Kazanie nie wystarczy

Rozmowa z kard. Lubomyrem Huzarem, Arcybiskupem Większym Lwowa

Polacy i Ukraińcy nie zawsze postępowali jak dobrzy sąsiedzi i bracia. Musimy się do tego przyznać, a potem sobie przebaczyć - mówi zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego i Arcybiskup Większy Lwowa, kardynał Lubomyr Huzar

- Księże Kardynale, kto ma rację w sporze o Cmentarz Orląt Lwowskich?

Uważam, że i polscy, i ukraińscy żołnierze w całkiem dobrej wierze spełniali swój żołnierski i patriotyczny obowiązek. I trudno mieć im to za złe. My musimy jednak dzisiaj patrzeć na to z perspektywy czasu i nie wykorzystywać ofiary z ich życia dla uzasadniania własnej polityki. A tak niestety się robi Stało się: oni tam leżą, spoczywają na wieki przed Panem Bogiem, a my powinniśmy tylko z powagą i szacunkiem pochylić się nad ich mogiłami, zaś politykę odstawić w tym miejscu na bok

- Co trzeba zrobić, żeby Polacy i Ukraińcy się pojednali?

Przede wszystkim nie można za bardzo babrać się w historii Przeszłość trzeba zostawić profesjonalnym historykom, którzy powiedzą nam: co było i jak było. Bo nie mamy jak na razie obiektywnej historii stosunków naszych narodów. Jest za to sporo rzeczy nie do końca jeszcze wyjaśnionych, które rozpalają tylko niepotrzebne emocje. Musimy wzajemnie uznać, że i Polacy, i Ukraińcy w ubiegłych stuleciach nie zawsze postępowali jak przystało na dobrych sąsiadów i braci Trzeba się przed sobą do tego przyznać i powiedzieć: zrobiliśmy coś niedobrego i niemądrego, ale chcemy, ażeby to się już nie powtórzyło. Po prostu musimy jeden drugiemu przebaczyć.

- Ale jak to zrobić w praktyce?

Wielką rolę mają tutaj do odegrania Kościół rzymskokatolicki i Cerkiew bizantyjsko-ukraińska, które muszą zachęcać ludzi do pojednania. Także i oba państwa powinny być zainteresowane tym, żeby między naszymi narodami panowały przyjazne relacje. Ale żeby to nastąpiło, potrzebna jest polityczna wola pojednania.

- Czy taka wola już jest?

Trochę jest i trochę jej nie ma.

- Dlaczego nie ma?

Bo jako dzieci naszych narodów jesteśmy także ofiarami tych niepotrzebnych emocji. Poważną przeszkodą jest na pewno panujący po obu stronach lęk przed narażeniem się na nie-popularność tej części społeczeństwa, która jest nastawiona bardziej nacjonalistycznie, a tym samym i negatywnie do takich kroków jak przebaczenie i pojednanie I stąd trzeba czasem wielkiej odwagi, żeby zdobyć się na coś, co nie jest popularne i co może się spotkać z ostrą krytyką

- W czasie swej pielgrzymki na Ukrainę przed dwoma laty Papież apelował do obu narodów, aby porzuciły wzajemną niechęć. Ksiądz Kardynał wspólnie z kardynałem Marianem Jaworskim też apelował o pojednanie Polaków i Ukraińców. Ale czy nie jest tak, że z jednej strony są symboliczne gesty hierarchów, a z drugiej strony życie idzie swoją starą drogą i do prawdziwego pojednania jest wciąż tak samo daleko?

Na ostudzenie emocji potrzeba czasu. Do porozumienia czy aktu wzajemnego przebaczenia dochodzi się stopniowo. To nie są rzeczy, które można zrobić na zamówienie albo zmienić jednym kazaniem, czy dekretem. Nad tym trzeba pracować, czyli krok półmroku wyjaśniać, czemu powinniśmy to robić, cierpliwie tę naukę powtarzać i dbać przede wszystkim o to, ażeby ta niechęć, a czasami i nienawiść, nie udzielała się dzieciom i młodzieży. Bo to byłoby największym nieszczęściem.

- Czy Kościoły rzymskokatolicki i greckokatolicki na Ukrainie nie są zbyt narodowe?

Patriotyzm jest cnotą, wyrastającą z czwartego przykazania Dekalogu Czcij ojca i matkę swoją. To jest wezwanie do szanowania swojej ojczyzny. Ale patriotyzm nie może być szowinizmem Nie wolno z narodowej kultury języka, tradycji czy religii stawiać granicy, poza którą świat jest gorszy i wrogi.

W historii różnych narodów religia stawała się często sztandarem. Kościół greckokatolicki też był tym elementem, który w trudnych momentach dziejowych był duchową ojczyzną dla Ukraińców i pomagał zachować im narodową tożsamość. Podobnie było z Kościołem rzymskokatolickim, który był ostoją polskości Jednak Ukraina jest od kilkunastu lat niepodległym państwem i czas to zmienić.

Przed szczególnym wyzwaniem stoi zwłaszcza Kościół rzymskokatolicki. Dziś wielu wiernych tego Kościoła uważa siebie za Ukraińców i używa języka ukraińskiego. A z drugiej strony bardzo wielu rzymokatolików, którzy są Polakami albo pochodzenia polskiego, wyraźnie obstają przy tym, aby był to Kościół dla Polaków i z polskim językiem w liturgii Chcą, by Kościół rzymskokatolicki był ostoją polskości na terenie Ukrainy. Dlatego Kościół rzymskokatolicki będzie musiał jakoś pogodzić te różnice narodowe w łonie własnych wiernych.

- Jak układają się stosunki między wami? Pojawiają się zarzuty pod adresem Kościoła rzymskokatolickiego o przejmowanie wiernych.

Nie chodzi tutaj o wzajemne obwinianie się, tylko o rozwiązanie problemu. A problem istnieje, bo co zrobić z ludźmi, którzy nie należą formalnie ani do jednego, ani do drugiego Kościoła? Myślę, że w takich wypadkach nie powinniśmy na kogoś patrzeć tylko jak na osobę pozbawioną kościelnej przynależności, ale wziąć pod uwagę jej przynależność kulturalną. Bo człowiek, który wyrósł w tradycji wschodniej: prawosławnej czy bizantyjsko-ukraińskiej, może przyjąć chrzest w Kościele rzymskokatolickim, ale kulturowo nie będzie we własnym domu. Nasza liturgia czy tradycja są dla niego bardziej zrozumiałe i bliskie niż liturgia łacińska. I o tym rozmawiamy z Kościołem rzymskokatolickim.

- A jak układają się stosunki Kościoła greckokatolickiego z Cerkwią prawosławną na Ukrainie?

Cerkiew prawosławna na Ukrainie jest podzielona. Istnieje bowiem Cerkiew podlegająca patriarchatowi w Moskwie, dalej niezależna od niego Cerkiew patriarchatu Kijowskiego i jeszcze na dodatek Cerkiew Autokefaliczna. Kontakty utrzymujemy jedynie z Patriarchatem Kijowskim. Cerkiew, która znajduje się pod opieką Moskwy, ma zakaz kontaktowania się z nami, zaś Cerkiew Autokefaliczna sama przeżywa trudności wewnętrzne.

- Jaki jest stan duszy mieszkańców Ukrainy?

Z ludźmi wierzącymi nie jest najgorzej. Mają oni jakąś wizję swego życia, odczuwają wewnętrzne zadowolenie. Ale niestety duża część społeczeństwa pod względem duchowym jest jeszcze bardzo zaniedbana. Okres komunizmu zrobił swoje. Chociaż partia komunistyczna za czasów reżimu sowieckiego nie wyrwała ludziom całkowicie wiary w Boga czy w coś wyższego, to zachwiała nimi i pozbawiła.

- Czy Ukraina jest państwem demokratycznym?

Kardynał pojednania

Urodzony 26 lutego 1933 roku kardynał Lubomyr Huzar jest Arcybiskupem Większym Lwowa i tym samym głową Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej od dwóch lat. Zrzesza ona wiernych, którzy uznają zwierzchnictwo Papieża, ale zachowują wschodni obrządek w liturgii. Jako zwierzchnik ukraińskich grekokatolików, kardynał Huzar zasłynął jako orędownik polsko-ukraińskiego pojednania. Wiosną zeszłego roku wspólnie z arcybiskupem łacińskim Lwowa, kardynałem Marianem Jaworskim podpisał apel o zgodę obu narodów i rozwiązanie sporu wokół Cmentarza Orląt we Lwowie. W dzień Wszystkich Świętych obaj hierarchowie modlili się razem o pojednanie Polaków i Ukraińców na Cmentarzu Łyczakowskim. Procesja prowadzona przez kardynałów Huzara i Ja-worskiego zatrzymała się przy polskiej kwaterze Orląt Lwowskich i ich przeciwników - ukraińskich Strzelców Siczowych, którzy w 1918 roku walczyli między sobą o Lwów i oddali życie za to miasto.

W słowach - tak (uśmiecha się). W praktyce mamy jeszcze dużo trudności, ażeby wyzbyć się tych starych, bolszewickich zwyczajów. Ten kilkudziesięcioletni okres jeszcze bardzo na nas ciąży. Wielu żyje jeszcze w tym strachu, w jakim tkwili za czasów Związku Radzieckiego. I może trzeba będzie całego pokolenia, a może i dwóch, ażeby się tego wyzbyć. Generalnie jednak idzie ku lepszemu. Ostatnie wybory pokazały, że ludzie zaczynają myśleć krytycznie, że ten szok komunizmu powolutku znika.

- Jaki jest stosunek Księdza Kardynała i Cerkwi bizantyjsko-ukraińskiej do prezydenta Leonida Kuczmy?

Jako hierarchia staramy się zachowywać lojalnie wobec Leonida Kuczmy, bo to jest prezydent. Być może nie robi on wszystkiego dobrze, ale respektujemy jego osobę jako prezydenta. Nasi duchowni nie biorą też udziału w antyprezydenckich demonstracjach, chociaż podzielamy krytyczny stosunek części obywateli do Kuczmy. Bo przecież prezydent nie jest ponad prawem. Trzeba jednak umieć odróżnić osobę od urzędu. Bo dzisiaj prezydentem jest jeden polityk, a jutro będzie nim drugi. Niezależnie więc kto piastuje to stanowisko, chyba żeby dopuścił się zbrodni, należy mu się szacunek, podobnie jak i innym instytucjom demokratycznego państwa. Być może w praktyce nie wszystkie te instytucje są stuprocentowo demokratyczne, ale są. I trzeba je uzdrawiać, ale nie wolno ich niszczyć. Bo niszczenie ich to niszczenie samych siebie.

- Czy Kościół greckokatolicki wypowiada się publicznie w sprawach społecznych?

Tak, chociaż jak na razie sporadycznie. Upomnieliśmy się między innymi za ludźmi, którym miesiącami nie wypłaca się pensji. Teraz zamierzamy zabrać głos w sprawie przeprowadzenia niezbędnych dla kraju reform.

Kościół musi wypowiadać się w sprawach publicznych i osądzać to, co budzi niepokój. Bo jeżeli Kościół tego nie powie, to kto ma to powiedzieć w dzisiejszej Ukrainie.

- Jak Ksiądz Kardynał widzi sprawę integracji naszego Kontynentu? Czy Unia Europejska powinna kończyć się na Bugu? Jaką rolę ma tutaj do odegrania chrześcijaństwo?

Biorąc pod uwagę tendencje do globalizacji, staje się coraz ważniejszym zachowanie wartości moralnych, które tradycyjnie są powiązane z religią. Europa wyrosła na chrześcijaństwie. Jest to fakt historyczny. Musimy również wziąć pod uwagę, że nie możemy dzisiejszej sytuacji rozwoju religii uważać za ostateczną, jak również, z drugiej strony, nie śmiemy tworzyć zamkniętych w sobie regionów świata, określonych pojęciami religijnymi. To znaczy - nie stwarzać chrześcijańskiego, islamskiego czy innych bloków. Wymaga to bardzo delikatnej równowagi między zachowaniem tradycji i otwartością na inne kultury. Z jednej strony, historia pewnych regionów świata jest całkowicie niezrozumiała bez historii religii, z drugiej zaś strony, tworzenie religijnych bloków może stać się przyczyną albo co najmniej usprawiedliwieniem dla różnorakich krzyżackich czy świętych wojen.

Europa to szereg państw geograficznie sąsiadujących ze sobą, które sformowały się ideowo i kulturowo na fundamentach chrześcijańskich. Dlatego granice Europy powinien określać zasięg chrześcijaństwa.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama