Refleksje na temat osoby Jana Pawła II w jego 80 urodziny
Osiemdziesiąt lat... Ta liczba musi robić wrażenie, choć przecież zdążyliśmy się do niej przyzwyczaić, bo dokładnie liczymy lata Kardynałowi Krakowskiemu odkąd został papieżem. Kiedyś, przy jakichś urodzinach, ktoś powiedział: „No, jeszcze jeden bogaty rok więcej!”. Wtedy usłyszeliśmy od Ojca Świętego: „Rzeczywiście, ale przecież już o jeden rok bliżej!”. Trudno to komentować, ale w porównaniu z bogactwem lat minionych, bogactwo, ku któremu się zbliża Jan Paweł II jest czymś tak wielkim, tak nieogarnionym i tak nieprzeliczonym, że jego bliska perspektywa staje się źródłem faktycznej radości.
Myślę sobie nieraz: co jest w tym osiemdziesięcioletnim człowieku, naznaczonym nie tylko podeszłym wiekiem, ale i zamachem, chorobami, cierpieniem? Co może w nim pociągać młodych? Jego kontakt ze staruszkami, z ludźmi nie w pełni sprawnymi, łatwość porozumiewania się z chorymi wydają się oczywiste. Ale z młodymi? Przecież starość, choroba i cierpienie to nie jest to, co młodzież teraz ceni najbardziej! A przecież nikt nie ma wrażenia, że słuchają „dziadka” i przychodzą do niego z grzeczności. Nikt nie może lepiej porozumieć się z młodymi niż ktoś, kto wewnętrznie jest młody, czasem nawet bardziej dynamiczny, świeży i wychylony ku przyszłości, której się nie boi, i promienniejszy, jakby potrafił rozgarniać chmury i zawsze być blisko słońca. A jeśli go nie ma — nie lamentuje nad mgłą i ciemnością, tylko znajduje taką siłę i narzędzie, które pozwala się poruszać po przestrzeniach trudności, smutku, bólu, niepełnosprawności i krzywdy — dzięki temu widzi wszystko lepiej od innych ludzi.
Pytają mnie nieraz: co w Ojcu Świętym jest najbardziej frapujące i urzekające? Mogę dawać wiele odpowiedzi, ale w związku z tym osiemdziesięcioleciem chciałbym podkreślić jedno: Jan Paweł II to naprawdę świadek, przy którym nabiera się przekonania. Nie trzeba szukać żadnych dowodów, wystarczy na niego patrzeć, słuchać go i rozumieć. To jest prawdziwy świadek tego, czego nikt nigdy nie widział, świadek Boga, który jest blisko, a zarazem poza i ponad; Boga, którego widzimy nie na dalekim horyzoncie, ale jako Towarzysza na drogach ludzkich, najbliższego z bliskich. Świadek Boga, który jest Miłością. Ojciec Święty przez sam sposób mówienia o dobru, prawdzie i pięknie potrafi przypominać: a jaki ja jestem? Wtedy mogą przyjść refleksje w pierwszej chwili smutne, ale z tego smutku rodzi się radość, ponieważ po nim widać, że ta droga jest możliwa!
Mówił mi ktoś, że widział Jana Pawła II klęczącego w swojej małej kaplicy. Widział tylko plecy Papieża. Opowiadał mi później: „Po piętnastu minutach po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat uklęknąłem”. To jest człowiek, który cały jest znakiem. Znakiem jest sama obecność, a cóż dopiero obecność, której towarzyszą słowo, gest i spojrzenie... Dlatego z radością myślę o osiemdziesiątych urodzinach Ojca Świętego — z wdzięcznością, że dary Boskie przyjmuje tak, iż ma się ochotę iść razem z nim w dalszą drogę!
opr. mg/mg