O zmarłym 4 lipca 2000 Gustawie Herlingu-Grudzińskim
Jeszcze nie tak dawno odbierał na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie tytuł doktora honoris causa i przemawiając w imieniu siedmiu laureatów, z całą mocą podkreślał znaczenie moralnego wymiaru literatury. Jego schorowany organizm nie wytrzymał lipcowych upałów panujących ostatnio we Włoszech. Zmarł w swojej "drugiej ojczyźnie", w Neapolu, w nocy z 4 na 5 lipca, a pochowany został 7 lipca na cmentarzu Foggio Reale u stóp Wezuwiusza.
Właśnie w Neapolu i innych miastach włoskich rozgrywa się akcja wielu jego znakomitych opowiadań, które pod względem artystycznym nie mają sobie równych we współczesnej polskiej prozie. Wieża, Książę Niezłomny, Most. Z kroniki naszego miasta, Parma, Portret wenecki, Hamlet piemoncki, Labirynt Casanovy, Legenda o nawróconym pustelniku - to tylko niektóre tytuły świadczące o tym, że był prawdziwym mistrzem krótkiej formy. Przez całe dziesięciolecia tworzył też swój słynny Dziennik pisany nocą.
Do Włoch trafił już w czasie drugiej wojny światowej, uczestnicząc jako żołnierz armii gen. Andersa m.in. w bitwie pod Monte Cassino. W latach 1948-1952 mieszkał w Londynie, gdzie współredagował tygodnik "Wiadomości". Na stałe przeniósł się do Neapolu w 1955 roku.
Italia nie odpłaciła miłości Pisarza do niej taką samą miarą. Podobnie zresztą jak i cały Zachód. Dla wielu tamtejszych elit Herling-Grudziński był bardzo niewygodnym świadkiem komunistycznych zbrodni, ponieważ znacznie wcześniej niż Sołżenicyn opisał - w swoich wspomnieniach pt. Inny świat - nieludzką rzeczywistość sowieckich łagrów, na którą Europa długo przymykała oczy. Tylko nieliczni zachodni twórcy, m.in. Albert Camus, dostrzegli wielkość jego dzieła, uznając je za nieprzemijające świadectwo epoki.
"Szukał Boga wątpliwościami, a nawet drastycznie stawianymi pytaniami - zauważył podczas nabożeństwa żałobnego w Neapolu biskup radomski Jan Chrapek. - W świecie pomieszania między dobrem a złem, kompromisem a zdradą, pragnął jednoznaczności".
Jego stosunek do Kościoła bywał niekiedy krytyczny, a sądy dość krzywdzące, ale i pod tym względem Pisarz ewoluował i próbował rozumieć racje drugiej strony. Świadczy o tym obszerna korespondencja, jaką prowadził przez pewien czas na łamach "Więzi" z arcybiskupem Józefem Życińskim. Ta niezwykła wymiana listów między twórcą a kościelnym hierarchą u schyłku naszego stulecia pokazuje, czym naprawdę może być szczery, otwarty dialog i z jak wielką uwagą Kościół wsłuchuje się dzisiaj w głos współczesnego świata.
opr. mg/mg