Maryja zachęca nas do kroczenia przez życie z twarzą zwróconą ku niebu...
Określamy jako dogmat objawiony przez Boga: że Niepokalana Matka Boga, Maryja, zawsze Dziewica, po zakończeniu ziemskiego życia z duszą i ciałem została wzięta do chwały Niebieskiej.
Tyle formuła dogmatu ogłoszonego przez Kościół Katolicki 1 listopada 1950 r. W kilku krótkich, rzeczowych słowach zawarta została cała wiara odnosząca się do Maryi.
W tym roku, w związku ze 150. rocznicą ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu, rozważając tajemnicę Wniebowzięcia Matki Bożej, być może uda się wielu z nas przyjrzeć oczyma wiary Jej ziemskiemu życiu. Być może z tej refleksji i nauki Magisterium Kościoła wyciągniemy dla siebie samych wnioski i wskazówki do nadania naszemu życiu odpowiedniego kierunku i przeżywania go w sposób pełniejszy, zgodny z naszym chrześcijańskim powołaniem.
Maryja zachęca nas do kroczenia przez życie z twarzą zwróconą ku niebu. Wzywa nas nieustannie, by już tutaj żyć życiem nieba i oswajać się z tym światem, który jest zarazem tak bliski i tak daleki od nas. Tak bliski, gdyż jest w nas, tak daleki, ponieważ o nim ciągle zapominamy i tak słabo rozumiemy.
W Maryi, dzięki Jej całkowitemu otwarciu na Boga i Jego łaskę, najpełniej rozwinęły się wiara, nadzieja, miłość. Wpatrując się w ikonę Wniebowzięcia, warto jest zadać sobie pytanie jakie miejsce te właśnie cnoty wiary, nadziei, miłości zajmują miejsce w moim własnym życiu, tu i teraz, w całym bogactwie doświadczanych przeżyć i wydarzeń. Jakie miejsce zajmują w moim osobistym stosunku do siebie samego, do mojego ciała i duszy, do otaczających mnie ludzi, do Kościoła i do Boga. Na ile staramy się, aby dary Ducha Świętego jakie otrzymaliśmy i otrzymujemy owocowały w codziennym życiu.
Nieraz kilkakrotnie w ciągu dnia odmawiając Modlitwę Pańską, mówimy „bądź wola Twoja”. Maryja poszukująca i wypełniająca wolę Boga, stała się żywym Fiat, przyjmującym w wierze i miłości to wszystko, co Bóg przygotował dla tej pokornej Służebnicy. W naszym przypadku, najczęściej ta modlitwa zaczyna się i kończy na słowach. Trudno jest nam zawierzyć siebie i swoją doczesność Stwórcy i Zbawicielowi. Jeśli nawet, pod natchnieniem Ducha, przychodzi nam na myśl, aby jednak spróbować, zaryzykować i zacząć wypełniać wolę Boga, to obawiamy się osądu ludzkiego, śmieszności, wyobcowania i potencjalnych trudności. Zaproszenie do podjęcia wysiłku wiary, a w ślad za nim dojścia do ostatecznego zwycięstwa odrzucamy lub odsuwamy na później, oczekując na jakiś bliżej nieokreślony i lepszy czas. Nasza wiara nie karmi się, lub czyni to w niewielkim stopniu, słuchaniem i rozważaniem Słowa Bożego. Wciąż grozi nam, że w przeżywanej wierze bardziej szukamy siebie samych niż Boga. Dlatego tak trudno jest nam Go poznawać, wypełniać Jego oczekiwania, pokładać w Nim nadzieję i kochać tą miłością do jakiej jesteśmy wezwani. Jakże inaczej w świetle tych trzech głównych cnót rozbrzmiewają słowa błogosławieństw Chrystusa skierowane do każdego z nas. Taka ikoną życia pełnią błogosławieństw jest Maryja.
W wyznaniu wiary, które powtarzamy niemal równie często, jak Modlitwę Pańską, oznajmiamy, iż u końca czasów oczekujemy naszego zmartwychwstania w ciele. Ponownie —życie wskazuje jak niewiele z tego, co wyznajemy słowami, przenika nasze życie, ma wpływ na poglądy i sposób życia.
Tajemnica Wniebowzięcia przypomina o szczególnej godności naszego ciała. Św. Paweł Apostoł dramatycznie napominał — Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? (...) Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? W otaczającym nas świecie, który kształtowany jest tak, jakby Boga nie było, ludzkie ciało jest z jednej strony poniżane i pogardzane przez pornografię, pijaństwo, narkomanię, eutanazję; z drugiej zaś strony czyni się z ludzkiego ciała nowego bożka, któremu poświęca się cały wolny czas, dostępne środki finansowe. Od kondycji, w jakiej znajduje się nasze ciało uzależniamy odniesienie sukcesu, powodzenie, akceptację, własne dobre samopoczucie. Z pogardą, dezaprobatą, a w najlepszym razie niechęcią patrzymy na naszych bliźnich, którzy nie spełniają wymagań współczesnego kanonu piękna, na starszych oraz schorowanych. Doprawdy trudno w nas się w takich momentach doszukać rzeczywistej miłości bliźniego.
Każdy z nas kilka razy w swoim własnym życiu ma możliwość uczestniczenia w ziemskim pożegnaniu bliskich, przyjaciół czy znajomych. Te trudne i bolesne momenty pożegnań, są dla nas kolejnym wskaźnikiem, na ile przeżywamy sercem i życiem naszą wiarę, na ile żyjemy nadzieją na obiecane przez Chrystusa życie wieczne, na ile przenika rzeczywista miłość do tych, którzy już cieszą się chwałą nieba, a na ile egoistyczna miłość własnej straty.
Jeśli przyrównamy nasze życie do życia Maryi, do życia tych wszystkich, którzy starali się Ją naśladować okaże się, jak wiele jest w nas sprzeczności, niezgody, zapominania o naszym ostatecznym powołaniu, kiedy dostąpimy ostatecznego dopełnienia w Bogu. Mówimy, że Maryja jest naszą przewodniczką w wierze, wzorem nadziei, Matką pięknej Miłości. Słowami oddajemy Bogu chwałę, za piękno i jasność stworzenia, jakim jest Maryja. Tajemnica Jej życia w Bogu i dla Boga jest wciąż tematem wielu prac teologicznych i artykułów. Zastanawiam się jednak, jak wszystkie te mądre słowa, zachęty, praktyki pobożne wszczepiać w codzienne doświadczenie wiary. Jak pamiętać na co dzień, że Chrystus umarł za wszystkich, że to co ofiarował swojej Matce, ofiarował również swoim braciom i siostrom, którymi jesteśmy.
Myślę, że jeśli doświadczenia dorocznych sierpniowych pielgrzymek, uroczystości i świąt maryjnych, rekolekcji wakacyjnych mają przynieść liczniejsze owoce, dostrzegalne przez innych w naszym zwykłym życiu, to potrzeba co dzień, a nie tylko od święta pytać się siebie, na ile udaje mi się żyć cnotami: wiary, otwarcia na Słowo Boże, zawierzenia Bogu, milczenia, pokory, dobroci, czystości, współcierpienia, jedności, pokoju, radości.
Bez podejmowania takiej stałej refleksji i wysiłku kontemplowania postaci Maryi, bez codziennego pokonywania mieszkającego w nas starego człowieka, poprzez coraz silniejsze przylgnięcie do Boga, kolejny sierpień zastanie nas z pytaniem jakie znaczenie i konsekwencje dla mojego życia ma uroczystość Wniebowzięcia Maryi Panny.
opr. mg/mg