Synaj Nowego Testamentu

Z cyklu "Trud wolności"

Po co jeszcze bierzmowanie, skoro już w sakramencie chrztu zostaliśmy zanurzeni w Duchu Świętym (Mk 1,8), obmyci Nim (Tt 3,5n) i Nim napojeni (1 Kor 12,13)? Wykorzystam to pytanie dla pokazania różnicy między ideologiem i realistą.

Pamiętam z młodości, jak któryś z kolegów zapytał nauczycielkę biologii, po co człowiekowi jeszcze wątroba, skoro oczyszczaniem organizmu zajmują się już nerki. Nauczycielka z wielkim spokojem odpowiedziała, że nie zajmujemy się konstruowaniem organizmu ludzkiego, tylko jego poznawaniem i że po prostu faktem jest to, że człowiek ma i wątrobę i nerki; i że tylko wychodząc od tego faktu można sensownie szukać odpowiedzi na pytanie, jakie funkcje spełniają w organizmie oba te narządy.

Ów uczeń był ideologiem, a nauczycielka realistką. Ideolog jest tak przywiązany do swoich poglądów na temat rzeczywistości, że gniewa się na nią, kiedy ona nie jest taka, jaką, jego zdaniem, być powinna. Natomiast realistę interesuje przede wszystkim skrupulatne poznawanie rzeczywistości, toteż swoje poglądy stara się do niej maksymalnie dostosować.

Wróćmy do pytania: Po co jeszcze bierzmowanie, skoro Ducha Świętego otrzymujemy już w sakramencie chrztu? Szukajmy odpowiedzi na to pytanie w oparciu o fakty. Otóż fakty są takie, że Pan Jezus udzielił Ducha Świętego swoim uczniom już w dniu swego zmartwychwstania (J 20,22), a zarazem w pięćdziesiąt dni później przysłał Go do nich szczególnie uroczyście (Dz 2,1-13). O odrębnych darach chrztu oraz włożenia rąk w celu udzielenia Ducha Świętego czytamy już w Dziejach Apostolskich (Dz 8,15n; 19,5n). A przede wszystkim jest faktem wiary, że Kościół zna i udziela zarówno chrztu, jak bierzmowania. I z tego faktu wyjdźmy, jeśli chcemy się zastanawiać nad sensem sakramentu bierzmowania.

Otóż ważność sakramentu bierzmowania najlepiej można zobaczyć, jeśli przypatrzymy się, co się stało z wiarą Apostołów w dniu Zesłania Ducha Świętego. Już przed tym dniem, dzięki spotkaniom ze Zmartwychwstałym byli oni ludźmi naprawdę i głęboko wierzącymi. Modlitwa, również wspólna modlitwa, była już wtedy istotnym wymiarem ich życia (Dz 1,12-14). Co więcej, już wówczas byli oni świadomi tego, że ich zadaniem życiowym będzie głoszenie Ewangelii - i właśnie dlatego dołączyli Macieja do grona Dwunastu (Dz 1,15-26).

A przecież Zesłanie Ducha Świętego dokonało w ich wierze prawdziwego przełomu. Dopiero wtedy stali się realnie zdolni do wyjścia z Ewangelią na zewnątrz, do ludzi niewierzących. Pragnienie dawania świadectwa swojej wierze oraz dzielenia się nią zdominowało w nich, uzasadniony skądinąd, lęk przed prześladowaniem. A co najważniejsze, Duch Święty włożył w ich usta słowa Boże, tak że ludzie pod wpływem ich głoszenia rzeczywiście zaczynali wierzyć w Chrystusa.

Tu jest źródło samej nawet nazwy tego sakramentu. "Confirmatio", łaciński termin określający bierzmowanie, znaczy po prostu "umocnienie". Bo dzięki bierzmowaniu otrzymujemy takie umocnienie duchowe, które uzdalnia nas do dzielenia się wiarą oraz do zapanowania nad różnymi lękami, również tymi po ludzku usprawiedliwionymi, które mogłyby nas powstrzymywać od wyznawania Chrystusa i dawania świadectwa Jego Ewangelii.

Wszystko to - mocne trwanie przy Chrystusie, męstwo w wyznawaniu wiary, chęć i umiejętność dzielenia się wiarą z innymi - składa się na dojrzałość w wierze. Właśnie daru dojrzałości w wierze udziela Duch Święty poprzez sakrament bierzmowania. Warto może jednak zapamiętać sobie przestrogę Katechizmu, ażeby "nie mylić dojrzałego wieku wiary z dojrzałym wiekiem rozwoju naturalnego" (nr 1308). Również małym dzieciom Duch Święty może udzielać daru dojrzałej wiary.

Skojarzmy sobie na trwałe sakrament chrztu z śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa Pana, zaś sakrament bierzmowania - z Zesłaniem Ducha Świętego. "Przez chrzest zanurzający nas w śmierć Chrystusa zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie" (Rz 6,4). Natomiast przez sakrament bierzmowania, dający nam udział w Zesłaniu Ducha Świętego, otrzymujemy takie umocnienie w tym nowym życiu, że potrafimy się naszą wiarą dzielić z innymi - i to również w okolicznościach przekraczających nasze siły.

To wzajemne dopełnianie się sakramentów chrztu i bierzmowania zobaczmy jeszcze, odwołując się do Starego Testamentu. Otóż dwa te sakramenty mają się do siebie mniej więcej tak, jak przejście przez Morze Czerwone do wydarzeń na górze Synaj. Nie otrzymałby lud Boży Dekalogu ani nie uzyskałby potwierdzenia Przymierza, gdyby przedtem Bóg nie przeprowadził go przez Morze Czerwone. Zarazem to, co się stało na górze Synaj i wokół niej, było dopełnieniem wydarzeń znad Morza Czerwonego.

Święty Tomasz z Akwinu - nie on pierwszy zresztą i nie ostatni - w tablicach Dekalogu widzi cień i zapowiedź Ducha Świętego. Tablice Dekalogu były wielkim darem Bożym i znakiem przymierza ludzi z Bogiem. Otóż lud Nowego Przymierza został przez Ojca Przedwiecznego obdarzony darem i prawem nieskończenie wspanialszym. Zostaliśmy obdarzeni Żyjącą, Kochającą, Boską Osobą Ducha Świętego, wybrani na Jego świątynie. On też, Duch Święty, Osobowa i równa im Obu Miłość Ojca i Syna, jest najwyższym Prawem Nowego Przymierza.

O to właśnie chodziło Apostołowi Pawłowi, kiedy pisał, że Bóg chciałby nas uczynić "listem Chrystusowym, listem napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego: nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc" (2 Kor 3,3). To właśnie dlatego, że Duch Święty na nas zstąpił - zwłaszcza jeśli dostąpiliśmy sakramentu bierzmowania - możemy zachwycać się tym, że "miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5,5).

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama