania wobec opinii rzymskiej niewinności Jezusa sprzyjać mogły podkreślaniu winy Żydów oraz słabości Piłata. Zarazem ewangeliści sposobem dawnych proroków stawiając współbraciom przed oczyma ich grzechy chcieli wezwać do nawrócenia (por. Łk 23, 47-48). W teologii chrześcijańskiej z podobnych motywów twierdzimy, że za śmierć Jezusa odpowiadają wszyscy ludzie, gdyż grzeszą i swoimi złymi czynami przybijają Jezusa do krzyża.
Śmierci Jezusa nie spowodowali oczywiście ówcześni Żydzi w ogóle. Była ona skutkiem spisku, w którym uczestniczyła ograniczona liczba osób. Inicjatorem był arcykapłan Kajfasz, który działał w porozumieniu ze swoim teściem Annaszem oraz poplecznikami z Sanhedrynu. Uznając Jezusa za potencjalnego przywódcę powstania przeprowadził śledztwo i sformułował oskarżenie z naruszeniem zasad sprawiedliwości. Na procesie rzymskim wystąpił z oskarżeniem i zorganizował naciski na Piłata, w tym podburzenie tłumu widzów. Z kolei Piłat wydając wyrok skazujący przyjął za ten spisek współodpowiedzialność. Wiedział bowiem, że oskarżenia nie są uzasadnione i tylko dla uniknięcia kłopotów posłał Jezusa na śmierć. Był to więc mord sądowy o podtekście polityczno-religijnym. Główni winni to Kajfasz i Piłat.
Ewangeliści nie skupiają się jednak na tym aspekcie sprawy, historyczno-prawnym, lecz rozważają religijne, głębsze znaczenie śmierci Jezusa. Należy sądzić, że odpowiada to jego własnym intencjom. Jezus spodziewał się gwałtownej śmierci i przyjął ją jako wolę swego Ojca, powierzając się mu zupełnie. Według słów wygłoszonych w czasie Ostatniej Wieczerzy wydał siebie na śmierć za innych, dla ich zbawienia. Krew swoją uznał za krew ofiarną Nowego Przymierza. Widział też w swojej śmierci realizację proroctw o cierpiącym Słudze Pańskim z Izajasza.
|
Fragment pochodzi z książki:
Michał Wojciechowski
Czym są Ewangelie? |
Śmierć Jezusa na krzyżu była jednak dla chrześcijan problemem i wyzwaniem. Jaki miała sens, czemu służyła? Św. Paweł skłonny był uznać, że „Mesjasz ukrzyżowany” to paradoks nie do rozwiązania, w który Bóg każe ludziom po prostu uwierzyć, kwestionując mądrość ludzką (1 Kor 1, 20-25). Podawano jednak również pewne wyjaśnienia tej tajemnicy. Po pierwsze, wszystko działo się „zgodnie z Pismem”, to znaczy Bóg zaplanował i zapowiedział śmierć Jezusa: nie była ona wynikiem złej woli i przypadku. Następnie, śmierć ta miała cechy ofiary za ludzi. Chrystus umarł za nasze grzechy (np. 1 Kor 15, 3). Stanowiła wreszcie wstęp do zmartwychwstania.
Cały Nowy Testament głosi śmierć Jezusa na krzyżu jako wydarzenie zbawcze. Poszczególne Ewangelie podkreślają dodatkowo różne motywy „teologii Męki Pańskiej”. Marek pokazuje, że śmierć Jezusa należała do Bożego planu zbawienia; Jezus wyszydzony i bezbronny okazał się Synem Bożym i naszym wybawcą. Według Mateusza Jezus z całą świadomością przyjął to, co go czekało; Męka była przy tym drogą do zmartwychwstania, jakby do „intronizacji” Jezusa jako Pana, Mesjasza, Syna Bożego. Łukasz akcentuje urzeczywistnienie się w Jezusie planu Bożego zapowiedzianego przez Pismo; powraca też wielokrotnie do faktu niewinności Jezusa. U Jana znajdziemy również nawiązania do Starego Testamentu — ale przede wszystkim myśl, że droga na krzyż to także droga do chwały i wywyższenia.
opr. ab/ab