"Błogosławiona jesteś między niewiastami!"

Z cyklu "Matka Boża"

Niezwykłe treści kryją w sobie te pozornie proste słowa, jakie Elżbieta wypowiedziała do Maryi: „Błogosławiona jesteś między niewiastami!” (Łk 1,42). Dwukrotnie były już one wypowiedziane w Starym Testamencie, oba razy w niezwykle znamiennych okolicznościach. Mianowicie w jednym i drugim przypadku tymi słowami uczczone zostały kobiety, które miały odwagę z narażeniem własnego życia zabić wodza śmiertelnie zagrażających ludowi Bożemu wojsk nieprzyjacielskich.

Po raz pierwszy na słowa te - błogosławiona jesteś między niewiastami! - zasłużyła dzielna Jael, która zwabiła do swojego namiotu Siserę, wodza wojsk kananejskich, a kiedy ten zasnął, zmiażdżyła mu głowę palem od namiotu. Czytamy w Księdze Sędziów, że Debora i Barak śpiewali potem: „Niech Jael będzie błogosławiona wśród niewiast, wśród niewiast żyjących w namiotach niech będzie błogosławiona” (Sdz 5,24).

Drugi raz na podobne słowa zasłużyła sobie dzielna Judyta. Oblężone przez nieprzyjaciół miasto już padało z wycieńczenia i wszyscy utracili nadzieję na jego ocalenie. Wtedy Judyta uzbroiła się wiarą w moc Bożą, udało się jej dotrzeć do wodza wojsk nieprzyjacielskich, Holofernesa, i wróciła do miasta z jego głową w worku. Ozjasz, jeden z przywódców oblężonego miasta, błogosławił wówczas Judytę: „Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi” (Jdt 13,18).

Po raz trzeci te słowa - błogosławiona jesteś między niewiastami - wypowiedziane zostały właśnie do Maryi. Dlaczego właśnie do Niej - do cichej i skromnej Dziewczyny z Nazaretu - skierowano słowa, na które dotąd zasłużyły sobie jedynie dzielna Jael i dzielna Judyta, które uderzeniem w głowę uśmierciły wodza nieprzyjaciół i uchroniły w ten sposób lud Boży od śmiertelnego zagrożenia? Mimo woli nasuwa się pytanie: Gdzież ten wódz nieprzyjaciół, przed którym obroniła nas Maryja, skoro Elżbieta błogosławi Ją tymi samymi słowami, na które zasłużyła pogromczyni Sisery, Jael, oraz Judyta, która zadała śmiertelny cios Holofernesowi?

Otóż Maryję Bóg powołał do walki już nie z jakimś tam Siserą czy Holofernesem. Maryję Bóg postawił przeciwko temu naszemu nieprzyjacielowi, który doprowadził do grzechu naszych prarodziców. To właśnie o Niej mówi proroctwo, jakie znajduje się niemal na samym początku Pisma Świętego, w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju, proroctwo wypowiedziane przeciwko szatanowi: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a Niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje, a Potomstwo Jej: Ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15).

Warto przypomnieć, że również sam Pan Jezus wskazał na swoją Matkę, że to właśnie Ona jest tą Niewiastą, która została obiecana nam zaraz po upadku naszych prarodziców - On sam zaś jest tym Potomkiem Niewiasty, który miał zmiażdżyć, i rzeczywiście zmiażdżył, głowę naszemu największemu i ostatecznemu nieprzyjacielowi. To właśnie dlatego w dwóch kluczowych momentach swojego życia - mianowicie w Kanie Galilejskiej, na samym początku swojej publicznej działalności, oraz u jej końca, kiedy był już przybity do krzyża - Jezus mówi do swojej Matki: „Niewiasto”. W ustach innego syna i w odniesieniu do innej matki to słowo mogłoby nawet wyrażać brak szacunku. Ale Maryja jest Niewiastą w najwyższym tego słowa znaczeniu, błogosławioną między niewiastami, wybraną przez Boga do walki przeciwko Wężowi starodawnemu, naszemu największemu wrogowi. Wyraz „Niewiasta”, wypowiedziany przez Jezusa do własnej Matki, wyraża jedyne w dziejach świata powołanie, do jakiego Maryja została wezwana.

Jezus nie jest zwyczajnym człowiekiem. Jest On Synem Bożym, który przyjął naturę ludzką dla naszego zbawienia. Natomiast Maryja jest jedynym w dziejach świata zwyczajnym człowiekiem, której misja ma realne znaczenie dla całej ludzkości, dla ludzi wszystkich pokoleń i dla każdego poszczególnego człowieka. Z Niej urodził się Syn Boży Jezus Chrystus, Zbawiciel wszystkich ludzi. Ona była pierwszą wierzącą w Niego i jedyną, która wytrwała w wierze nawet w Wielki Piątek. Była nie tylko jedynym człowiekiem, towarzyszącym Jezusowi przez cały Jego historyczny pobyt na tej ziemi. Została ponadto wybrana i przeznaczona na najszczególniejszą współpracowniczkę dokonanego przez Niego dzieła odkupienia. W sensie najdosłowniejszym była Ona tą Niewiastą, której Potomek zmiażdżył łeb Smokowi.

Wyraz „niewiasta” jest to nazwa pospolita, odnosząca się do połowy ludzkości. Wiele daje do myślenia to, że właśnie tę nazwę wybrał Bóg na imię Matki swojego Syna. Znamy jeszcze tylko jeden przypadek analogiczny. Mianowicie Pan Jezus nazywał siebie Synem Człowieczym. W sensie zwyczajnym każdy z nas jest synem człowieczym albo córką człowieczą. Ale tę nazwę pospolitą Jezus Chrystus wybrał sobie na imię. Bo On jest człowiekiem w najpełniejszym słowa znaczeniu. Nie tylko w tym sensie, że Jego człowieczeństwo w żaden sposób nie było zdeformowane przez grzech. On jest nowym Adamem, od którego pochodzi nowa ludzkość, na którego podobieństwo kształtowani są ci wszyscy, którzy będą zbawieni. Dlatego pospolity wyraz „syn człowieczy” szczególnie nadawał się na Jego imię.

Analogicznie jest z pospolitym wyrazem „niewiasta”, którego Pan Jezus używał w charakterze imienia w odniesieniu do swojej Matki, a pod którym to imieniem została Ona nam obiecana zaraz po upadku pierwszych rodziców. Imię to niewątpliwie nawiązuje do tak częstej w Piśmie Świętym kobiecej symboliki ludu Bożego. Nasze przymierze z Bogiem wielokrotnie jest przedstawiane w Piśmie Świętym jako małżeństwo Boga ze swoim ludem, gdzie lud jest ukochaną małżonką Boga. Ukochaną, choć nieraz grzeszną i niewierną.

Pod tym właśnie względem Maryja istotnie różni się od ludu Bożego w jego obecnej sytuacji. Ona, bezgrzeszna i niepokalana, bez reszty oddana Bogu - my, niestety, wciąż jeszcze grzeszni i nie do końca kochający Boga. Ale dlatego właśnie, że Ona przeszła przez życie, kochając Boga naprawdę ze wszystkich sił i z całego serca, nawet bez cienia grzechu, swoją osobą zapowiada Ona ostateczne przeznaczenie nas wszystkich, całego ludu Bożego. W życiu wiecznym dokładnie taką - niepokalaną i bezgrzeszną, doskonale i bez reszty kochającą Boga - będzie ta Niewiasta, którą jesteśmy my wszyscy jako lud Boży.

Przywołajmy jeszcze wyśpiewany przez Nią w domu Zachariasza i Elżbiety hymn Magnificat. Maryja aż dwa razy mówi tam o swoim wywyższeniu: „Bo wejrzał Pan na uniżenie swojej służebnicy”. I nieco dalej: „Okazał moc swego ramienia. (...) strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych”. Otóż wszystko, co dotyczy Maryi, jest jedyne w swoim rodzaju. Ona jest jedyną spośród miliardów ludzi, którą Bóg wybrał na matkę swojego Syna. I tylko w stosunku do jednej jedynej Maryi pospolity wyraz „niewiasta” jest imieniem własnym.

Jedyne w swoim rodzaju jest również jej wywyższenie. Ona jest absolutnie pierwszą spośród odkupionych. Nawet najwięksi święci dopiero czekają na wskrzeszenie i uwielbienie swoich ciał. Maryja już teraz w pełni uczestniczy w zmartwychwstaniu swojego Syna Jezusa Chrystusa. Już teraz również jej ciało jest przebóstwione. Bo nie godziło się, ażeby to ciało, z którego urodził się Syn Boży, doznało poniżenia, jakie jest skutkiem naszej grzeszności. Cieszymy się tym wywyższeniem Maryi. Bo Ona, matka Syna Bożego, jest również Matką naszą. Jej wywyższenie jest znakiem, że nas wszystkich Bóg szczególnie umiłował. Jest ono także gwarancją, że my wszyscy dostąpimy kiedyś takiego wywyższenia, jakiego „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie może ogarnąć” (1 Kor 2,9).

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama