Fragmenty książki "Koniec świata. Duch czasów ostatecznych"
|
Jean-Marc Bot Koniec świata. Duch czasów ostatecznych ISBN: 978-83-7516-284-4 Wydawnictwo Święty Wojciech 2012 |
|
Czytając Księgę Apokalipsy, odkrywamy, że ostateczna walka będzie walką w niebie i na ziemi! Na ziemi armie zgrupują się w rzeczywistym miejscu geograficznym: z czterech stron świata nadciągną nieprzeliczone wojska, by zgromadzić się w Palestynie (Jerozolima, Har-Magedon). W wyższym wymiarze walkę poprowadzi dosiadający białego konia jeździec — Słowo Boże[238]. Przeciw niemu wystąpią armie piekielne, które wyjdą z czeluści[239].
Przyjrzyjmy się najpierw wojnie na ziemi. Skoro na ziemi ukonstytuowało się imperium Antychrysta, a władza totalitarna, sprawująca rządy z pomocą policji ideologicznej, nie ma już żadnych zewnętrznych, a jedynie wewnętrznych wrogów, można by się zastanawiać, przeciwko komu gromadzi się ta wielka armia. Wojna między narodami wydaje się raczej mało prawdopodobna, skoro narody złożyły najwyższą władzę w rękach tyrana. Jednak bez trudu pojmiemy, że filary nienawiści i kłamstwa, na których opiera się władza, są niestabilne i łatwo nimi zachwiać. Współwinni zbrodni tylko czyhają, aby pozbyć się dawnych sojuszników i przejąć władzę. Tyrani mogą dojść do porozumienia na krótką chwilę, jednak bardzo szybko każdy z nich będzie dążył do zdominowania pozostałych. Rywalizacja pychy zawsze kończy się konfliktem pomiędzy pretendentami do najwyższych szczebli władzy. Dlatego Apokalipsa przepowiada, że wielka Nierządnica — stanowiąca symbol wszystkich obrzydliwości świata — będzie znienawidzona przez królów, którzy oddali Bestii swą władzę królewską:
„A dziesięć rogów, które widziałeś, i Bestia nienawidzić będą Nierządnicy, spustoszą ją i obnażą, i będą jedli jej ciało, i spalą ją ogniem, bo natchnął Bóg ich serca, tak iż wykonają Jego zamysł, ten jeden zamysł wykonają: oddadzą Bestii swą władzę królewską, aż Boże słowa się spełnią”[240].
Zatem, wyciągając wnioski z tego, czego uczy nas historia, możemy przewidzieć, że pod koniec czasu, który został przyznany Antychrystowi, jego imperium zacznie ulegać autodestrukcji. Rozłam pojawi się na najwyższych jego szczeblach, skutkując wybuchem kolejnej wojny światowej. Jeśli to rzeczywiście nastąpi, ponownie staniemy się świadkami walki komunizmu (Bestii, która pojawi się, by czynić sprawiedliwość) z kapitalizmem (Nierządnicą, która bezwstydnie dąży do pomnażania bogactw) — z tym, że oczywiście oba te systemy przybiorą wówczas zupełnie inne nazwy. Tak czy inaczej, symbole Apokalipsy pozostają niejednoznaczne.
Jednak wojną zasadniczą będzie wojna wewnętrzna — totalna wojna toczona przeciwko sprawiedliwym. Tych ostatnich ścigać będą nieprzebrane hordy, których jedynym celem będzie niesienie zagłady. Jednak w tej rzeczywistości Ewangelia nie radzi sprawiedliwym, by przystąpili do wojny, wojowali tą samą bronią i zwalczali siłę — siłą. Sprawiedliwi będą musieli uciekać, szukać schronienia i wytrwać aż do końca. Nie powinni szukać oparcia w jakimkolwiek wyzwolicielu, który przyszedłby z nadania władzy politycznej lub wojskowej. Jedyną ochroną będzie dla nich wiara w Boga Wszechmogącego i w zabitego Baranka. Będą nieść w sobie ideał świętego miasta, Jerozolimy (etymologicznie — „miasta pokoju”). Każdy z nich będzie świątynią Bożej obecności pośród piekielnego chaosu. W ich imieniu walczyć będą niebiańskie wojska.
