O świecie materialnym

Z cyklu "Rozmowy ze świętym Augustynem"

Wierzę wraz z Tobą, Ojcze, że świat materialny jest środowiskiem danym nam przez kochającego Stwórcę; jest jakby łożyskiem, w którym mamy dojrzewać do życia wiecznego. Z drugiej strony, człowiek — jedyne stworzenie na tej ziemi, którego Bóg chciał dla niego samego — powołany jest jakby na kapłana tego świata materialnego. Jesteśmy bowiem cząstką tego świata, a dzięki pierwiastkowi ducha, jakiego w sobie mamy, możemy w sposób duchowy chwalić Boga w imieniu całego kosmosu. Prawdy te przyjmuję z całą radością i entuzjazmem. Ale mają one również swoich przeciwników. Dawniej manichejczycy sądzili, że świat materialny stworzył jakiś zły bóg; dziś wielu uważa, że materia istnieje i kształtuje się sama z siebie. Ulubionym argumentem manichejczyków było wskazywanie na stworzenia szkodliwe lub uciążliwe dla człowieka. Czy dobry Bóg — pytali — mógł stworzyć komary i pchły? Zatem — wnioskowali nie wiadomo na jakiej podstawie — nie jest On stwórcą świata materialnego.

Zastanówcie się, Kochani: Kto tak ułożył członki komarowi i pchle, iż żyjątka te mają właściwy sobie kształt, żyją i poruszają się? Przypatrz się małemu żyjątku, najmniejszemu, jakiemu chcesz. Zastanów się nad ułożeniem jego członków i sposobem życia: ono ma coś takiego w sobie, że ucieka od śmierci, kocha życie, pożąda rozkoszy, unika tego, co nieprzyjemne, używa rozmaitych zmysłów, porusza się we właściwy sobie sposób. Kto dał komarowi żądło, aby mógł ssać krew? Jakże delikatna jest ta trąbka, którą wciąga swoje pożywienie! Któż to urządził? Któż to sprawił? Jeśli lękasz się chwalić Stwórcę za dzieła najmniejsze, chwal za to, co wielkie. Trzymajcie się tego, moi bracia; nie dajcie się odwieść od wiary i od zdrowej nauki. Ten sam, który w niebie stworzył anioła, na ziemi stworzył robaka. Jednak aniołowi w niebie wyznaczył mieszkanie niebieskie, robakowi na ziemi — mieszkanie ziemskie. Rozdzielił mieszkania pomiędzy mieszkańców: mieszkania niezniszczalne otrzymały niezniszczalnych mieszkańców, zniszczalne — zniszczalnych. Całość obejmij swoim okiem, całość podziwiaj.

A jednak fakt faktem, że jest na tej ziemi mnóstwo rzeczy szkodliwych dla człowieka.

Nie umiesz rozpoznać w tym świecie żadnego zła, oprócz tego, które szkodzi twojemu ciału, np. węża, ogień, truciznę itp. I żadnego dobra, tylko to, które raduje twoje cielesne zmysły, np. przyjemności smakowe, miłe zapachy, blask doczesnego światła i to, co podnieca twoje oczy, nos, podniebienie, dotyk. Naucz się patrzeć na całość stworzenia jako na dzieło Boże, i czytać w nim niby w wielkiej księdze natury. A kiedy jakieś stworzenie jest dla ciebie szkodliwe, raczej przypuszczaj, że jako człowiek możesz nie znać tego przyczyny, i nie odważaj się zarzucać cokolwiek dziełom Bożym. Obyś nigdy nie popadł w świętokradzkie gadania i bluźniercze wymysły, w których — nie rozumiejąc, przyczyny zła — Boga próbowałbyś obciążyć wszelkim złem.

Twierdzisz, Ojcze, stanowczo, że wszystkie Boże stworzenia są dobre?

Dobrze będzie nie pominąć następującego szczegółu. Powiedziano: „I widział Bóg, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre” (Rdz 1,31). Natomiast o poszczególnych dziełach mówi się tylko, że były dobre. Wszystkie dzieła nie wystarczyło nazwać dobrymi, nazwano je bardzo dobrymi. Poszczególne dzieła Boże, jeśli je kompetentnie poznać, wykazują — każde w swoim rodzaju — godne podziwu proporcje i rozmiary, i budowę. O ileż bardziej wszystko razem, cały wszechświat, na którego jedność składają się wszystkie te poszczególne dzieła! Piękno bowiem, jakie zawiera się w częściach, staje się dużo bardziej godne podziwu, kiedy spojrzeć na nie w całości. Weźmy ciało ludzkie: można w nim oddzielnie podziwiać oczy, oddzielnie nos, oddzielnie policzki, oddzielnie głowę, oddzielnie ręce, oddzielnie nogi i pozostałe jego piękne szczegóły. O ileż piękniejsze jest całe ciało, któremu wszystkie członki, piękne same w sobie, przydają piękna. Z drugiej strony, piękna ręka, którą w ciele można podziwiać również oddzielnie, jeśli ją oddzielić od ciała, i sama traci swój wdzięk, i pozostałe członki bez niej brzydną. Tak wielka jest siła i potęga całości i jedności, że nawet rzeczy bardzo dobre wtedy dopiero się podobają, kiedy wchodzą w jakąś całość i się na nią składają.

Podobne prawa obowiązują również w dziedzinie wartości duchowych: jedne zalety zyskują na pięknie dzięki innym zaletom, jedna wada potrafi bardzo obniżyć piękno wszystkich zalet danego człowieka. Kiedyś, Ojcze, napisałeś cały artykuł na temat słów Apostoła Jakuba: „Choćby ktoś przestrzegał całego Prawa, a przestąpiłby jedno tylko przykazanie, ponosi winę za wszystkie” (Jk 2,10). Ale trudno mi się uporać z następującym problemem: Jeżeli świat jest dobry, bo przez Boga został stworzony, to dlaczego Pan Jezus tak się o nim wyraża, jakby on był zły?

Dlaczego świat jest zły, skoro dobrym jest Ten, przez którego świat został stworzony? Bo „świat przez Niego został stworzony, a świat Go nie poznał” (J l,10). Świat przez Niego został stworzony — niebo i ziemia, i wszystko, co w nich jest — i Go nie poznał. Ci, którzy miłują świat i gardzą Bogiem — ten świat Go nie poznał. Zatem w tym sensie świat jest zły, że źli stawiają go ponad Boga. Dobrym zaś jest Ten, który stworzył świat — niebo i ziemię, i morze, i również tych, którzy kochają świat. On tylko tego w nich nie sprawił, że kochają świat i nie kochają Boga.

Świat więc, o ile został stworzony przez Boga, jest dobry; o ile zaś zamykamy go na Boga swoimi grzechami, podlega niejako procesom gnilnym, i ten dobry świat zaczyna się psuć. Zatem Chrystus, lecząc człowieka, przez którego świat ulega zepsuciu, dokonuje w ten sposób również uzdrowienia świata?

Chrystus powiedział: „Jeżeli świat was nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wcześniej znienawidził” (J 15,18). Oto świat, który nienawidzi. Kogo nienawidzi? Również świat: „W Chrystusie Bóg pojednał świat ze sobą” (2 Kor 5,19). Prześladowcą jest świat odrzucony, prześladowanie cierpi świat pojednany. Poza Kościołem jest świat odrzucony, Kościół jest światem pojednanym. „Bo nie przyszedł Syn Człowieczy, aby świat potępić, lecz aby świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17).

Można jednak materialnie być członkiem Kościoła i nadal zamykać świat na jego naturalne odniesienia do Stwórcy.

Cóż ty takiego kochasz, że nie kochasz Boga? Ukochaj, jeśli to możliwe, cokolwiek, czego On nie stworzył! Rozglądnij się po całym stworzeniu. Gdzie tylko niewoli cię jakaś pożądliwość i przeszkadza ci kochać Stwórcę, zawsze chodzi o rzecz stworzoną przez Tego, którego ty zaniedbujesz. Czy nie dlatego kochasz te rzeczy, że są one piękne? Czy mogą jednak być tak piękne jak Ten, który je stworzył? Podziwiasz je, bo Jego nie widzisz: lecz poprzez te rzeczy, które podziwiasz, ukochaj Tego, którego nie widzisz! Zapytaj się stworzenia: jeśli istnieje samo z siebie, pozostań przy nim. Jeśli jednak od Niego pochodzi, tylko z tego powodu jest niebezpieczne dla tego, kto je kocha, że zostało postawione ponad Stwórcę.

Ojcze, ludzi niekiedy razi w chrześcijaństwie jakby jakaś powściągliwość wobec wartości doczesnych. Przecież jeśli to Bóg stworzył świat, to od Niego pochodzi również ten urok, jaki roztaczają wokół siebie różne rzeczy i wartości. Czy wolno nam się na ten urok zamykać, skoro pochodzi on od Stwórcy?

