Z cyklu "Trud wolności"
Przyroda jest wielkim źródłem dóbr użytkowych. Bliski z nią kontakt jest ponadto ważny dla naszego zdrowia. Przede wszystkim jednak - jak przypomina Jan Paweł II - "przyroda jest dana człowiekowi jako przedmiot podziwu i kontemplacji". Takiego jednak do niej podejścia trzeba się uczyć, nie jest ono dostępne ludziom, których wnętrze wypełnia hałas, egoizm i inne byle co.
Byłem kiedyś świadkiem, jak pewien półtoraroczny chłopczyk nie mógł się nauczyć patrzenia przez szybę. Jechał pociągiem razem z mamusią, która próbowała go zainteresować tym, co się dzieje za oknem. "Patrz, krówka!" - pokazywała palcem. Chłopiec patrzył na szybę jak sroka w kość i za skarby nie mógł zrozumieć, że trzeba patrzeć nie na szybę, tylko przez nią.
Ludzie dorośli, mogą mieć podobną blokadę w stosunku do przyrody. Wtedy wydaje się nam, że np. lasy są tylko po to, żeby chroniły kraj przed spustynnieniem, żeby mieć drewno do robienia mebli i może jeszcze żeby zbierać w nich grzyby i jagody. Oczywiście, tych dobrodziejstw lasu nie trzeba lekceważyć. Ale przecież lasy - i w ogóle cała przyroda - są po coś więcej jeszcze.
Są po to, żebyśmy się uczyli cieszyć się życiem. I żebyśmy umieli doceniać to, jak nasz świat potrafi być piękny i kolorowy, i nam ludziom życzliwy. W człowieku, który umie podziwiać przyrodę i ją kontemplować, z łatwością pojawi się uczucie, któremu kiedyś dał wyraz Jan Kochanowski:
Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada, Niechaj świat Boską chwałę opowiada.
Jednak zauważmy: Jeżeli świat jest jakby szybą, przez którą duch nasz może dotrzeć do różnych wspaniałych rzeczy, to musimy więcej troszczyć się o to, żeby ta "szyba" była możliwie czysta!
Ktoś pięknie zauważył, że Pan Bóg pochyla się głęboko i do samego końca nad każdym, nawet najmarniejszym, stworzeniem. O wiele głębiej niż kochająca matka pochyla się nad swoim dzieckiem. Bo On wszystkim swoim stworzeniom - począwszy od najwspanialszych aniołów aż po ostatniego komara i każde ziarnko piasku - udziela istnienia oraz wszystkiego, czym to stworzenie jest. Co więcej, Bóg pochyla się nad światem aż do samego dna piekła, a więc również nad tymi stworzeniami, które Go nie chcą i odrzucają.
Otóż tę wspaniałą cechę Boga my możemy naśladować. Pan Jezus zostawił nam nawet przykazanie miłowania nieprzyjaciół i krzywdzicieli. "Błogosławcie tych, którzy was prześladują! Błogosławcie, a nie złorzeczcie!" - przekładał to przykazanie na język praktyki Apostoł Paweł. Jest mało prawdopodobne, żeby ktoś umiał tak właśnie się zachować, jeśli przedtem nie uświadomi sobie, że taka właśnie wielkoduszność cechuje Boga w stosunku do nas, którzy nieraz, swoimi grzechami, przemieniamy się w Jego nieprzyjaciół.
Natomiast w stosunku do całego świata przyrody naśladowanie Boga polega na pielęgnowaniu w sobie życzliwości i opiekuńczości wobec zwierząt i wszystkiego co się rusza, wobec drzew i roślin, rzek i pagórków, i w ogóle wszystkiego, co tworzy nasze środowisko naturalne. "Chwalcie Pana - nawołuje Psalm 148 - góry i wszelkie pagórki, drzewa rodzące owoc i wszystkie cedry, dzikie zwierzęta i bydło wszelakie, to co się roi na ziemi i ptactwo skrzydlate!"
My, Polacy, mamy niemało wspaniale "ekologicznych" pieśni kościelnych. Wystarczy sobie przypomnieć kolędy mówiące o tym, że "wyśpiewują chwałę Bogu żywioły", stwierdzające wobec narodzin Jezusa "radość wszelkiego stworzenia" i na świadków tej radości przywołujące wołu i osła oraz kolejne gatunki śpiewających ptaków. Z kolei w dniach rozpatrywania Męki Pańskiej "słońce, gwiazdy omdlewają, / żałobą się pokrywają", zaś w pieśni maryjnej wszystkie Boże stworzenia wzywane są do radowania się z wyniesienia Maryi, najwspanialszej ze stworzeń: "Chwalcie, łąki umajone - góry, doliny zielone/ Chwalcie, cieniste gaiki - źródła i kręte strumyki. (...) Wdzięcznym strumyki mruczeniem - ptaszęta słodkim kwileniem/ I co czuje i co żyje - niech z nami chwali Maryję".
Ci, którzy tworzyli takie pieśni i się nimi modlili, musieli sporo wiedzieć i o tym, że tak piękna i nam życzliwa przyroda jest darem Bożym, i o tym, że człowiek powinien naśladować Boga w pochyleniu się nad tym, co od nas mniejsze i słabsze.
Tak dziwnie się składa, że arogancja wobec przyrody pojawiła się w naszej kulturze europejskiej wraz z dechrystianizacją. Ludzie nawykli do słuchania Biblii jako słowa Bożego wiedzieli o tym, że mamy czynić sobie ziemię poddaną. Owszem, wolno nam z niej korzystać, a nawet musimy to robić. Ale jako wezwani do panowania nad nią powinniśmy w miarę naszych możliwości naśladować Pana Najwyższego, którego panowanie polega na obdarzaniu swoich stworzeń i opiekowaniu się nimi.
Dopiero w Europie zdechrystianizowanej pojawiła się maniera traktowania przyrody, tak jakby ona była naszym wrogiem, którego trzeba zwyciężyć, sobie podporządkować, ujarzmić, tak aby można ją było wykorzystać i przymusić do służenia nam. W latach pięćdziesiątych przywożono nam do szkoły filmy o tym, jak to dzielny człowiek radziecki przymusza rzeki syberyjskie do tego, żeby płynęły w odwrotnym kierunku. Pamiętam też jakiś taki pełen arogancji wiersz, w którym przeciwstawiono wspaniale dymiące kominy fabryczne jałowym i bezużytecznym wieżom kościelnym. Otóż mentalność, która tworzyła takie filmy i wiersze, nie była już zdolna do zobaczenia w przyrodzie świadka Bożej dobroci i wspaniałości, patrzyła na nią głównie pod kątem użyteczności. Mentalność ta nie była też zdolna do zauważenia swojej odpowiedzialności za dewastowanie przyrody.
Ale uwaga! Tak samo jak terrorysta potrafi się nieraz przemienić w skrajnego pacyfistę, podobnie mentalność, którą cechuje arogancja wobec przyrody, na naszych oczach przybiera czasem postać skrajnego, ostentacyjnego i wręcz bałwochwalczego dla niej szacunku.
Dlatego starajmy się nie zapominać o tym, że Stwórca pochylający się z aprobatą i dobrocią nad swoimi nawet najlichszymi stworzeniami, kocha również wszystkich ludzi, w tym także tych najbardziej pogubionych, a nawet tych, którzy Go nienawidzą. Dlatego nie wierzmy takim obrońcom przyrody, u których miłość przyrody przeniknięta jest nienawiścią do jakichś ludzi. Są to pogrobowcy komunistów, którzy szukają nowych możliwości realizowania skompromitowanej idei walki klas.
opr. aw/aw