Tu właśnie należy dobrze pojąć symbolikę Har-Magedonu i Jerozolimy. Miejsca te stanowią epicentra ostatecznej walki. Pierwsze z nich symbolizuje epicentrum negatywne. Przypomnijmy fragment o nim mówiący:
„Szósty wylał swą czaszę na rzekę wielką, na Eufrat. A wyschła jej woda, by dla królów ze wschodu droga słońca stanęła otworem. I ujrzałem wychodzące z paszczy Smoka i z paszczy Bestii, i z ust Fałszywego Proroka trzy duchy nieczyste, jak ropuchy. Są to duchy czyniące znaki — demony, które wychodzą do królów całej zamieszkałej ziemi, by zgromadzić ich na wojnę w wielkim dniu Boga, Władcy wszechrzeczy. Oto przyjdę jak złodziej: szczęśliwy, który czuwa i strzeże swych szat, by nie chodził nago i aby nie widziano jego sromoty. I zgromadziły ich na miejsce zwane po hebrajsku Har-Magedon”[241].
Komentatorzy mają spore trudności z określeniem znaczenia tego miejsca. O ile w ogóle dochodzą do porozumienia, to jedynie w tym, że jest to miejsce symboliczne. Etymologicznie, słowo to oznacza „wzgórze Megiddo”. Ale miasto leży na równinie, a najbliższym wzniesieniem, odległym o ponad dziesięć kilometrów, jest Góra Karmel... Pewnym pozostaje fakt, że miejsce to osławiły krwawe bitwy i królowie, którzy stracili tam życie. Jest to miejsce wyznaczone na ostateczną bitwę, w której nie będzie wygranych — jeśli by się trzymać teorii rzeczywistego konfliktu, w militarnym znaczeniu tego słowa. Rodzaj planetarnego Waterloo — by podjąć symbolikę napoleońską! Co do samej góry, symbolizowałaby anty-Syjon, anty-górę Boga, szczyt grzechu i bałwochwalstwa, które ucieleśnia Rzym, a które zagłusza Ewangelię[242].
Z kolei Jerozolima pozostaje duchowym centrum świata, świętym miastem. Z racji popełnionych zdrad i na ich miarę zasłużyła na kary, które na nią spadają. Jednak w ostatecznym rozrachunku jest miastem otoczonym chwałą. Bóg ochroni ją przed nieprzyjaciółmi. Oto decydujące proroctwo, głoszone przez proroków. Po wszystkich wojnach, które musiała stoczyć Jerozolima w swej długiej historii, ma szykować się do walki ostatecznej: walki, która nastąpi podczas Paruzji. Nie możemy ustalić precyzyjnych okoliczności czasu, nie możemy podać gotowej chronologii. Ale możemy przypomnieć proroctwa, które wciąż pozostają aktualne — w najbardziej palącej rzeczywistości. Przede wszystkim — proroctwo Zachariasza:
„Oto sprawię, że Jerozolima stanie się dla wszystkich sąsiednich narodów czarą pełną napoju odurzającego. Także na Judę przyjdzie udręka, gdy Jerozolima będzie oblężona. W owym dniu sprawię, że Jerozolima stanie się ciężkim kamieniem dla wszystkich narodów; kto by go chciał podnieść, dotkliwie się porani; a przeciwko niej zgromadzą się wszystkie narody świata. W owym dniu — mówi Jahwe — sprawię, że popłoch padnie na wszystkie konie, a jeźdźców doprowadzę do szaleństwa. Domowi Judy otworzę oczy, a wszystkie inne narody porażę ślepotą. Wtedy książęta judzcy powiedzą sobie: «Mieszkańcy Jerozolimy mają oparcie w Jahwe Zastępów, w swym Bogu». W owym dniu upodobnię książąt judzkich do kociołka z ogniem między bierwionami i do gorejącej pochodni pośród snopów, tak że pochłoną na prawo i na lewo wszystkie sąsiednie narody. Jerozolima jednak zostanie nadal w swoim miejscu (w Jerozolimie). Najpierw Jahwe wyzwoli namioty Judy, ażeby Dom Dawida i mieszkańcy Jerozolimy nie wznieśli się ponad Judę. W owym dniu osłoni Jahwe mieszkańców Jerozolimy, tak iż najsłabszy między nimi będzie (w owym dniu) podobny do Dawida, a Dom Dawida do Boga samego, do anioła Jahwe, kroczącego na ich czele. W owym dniu zmierzać będę do zniszczenia wszystkich ludów, ruszających na Jerozolimę. A na Dom Dawida i na mieszkańców Jerozolimy wyleję ducha łaski i modlitwy. I patrzeć będą na tego, którego przebodli; będą po nim rozpaczać, jak się rozpacza po jedynaku, będą go opłakiwać, jak się opłakuje pierworodnego”[243].
Ostateczny atak sił zła, które otoczą Jerozolimę, kończy się zwycięstwem Boga. Szatan
„wyjdzie, by omamić narody z czterech narożników ziemi, Goga i Magoga, aby ich zgromadzić na bój. A liczba ich jak piasek morski. I rozlali się jak ziemia szeroka i otoczyli obóz świętych i miasto umiłowane. A od Boga z nieba zstąpił ogień i pochłonął ich”[244].
Od roku 1948 i utworzenia państwa Izrael możemy odnieść wrażenie, że obecnie powyższe proroctwo znacznej mierze odnosi się do aktualnej sytuacji narodu żydowskiego. Ale to, co najważniejsze, zapewne dopiero ma nastąpić. Konflikt izraelsko-palestyński, wobec którego stanęła cała wspólnota międzynarodowa, pozostaje w centrum naszych zainteresowań, napawając niepokojem. Jednak do pełni obrazu brakuje nawrócenia żydów i ich powrót do „Tego, którego przebodli”. Brakuje też wielkiego konfliktu z wszystkimi narodami świata. Za grą dyplomatyczną, która jak zwykle krąży wokół nierozwiązywalnego problemu, kryje się problem w swej istocie religijny. Pamiętajmy, że dziedziniec Świątyni Heroda, zburzonej w roku 70., jest teraz miejscem kultu muzułmańskiego — z Meczetem Al-Aksa i Kopułą na Skale (Al-Haram al-Sharif). Nawet z chwilą zajęcia Wzgórza Świątynnego przez armię izraelską nikt nie ośmielił się oficjalnie zmienić statusu tego miejsca, zakazującego żydom modłów na dziedzińcu[245]! Muszą oni zadowolić się modlitwą przy ścianie zachodniej, którą nie-żydzi nazywają „Ścianą Płaczu”.
Fakt bardziej jeszcze dziwny i niepokojący: najbardziej ortodoksyjni żydzi, zgrupowani w ruchu The Temple Mount Faithful, od 1989 roku czynią przygotowania do odbudowy sanktuarium, zgodnie z wizją proroka Ezechiela. Trzecia Świątynia, większa od drugiej, miałaby stanąć w świętych miejscach islamu. W 2003 roku prace przygotowawcze były już bardzo zaawansowane. Gotowe były nie tylko plany Świątyni. W pamięci komputerów zapisano także listę przyszłych kapłanów, zlecono produkcję świątynnych utensyliów — w tym także szaty arcykapłana, a także zaczęto prowadzić formację przyszłych kapłanów-ofiarników! Problem stanowi oczyszczenie, któremu musi się poddać lewita, by pozostawać w zgodzie z przepisami Prawa. Jak poucza 19. rozdział Księgi Liczb, lewita musi się poddać oczyszczeniu, skrapiając się wodą zmieszaną z popiołem z czerwonej jałówki. Żaden problem! W 1997 roku, po raz pierwszy od niemal dwóch tysięcy lat, w Izraelu przyszła na świat czerwona jałówka! Inne zaproponował ranczer z Missisipi, niejaki Clyde Lott, którego krowy oficjalnie zaaprobowały i zatwierdziły do importu autorytety żydowskie[246]... Możemy się naśmiewać, z tych anachronizmów. Jednak amerykańskim chrześcijańskim fundamentalistom wcale nie jest do śmiechu. Oni niezbicie wierzą, że Świątynia Jerozolimska zostanie odbudowana — przecież fakt ten przepowiada Biblia — i że fakt ten będzie niechybnym znakiem, że nadszedł koniec czasów. Dążąc do realizacji przepowiedni, posuwają się do udzielania ortodoksyjnym żydom materialnego wsparcia i do wspierania polityki Izraela. Wierzą, że odbudowa Świątyni stanie się zwiastunem powrotu Antychrysta i rajskiego milenium, które nastanie po całkowitym oczyszczeniu. Mimo rozbieżności celów, zdołali nawiązać współpracę i stosunki utylitarne z żydami. Nic to, że jedni wierzą w nawrócenie żydów, a drudzy — w światowy triumf judaizmu.
Co myśleć o kwestii Trzeciej Świątyni? Z chrześcijańskiego punktu widzenia ta fundamentalistyczna obsesja jest nie do przyjęcia. Świątyni Jerozolimskiej nie należy odbudowywać, ponieważ jest Jezus Chrystus, z którego śmiercią zasłona w Świątyni rozdarła się na dwoje, od góry do dołu. Odbudować Świątynię, znaczy odrzucić Chrystusa. Właśnie dlatego Ojcowie Kościoła myśleli, że odbudowa nastąpi za panowania Antychrysta. Dzięki temu mogli trzymać się litery przepowiedni mówiącej o tym, że uzurpator zasiądzie w Świątyni Boga! Zważywszy ludzkie szaleństwo, także i tego scenariusza wykluczyć niepodobna. Tak czy inaczej, jeśli Świątynia zostałaby odbudowana, liturgia świątynna musiałaby stać się parodią samej siebie. Przygotowaną z rozmachem rekonstrukcją, mającą się nijak do duchowej rzeczywistości — nawet dla samych żydów. Zresztą większość żydów nie wykazuje zainteresowania tym tematem. Czy te okoliczności ulegną zmianie? Nie wiadomo. W dużej mierze jest to zależne od stosunku sił między światem arabskim a amerykańsko-izraelskim tandemem.
Niemniej pozostaje faktem, że Janowe Objawienie mówi o Świątyni Boga i Arce Przymierza w niebie. To tam, w górze, na „Górze Syjon”, przebywa Baranek ze świętymi. To z góry wylewa się na ziemię siedem czasz Bożego gniewu. Przyjście Chrystusa w Chwale przedstawione jest jako wielka bitwa, zakończona totalnym zwycięstwem. Jedyne, co się liczy, to nowa Jerozolima, która „zstąpi z nieba”, dla nowego stworzenia. Światowe sprzysiężenie przeciw ziemskiej Jerozolimie może stanowić jedynie symboliczne wyobrażenie prześladowania wiernych.
[238] Ap 19,11-16, por. powyżej.
[239] Ap 9.
[240] Ap 17,16-17.
[241] Ap 16,12-16.
[242] W tym miejscu, czerpię inspirację z książki Jeana-Pierre'a Charlier, Comprendre l'Apocalypse, t. II, Éd. du Cerf, 1991, s. 64.
[243] Za 12,2-10.
[244] Ap 20,8-9.
[245] Zob.: „[...] 7 czerwca 1967 r. podczas tzw. wojny sześciodniowej, [...] wojsko izraelskie zajęło jerozolimskie Stare Miasto oraz Haram asz-Szarif, czyli Wzgórze Świątynne. Żołnierze natychmiast zawiesili na Kopule Skały flagę Izraela, zaś rabin Szlomo Goren, naczelny rabin polowy Izraela (zmarł w 1994 r. w opinii bohatera), otwarcie wzywał do zburzenia świętej budowli muzułmanów i odbudowy żydowskiego sanktuarium. Nazajutrz, 8 czerwca, wraz z grupą silnie uzbrojonych żołnierzy wszedł na Wzgórze Świątynne i dokonał szczegółowych pomiarów terenu, opierając się na danych archeologicznych i informacjach zachowanych w dziełach Józefa Flawiusza, a także w Misznie oraz średniowiecznych traktatach Majmonidesa i Saadii Gaona. Jednocześnie zamknięto wstęp na Wzgórze, pozwalając Żydom na modlitwy pod Ścianą Płaczu, którą określa się odtąd mianem Ściany Zachodniej. Silnym naciskom na natychmiastową odbudowę świątyni sprzeciwił się gen. Mosze Dajan, dowodzący udaną operacją wojskową i daleki od prawowierności wobec religijnych zasad judaizmu. 17 czerwca spotkał się z przedstawicielami Najwyższej Rady Muzułmańskiej Wakf i powierzył jej sprawowanie nadzoru nad Wzgórzem Świątynnym oraz dwoma tamtejszymi świętymi budowlami islamu. Ustalono, że Żydzi mogą wchodzić na ten teren, nie mogą jednak sprawować na nim kultu ani publicznie się modlić”, ks. prof. Waldemar Chrostowski, Świątynia niezgody w Mieście Pokoju, w: „Nasz Dziennik”, sobota-niedziela, 2-3 stycznia 2010, Nr 1 (3627) (przypis tłumaczki).
[246] Zob. Gershom Gorenberg, The End of Days, Oxford University Press, 2002 (analiza krytyczna fundamentalizmu i walki o odbudowę Świątyni).
Polskiego Czytelnika odsyłamy do lektury artykułu ks. prof. Waldemara Chrostowskiego, op. cit., (przypis tłumaczki).
opr. ab/ab