Nie zakazuje ci Bóg kochać swoich stworzeń, ale nie kochaj ich tak, jakby mogły cię uszczęśliwić ostatecznie. Doceń je i podziwiaj, abyś umiłował Stwórcę. Wyobraźmy sobie, bracia, że narzeczony obdarzył ukochaną pierścieniem, a ta umiłowała pierścień więcej niż tego, który go jej podarował. Czy nie zarzucimy jej zdrady, chociaż kocha ona coś, co otrzymała od narzeczonego? Gdyby mówiła: Wystarczy mi pierścień, nie interesuje mnie jego wygląd ani zalety — któż nie odwróciłby się ze wstrętem od takiej głupoty? Któż nie uznałby w tym dowodu cudzołożnego ducha? Kochasz złoto zamiast męża, pierścień zamiast narzeczonego. Czy dał ci zadatek nie po to, aby cię dla siebie pozyskać, ale po to, żebyś się od niego odwróciła? Przecież dlatego narzeczony daje zadatek, bo sam chce być w nim kochany. Otóż Bóg dał ci to wszystko. Kochaj Tego, który to stworzył. Chce dać ci więcej. Chce dać samego siebie, który to stworzył. Chociaż Bóg to stworzył, to jeśli kochając to zaniedbujesz Stwórcę — czy twoja miłość świata nie jest miłością cudzołożną?

Prawda o stworzeniu świata została w całej swej dojrzałości przedstawiona już w Starym Testamencie. Co nowego wniósł do niej Nowy Testament?

Bóg powiedział: „Niech się stanie światło” (Rdz 1,4). Nie chodzi tu przecież o głos wydany z płuc, za pomocą języka i zębów. To są cielesne myśli, a „rozumienie według ciała prowadzi do śmierci” (Rz 8,6). To „niech się stanie światło” Bóg powiedział w sposób nie dający się wypowiedzieć. Można się pytać, czy powiedział to Synem Jednorodzonym, czy też to, co powiedział, jest Synem Jednorodzonym, nazwanym Słowem Bożym, „przez które wszystko się stało” (J l,3). Byleby odrzucić bezbożną interpretację, wedle której Słowo Boże Jednorodzony Syn jest słowem wypowiedzianym podobnie jak nasze słowa. Otóż Słowo Boże, przez które wszystko zostało stworzone, nie zaczęło istnieć ani nigdy nie przestanie, lecz zrodzone bez momentu początkowego jest współwieczne Ojcu.

Trudno o większy dowód, że nie tylko człowiek, ale cały świat został stworzony z niepojętej miłości Bożej: przecież w Synu Jednorodzonym Ojciec Przedwieczny doskonale i nieskończenie wypowiada samego siebie! Ale swoją drogą, trudno zrozumieć, co to znaczy, że wszystko zostało stworzone przez Przedwieczne Słowo Boże.

Kiedy chcesz wystawić jakąś budowlę, najpierw w sercu rodzi się pomysł. Już masz pomysł, ale dzieło nie jest jeszcze wykonane. Widzisz je ty, który powziąłeś zamiar je zrobić, ale inny nie będzie tego podziwiał, dopóki nie wystawisz bryły i nie doprowadzisz jej urządzenia do doskonałości. Ludzie oglądają wówczas wspaniałą budowlę i podziwiają pomysł budowniczego. To, co widzą, zdumiewa ich; kochają to, czego nie widzą — pomysł jest bowiem niewidzialny. Jeśli więc pomysł ludzki jest podziwiany na podstawie jakiegoś wielkiego dzieła, ty chcesz zobaczyć, jakim pomysłem Bożym jest Pan Jezus Chrystus, to znaczy Słowo Boże? Przyjrzyj się urządzeniu świata, zobacz, co przez Słowo zostało stworzone, a wówczas poznasz, jakim jest to Słowo. Przyjrzyj się niebu i ziemi: któż wyrazi słowami piękno nieba? Któż wysłowi płodność ziemi? Któż godnie wychwali kolejność czasów? I siłę zawartą w nasionach? Przez to Słowo również aniołowie zostali stworzeni. Przez to Słowo wszystko zostało stworzone. Wnioskujcie stąd, jakim jest to Słowo.

I pomnóżcie to wszystko przez nieskończoność — że ośmielę się, Ojcze, Ciebie uzupełnić. Przecież Syn Boży jest Bogiem prawdziwym, równym Przedwiecznemu Ojcu! Po stokroć niepojęta miłości Boża! Dochodzimy w ten sposób do rąbka tajemnicy, dlaczego właśnie druga Osoba Trójcy przyjęła ludzką naturę, aby stać się naszym Zbawicielem: Jakby wypadało, żeby naprawa świata dokonała się przez Tego samego, przez którego świat został stworzony. Dzięki tej prawdzie — że Ojciec stworzył wszystko przez Syna Jednorodzonego — łatwiej też otworzyć się na codzienną cudowność świata. Bardzo mnie przekonuje Twoja nauka o cudach. Czy nie mógłbyś przedstawić jej nam w największym skrócie?

