O tajemnicy zła
Skąd się wzięło zło? Dlaczego ono aż tak bardzo dominuje w życiu człowieka? Takie pytania zadaje sobie wielu ludzi dzisiaj i były one także obecne w poprzednich wiekach. Tak jak dobro i miłość są wartościami uniwersalnymi, tak zło nie pomija nikogo spośród ludzi.
Zło jest tajemnicą. Dlaczego ktoś zupełnie niewinnie cierpi? A jeśli jest to po ludzku uzasadnione, to czyżby cierpienie miało być karą wymierzoną przez samego Boga? Dlaczego umiera ktoś w młodym wieku? Dlaczego w pragnienie dobra wkrada się zły? Ile razy przy realizowaniu dobrych dzieł pojawiają się trudności, przeciwności, tak że wydaje się, iż im większe dobro się tworzy, tym bardziej jest ono narażone na fiasko? Na te pytania trudno dać jednoznaczne odpowiedzi. Taka sytuacja budzi lęk.
Dzisiaj nietrudno to zauważyć. Pojawiające się grupy satanistów, filmy studiujące postać szatana, gry komputerowe z motywem przeklętego świata, publikacje i odzież z piekła rodem są ważnym znakiem dla współczesnych. Dla jednych jest to niepokojące zjawisko, dla innych coś pociągającego. Dlaczego szatan może fascynować?
Wydaje się on najpierw obrońcą wielkości i wolności człowieka. Bóg nie pozostawia cienia wątpliwości. Będziesz miłował Boga ponad wszystko... Jemu trzeba oddać hołd; On jest Stwórcą i nie ma innego. On daje życie i śmierć. Wymaga całkowitej uległości. Natomiast szatan od samego początku wprowadza wątpliwości: postawa Boga nie jest znakiem miłości, ale głodu władzy, woli podporządkowania sobie człowieka. Zatem diabeł pozornie broni człowieka. Dlatego proponuje coś innego. Jego przewrotność polega na tym, że nie żąda czci dla siebie, ale mówi o tym, że sam człowiek może być jak Bóg. Człowiek jedynie jest godzien czci... Czyż nie jest to interesująca wizja? W ostateczności rodzi się postawa wdzięczności dla księcia zła.
Przebywanie z diabłem jest niezwykle ciekawe. Człowiek nie może się nudzić. Jest tyle „cudowności” w jego otoczeniu. Chrystus ociągał się z czynieniem cudów, a poza tym domagał się wiary w Boga jako warunku ich uczynienia. Natomiast Lucyfer robi to z łatwością i bez jakichkolwiek warunków wstępnych. Zdaje się mówić: nieważne, kim jesteś, nieważne, co z tym zrobisz, przyjdź, a doświadczysz niespotykanych emocji...
Czy taka postawa nie jest charakterystyczna dla współczesnego świata? Celem jest krótka chwila; dla niej warto żyć. Nie jest ważne, co się potem stanie. Sensem życia jest nie ostateczne szczęście, ale intensywnie przeżyta jedna chwila. To jest bardziej interesujące od długiego, żmudnego zdobywania celu.
Diabeł jest inteligentny. Chrystus jest jeszcze bardziej inteligentny, ale ta zdolność dla Niego nie jest celem samym w sobie, lecz jest przyporządkowana miłości. Inteligencja pozostaje w służbie życia i miłości. Wszystko zaś razem tworzy mądrość, która wie, dokąd i jak iść. Natomiast dla diabła najważniejsza jest błyskotliwość, która zapiera dech w piersiach. Inteligencja wyemancypowana z miłości szybko staje się wyniosła i poniżająca innych. Może stać się narzędziem władzy nad człowiekiem.
Często dzisiaj zarzuca się Kościołowi, że za mało mówi na temat szatana. Może prawdą jest, że mówi o wiele mniej niż kiedyś. Dzisiaj Kościół bardziej skupia się na przekazie Dobrej Nowiny, czyli objawianiu Jezusa Chrystusa dającego życie. Kościół raczej chce uczyć ludzi o tym, co daje szczęście, aniżeli mówić o tym, co przynosi nieszczęście. Poza tym szatan najbardziej wyrazisty jest w swoich dziełach, w złu. Dlatego łatwiej jest mówić, co jest złem.
Prezentacja postaci Lucyfera jest niezwykle trudna i zawsze istnieje obawa, że stanie się on bajkowym bohaterem. Jest faktem, że niezwykle pobudza on naszą wyobraźnię. Stąd przekazy i formy opisu są bardzo bogate, czasem wręcz niewiarygodne. To wszystko nie zmienia faktu, że Kościół przyjmuje istnienie szatana jako anioła stworzonego przez Boga, ale któremu on się sprzeniewierzył. Świadomie używam słowa „przyjmuje”, a nie „wierzy”. Bowiem wiara w pojęciu Kościoła jest czymś więcej aniżeli intelektualną akceptacją istnienia. Wiara jest jednocześnie zaufaniem i całkowitym oddaniem.
Świadomość wroga Stwórcy i wiary w Kościele jest jednak silna. Widać to już bardzo wyraźnie przy pierwszym sakramencie. Przypominam sobie belgijskich rodziców, których przygotowywałem do chrztu. W czasie omawiania liturgii tego sakramentu ojciec dziecka poprosił mnie, by pominąć obrzęd egzorcyzmu. „To rodzi lęk” — argumentował. Przypomniała mi się ewangeliczna scena z Jezusem wypędzającym złego ducha z człowieka, wpędzonego potem w stado świń. Reakcja widzów była zadziwiająca. „Odejdź od nas, bo my się ciebie boimy” — tak można by sparafrazować słowa ludzi. Lepiej zachować status quo, aniżeli szukać wolności i szczęścia. Droga do wolności zawsze posiada pozory trudności nie do pokonania. „Dlatego lepiej niech pozostanie tak, jak jest” — myśli wiele osób. Jednak chrzest ma być znakiem nadziei i radości, a nie lęku. Egzorcyzm w tym sakramencie ma na celu wyzwolenie człowieka z niewoli grzechu pierworodnego jako znaku poddania się szatanowi. Owocem jednak jest nie tylko wolność od księcia zła, ale przede wszystkim wolność w samym Stwórcy, który jest zawsze dobry.
Jak walczyć dzisiaj z szatanem? Przypominają się słowa św. Pawła: Zło dobrem zwyciężaj. Sama walka ze złem i z szatanem jest tylko połowicznym rozwiązaniem. Mnożenie słów o szatanie jeszcze nie ma mocy pokonania złego. Jedynym lekarstwem jest miłość, która pochodzi z zupełnie innego świata aniżeli królestwo ciemności. Dlatego „naturalnym” działaniem Kościoła nie jest walka, lecz miłość „potężniejsza aniżeli śmierć”. To ona tak naprawdę daje jedyne szczęście i jest najbardziej fascynująca.
opr. mg/mg