Rozmowa z abpem Janem Martyniakiem, metropolitą przemysko-warszawskim Kościoła greckokatolickiego na temat relacji między katolikami a prawosławnymi na Ukrainie w przededniu wizyty papieskiej
- Pod koniec ubiegłego roku biuro prasowe Stolicy Apostolskiej ogłosiło datę podróży apostolskiej Jana Pawła II na Ukrainę. Jak wiadomość o wizycie Papieża przyjęli katolicy obrządku wschodniego w Polsce i na Ukrainie?
- Wizyta Ojca Świętego jest dla całego Kościoła greckokatolickiego wielką radością. Święty Synod Kościoła greckokatolickiego od dawna zabiegał o to, by Papież mógł przybyć na Ukrainę. Oczywiście, wizyta tak dostojnego gościa musi być uzgodniona również z władzami państwowymi. Obecny prezydent Leonid Kuczma, a także jego poprzednik Krawczuk, wielokrotnie zapraszali Ojca Świętego do odwiedzenia swego kraju i wreszcie stało się to możliwe. Wizyta Papieża w każdym kraju ma przede wszystkim charakter religijny, przynosi pogłębienie wiary, i tak trzeba traktować także podróż na Ukrainę, która odbędzie się od 21 do 24 czerwca br. Po wielu bolesnych doświadczeniach, które dotknęły katolików w tym kraju w czasach stalinowskich, po całkowitym zniszczeniu naszej Cerkwi w 1946 r. przez tzw. Synod Lwowski - po którym wszystkich wiernych Kościoła greckokatolickiego na siłę przyłączono do Cerkwi prawosławnej, zniszczeniu uległa jego struktura, a biskupi zostali wywiezieni do łagrów lub zamęczeni - cudem jest, że ten Kościół przetrwał w podziemiu, rozwinął się, a dziś ma swoich trzynastu biskupów na Ukrainie. Niełatwe też były dzieje Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie, który także był prześladowany. Ojciec Święty przybędzie na Ukrainę, by razem ze wszystkimi podziękować za wolność religijną, by umocnić naród ukraiński.
- Do jakiego pod względem wyznaniowym kraju wybiera się Papież? Na czym polega specyfika sytuacji religijnej na Ukrainie?
- Jest to kraj rozbity zarówno pod względem religijnym, jak i społecznym. Cerkiew prawosławna jest podzielona na Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego, Autokefaliczny Kościół Prawosławny Ukrainy i Ukraińską Cerkiew Prawosławną zależną od Patriarchatu Moskiewskiego. To są trzy wielkie dominacje - rywalizujące ze sobą, a nawet wzajemnie się zwalczające. Ponieważ same nie potrafią się porozumieć, inicjatywę w tej sprawie przejęło państwo, które organizuje spotkania przedstawicieli trzech Cerkwi, mające doprowadzić do pojednania. Nie przynoszą one jednak oczekiwanych skutków. Ożywioną działalność prowadzi Kościół katolicki obu obrządków - greckokatolickiego i łacińskiego. Rozwijają się liczne sekty. Pielgrzymka Ojca Świętego zawsze łagodzi podziały i konflikty. Nie zdarzyło się, by wizyta Papieża gdziekolwiek przyniosła niepokoje, czy jakieś nieporozumienia. Z takimi nadziejami czeka też na Jana Pawła II Ukraina.
- Kościół prawosławny na wiadomość o planowanej podróży Papieża na Ukrainę zareagował protestem. Protestował zwłaszcza Patriarchat Moskiewski, z jego zwierzchnikiem patriarchą Aleksym. Jakie są - zdaniem Księdza Arcybiskupa - przyczyny takiej reakcji?
- Patriarcha Aleksy niezmiennie zarzuca, że na zachodniej Ukrainie odebrano prawosławnym cerkwie. Jako metropolita i arcybiskup Kościoła greckokatolickiego z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć wszystkim - nawet wprost patriarsze Aleksemu - że mija się z prawdą. Cerkiew prawosławna po tzw. Soborze Lwowskim w 1946 r. przejęła cały majątek Kościoła greckokatolickiego - wszystkie cerkwie, klasztory i inne dobra. Kiedy na początku lat 90. Kościół greckokatolicki wyszedł z podziemia, odzyskał swoje prawa, a wierni wrócili do swojej Cerkwi, chcieli odebrać utracone świątynie. Nie zabraliśmy prawosławnym ani jednej cerkwi, żadnego domu. Wszystkie świątynie, które wróciły do naszego Kościoła, należały do nas przed 1946 r. Zarzuty wysuwane przez patriarchę Aleksego to zwykłe kłamstwa, pomówienia, zła wola, nienawiść. Drugą rzeczą, którą zarzuca patriarcha Aleksy Kościołowi greckokatolickiemu i łacińskiemu - i z tego powodu odkłada spotkanie z Janem Pa- włem II - jest prozelityzm (czyli przeciąganie wiernych prawosławnych do Kościoła katolickiego). Każdy człowiek ma prawo wyboru religii, a każdy Kościół ma prawo prowadzenia działalności ewangelizacyjnej. Na wschodniej Ukrainie i w Rosji mieszkają miliony katolików - wywiezionych tam jeszcze przez cara, a później przez Stalina - którzy potrzebują posługi duszpasterskiej. Cerkiew prawosławna nie jest w stanie zapewnić duszpasterstwa katolikom, więc dlaczego sprzeciwia się działalności tych, którzy przybywają tu posługiwać swoim braciom w wierze?
- A jak zareagowały inne Kościoły na Ukrainie?
- Kościół Patriarchatu Kijowskiego z patriarchą Filaretem (jest to Kościół o charakterze narodowym) i Autokefaliczna Cerkiew Ukrainy, której korzenie sięgają czasów jeszcze sprzed wojny (na czele której stoi patriarcha Dymitr), wiadomość o wizycie Papieża na Ukrainie przyjęły ze spokojem. W oficjalnych wypowiedziach hierarchowie tych Cerkwi nie sprzeciwiają się, a nawet są zainteresowani tą wizytą. Natomiast Ukraiński Kościół Prawosławny podległy Patriarchatowi Moskiewskiemu nie wraził swej opinii, ale nieoficjalnie jego biskupi wypowiadają się oględnie - nie sprzeciwiają się zdecydowanie, ale też nie aprobują.
- Jak zmieniły się relacje katolicko-prawosławne na Ukrainie w ciągu ostatniego dziesięciolecia?
- Wkrótce po odzyskaniu przez Kościoły na Ukrainie swobód religijnych, między katolikami a prawosławnymi często dochodziło do konfliktów o cerkwie, teraz występują one bardzo rzadko. W wielu miejscach świątynie są użytkowane wspólnie. Czas już zaleczył rany. Większość konfliktów, które się pojawiały bądź pojawiają, wywołuje Kościół prawosławny.
- Czy grekokatolicy nie czują się trochę jak karta przetargowa w dialogu katolicko-prawosławnym? Problem tzw. uniatyzmu, czyli istnienia Kościoła katolickiego obrządku wschodniego, jest podnoszony w dialogu od lat.
- Ojciec Święty w swoich wypowiedziach i wydawanych dokumentach podkreśla, że unia nie była skierowana przeciwko komukolwiek, że jest to oso- bny Kościół, który wiele wycierpiał. Wielokrotnie Papież mówił, że jest zobowiązany wobec tego Kościoła z powodu jego wierności Stolicy Apostolskiej. Jest on też największy w rodzinie Kościołów Wschodnich, skupia prawie 6 mln wiernych. Nie można więc nim manipulować, a jednak w dialogu ekumenicznym często ten Kościół jest pomijany. W komisji katolicko-prawosławnej mamy swoich przedstawicieli, ale Kościół nasz przez prawosławnych jest traktowany jak przeszkoda. Teologowie prawosławni twierdzą, że nie można dialogować z Kościołem, który ma dwa korzenie - prawosławny i katolicki. A przecież takim wspólnym korzeniem są święci Cyryl i Metody, którzy przynieśli chrześcijaństwo słowiańskie na Wschód. Byli ściśle związani ze Stolicą Apostolską, ale zachowali własne tradycje słowiańskie. Kościół Wschodni także pozostaje w ścisłej jedności ze Stolicą Apostolską, a jednocześnie zachował wierność tradycji bizantyjskiej, wschodniej. Ten Kościół nie narodził się dopiero z unii brzeskiej (1596 r.), ale nawiązuje do chrztu Rusi Kijowskiej z 988 r., a więc do wydarzenia, które miało miejsce jeszcze przed podziałem Kościoła na Wschodni i Zachodni (1054 r.). Trzeba pamiętać, że Kościół na Ukrainie jeszcze długo po 1054 r. pozostawał w łączności z Rzymem. Natomiast tendencje zjednoczeniowe i drogi szukania jedności pojawiły się w Kościele długo przed unią brzeską, a ich przykładem jest unia florencka, podpisana przez biskupów greckich w 1439 r.
- Teologowie biorący udział w dialogu zgodzili się jednak w Balamand w 1993 r., że unia nie może być traktowana jako droga ku jedności chrześcijan...
- Unia jest odnowieniem jedności - nie bójmy się tego stwierdzenia. Nie jest natomiast prozelityzmem, przeciąganiem z Kościoła do Kościoła. Bez widzialnej jedności ze Stolicą Apostolską Kościół nie będzie prawdziwym i jedynym. Na Zachodzie w przeszłości również istniały różne obrządki, np. ambrozjański, mozarabski, mediolański, które z czasem zanikły. Dlaczego nie mogą istnieć Kościoły katolickie z odrębnym obrządkiem wschodnim, pozostające w łączności ze Stolicą Apostolską? Kościół unicki - tego określenia nasi wierni nie lubią - to Kościół, który odnowił jedność. Możliwa jest jedność w wielości i my ją uznajemy, zachowując łączność ze Stolicą św. Piotra, jak to było od początku. Taka jest tożsamość Kościoła wschodniego katolickiego: jest w pełni Kościołem Wschodnim - ze swoim prawem kanonicznym, ze zwyczajami, z tradycją - które bardzo się różnią od łacińskich - a jednocześnie jest Kościołem katolickim, tak samo jak łaciński. Jedności Kościoła nie można osiągnąć kosztem Kościoła greckokatolickiego. Nie można zlikwidować go, bo przeszkadza on partnerowi dialogu. Cel nie uświęca środków.
- Czy zatem - zdaniem Księdza Arcybiskupa - są szanse, by Kościół greckokatolicki stał się pomostem w relacjach katolicko-prawosławnych?
- Jesteśmy i chcemy być Kościołem greckokatolickim ze swoimi prawami. Modlimy się o jedność, bo taka jest wola Pana Jezusa i tak sobie życzy Ojciec Święty. Ponad 100 razy ten wielki człowiek przepraszał za grzechy, winy, błędy wiernych Kościoła. Czy ktoś inny się na to zdobył? Nie można w dialogu ekumenicznym ukrywać prawdy. Kościół greckokatolicki wyciąga rękę, nie krytykuje partnerów w dialogu, ale sam często spotyka się z atakami z ich strony. Chcemy być sobą i chcemy, by inni to zaakceptowali. Nie chcemy być pomostem, ale chcemy pokazać możliwości bycia sobą w jedności Kościołów; chcemy pokazać drogę i sposoby uzyskania pełnej jedności - sprawdzonej w czasie i przypieczętowanej krwią tysięcy męczenników wiary.
opr. mg/mg