Umiesz podziwiać to, co niezwykłe, a to, do czego przywykłeś, jest może większe. Podziwiali ludzie Pana Boga naszego Jezusa Chrystusa, że tyle tysięcy nakarmił pięcioma chlebami, a nie podziwiają tego, że z nielicznych ziaren wypełniają się zbożem całe pola. Zobaczyli ludzie, że woda stała się winem, i osłupieli. A cóż innego się tworzy z deszczu wchłanianego przez korzenie winorośli? Ten sam uczynił to i tamto. To, aby ciebie żywić; tamto, aby cię zadziwić. Ale jedno i drugie jest godne podziwu, gdyż jest dziełem Boga. Widzi człowiek rzeczy niezwykłe i dziwi się. A skąd się wziął sam człowiek, który się dziwi? Skąd taki kształt ciała? Skąd różne członki? Skąd w nim tyle piękna? Jakie były jego początki? Jakżeż to mało wzniosłe! I dziwi się człowiek innym rzeczom, podczas gdy sam jest wielkim cudem.

Ojcze, mówi się czasem o modlitwie kosmosu...

Niebo i ziemia Go wyznają. Piękno rzeczy jest jakby ich głosem ku czci Boga. Woła do Boga niebo: Ty mnie stworzyłeś, nie pochodzę samo z siebie! Woła ziemia: Ty mnie ustanowiłeś, nie ja sama siebie! Spójrz na niebo, jakie piękne; spójrz na ziemię, jaka piękna. Jeśli je wziąć razem, są bardzo piękne. On je stworzył, On nimi rządzi, Jego rozkazów one słuchają; On przerzuca czasy, On ustanawia chwile, osobiście ustanawia. Zatem to wszystko Go chwali: to, co stoi i to, co się porusza, to, co z niskości ziemi i to, co z wysokości nieba, to, co starodawne i to, co nowe. Kiedy to zauważysz i uradujesz się, i odniesiesz to do Rzemieślnika i Jego niewidzialnych przymiotów, umysłem zobaczysz Go przez te rzeczy, które On stworzył (Rz 1,20).

A więc nie tylko modlitwa kosmosu, ale i jakby apostolstwo kosmosu: kosmos głosi człowiekowi chwałę Stwórcy. Świat chwalący Stwórcę nie tylko mówi nam o Jego istnieniu, ale zachęca nas, abyśmy i my Go chwalili. Świat materialny czyni to nieświadomie, samym swoim istnieniem. Człowiek może Go chwalić świadomie, modlitwą, otwieraniem się na płynącą od Niego miłość i czynieniem dobra. Chwaląc Stwórcę, rozszerzamy nasze dusze na wszelkie dobro, jakie od Niego płynie.

Dlaczego mamy chwalić Pana? Uzasadnienie jest krótkie: „Bo dobry jest Pan” (Ps 134,3). Jest On dobry, ale inaczej niż dobra, jakie stworzył. Albowiem wszystko, co Bóg stworzył, jest bardzo dobre (Rdz 1,31): nie tylko dobre, ale bardzo dobre. Jeżeli dobrym stworzył to wszystko, jakim wobec tego jest On, który to stworzył? I chociaż Stwórca rzeczy dobrych jest o wiele lepszy od tego, co stworzył, nie da się tego lepiej wyrazić, niż powiedzieć, że „dobry jest Pan”. Trzeba jednak tak to rozumieć, że jest On dobry sam z siebie, wszystko zaś pozostałe jest dobre dzięki Niemu. Wszystko dobre On stworzył. On jest dobrem, którego nikt nie stworzył. On jest dobry swoim własnym dobrem, nie bierze dobra skądinąd. On jest dobry ze względu na swoje własne dobro, nie potrzebuje lgnąć do dobra kogoś innego. „Mnie zaś dobrze jest przylgnąć do Boga” (Ps 73,28), który nie potrzebuje nikogo, aby stać się dobrym, w przeciwieństwie do wszystkich bytów, które, aby stać się dobrymi, Jego potrzebują.

Tak bardzo podkreślasz, że wszystko, co stworzył Bóg jest dobre, a nawet bardzo dobre. Jak wobec tego rozumieć słowa Pana Jezusa, że „nikt nie jest dobry, tylko Bóg” (Mt 19,17)?

Kiedy stworzenia nazywam dobrymi, dodaję ich nazwy: niebo dobre, anioł dobry, człowiek dobry. Kiedy zaś mówię o Bogu, wydaje mi się, że lepiej niczego nie dodawać, tylko nazwać Go dobrym. Sam Pan Jezus Chrystus powiedział: „człowiek dobry” (Mt 12,35); i On sam powiedział również: „Nikt nie jest dobry, tylko Bóg”. Czyż nie zachęcił nas w ten sposób, abyśmy szukali i rozróżnili dobrego, który jest dobry dzięki innemu Dobremu, oraz Dobrego, który jest dobry sam z siebie?

Wychwalajmy zatem Dobrego, który nas stworzył i w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy! Wychwalajmy Dobrego, który dla nas stał się człowiekiem, umarł za nas i zmartwychwstał! Wychwalajmy Dobrego, którego Ojciec i Syn zsyłają w serca nasze, aby nas czynił synami Bożymi!

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama