Służba o. Ignacego Posadzego SChr dla Ojczyzny, emigrantów, wychodźców polskich rozproszonych po wszystkich lądach świata
W bieżącym roku przypada 120. rocznica urodzin Sługi Bożego o. Ignacego Posadzego SChr (17 lutego 1898). Również rozpoczęty rok będzie stał pod znakiem uroczystości państwowych, związanych ze 100. rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Obydwie te rocznice prowokują do tego, aby przyjrzeć się pokrótce zagadnieniu patriotyzmu w życiu Ojca Ignacego, który przecież był naocznym świadkiem tych wielkich wydarzeń. Gdy bowiem na nowo rodziła się Polska, on miał 20 lat.
I tak biorąc do ręki biografię Sługi Bożego, możemy napotkać w niej lakoniczne stwierdzenie, że był przez swoich rodziców, Jakuba i Katarzynę, „wychowywany w głębokich tradycjach religijnych i patriotycznych”. Warto zauważyć, że właśnie te dwie wartości — religijność i patriotyzm — bardzo często przenikały się wzajemnie, czy też były wręcz ze sobą ściśle złączone w życiu znanych osób. Nie na darmo zatem sztandarowym mottem działalności wielu Polaków stało się zawołanie: „Bóg — honor — Ojczyzna!”.
Dzieciństwo Ojca Ignacego przypadło na czas, gdy Polska jeszcze nie istniała na mapach świata, a Kujawy, w obrębie których leżą Szadłowice, rodzinna miejscowość Sługi Bożego, objęte były silną akcją germanizacyjną. Z kolei młodość i lata seminaryjne Ignacego zbiegły się z I wojną światową i z odzyskaniem w 1918 roku niepodległości przez Polskę. Nic zatem dziwnego, że patriotyzm stał się jedną z fundamentalnych wartości życia Sługi Bożego, która później znalazła swoje dopełnienie w jego duchowości i zadaniach zlecanych mu przez kard. Augusta Hlonda.
Sługa Boży był świadkiem tego, że pomimo wielu szykan na tle narodowościowym, przywiązanie do Ojczyzny, do języka narodowego i do kultury było wśród Polaków bardzo mocne i stanowiło o ich tożsamości, prowadząc w konsekwencji do wolności. Polacy cenili sobie i ochoczo podejmowali każdy przejaw utrzymania polskości. Z kolei prześladowania za postawy patriotyczne w większości przypadków powodowały skutki odwrotne do tych, jakie leżały w planach zaborców. Miejscem uczenia się i ostoją patriotyzmu stawały się przede wszystkim domy rodzinne, gdzie potajemnie wychowywano dzieci w duchu umiłowania Ojczyzny.
Pierwszym znanym i bardzo znamiennym wydarzeniem w życiu małego Ignacego, które niewątpliwie wpłynęło na jego rozumienie patriotyzmu, był rok 1906. Wtedy to, wraz ze swoją starszą siostrą Anną, mając zaledwie 8 lat, uczestniczył w strajku szkolnym, który był protestem przeciwko zaprowadzeniu w szkole nauki religii w języku niemieckim. Szkoła w Szadłowicach tym samym włączyła się w falę strajków obejmującą niemal cały zabór pruski. Protesty te były odpowiedzią na brutalne prześladowanie dzieci z Wrześni, które jako pierwsze podjęły akcję protestacyjną. I tak w 1906 roku, w fazie największego nasilenia, strajkowało około 75 tysięcy dzieci w 800 szkołach (na łączną liczbę 1100 szkół). Strajk szkolny podtrzymywany był przez rodziców, bo trudno przecież przypuszczać, że była to inicjatywa tylko samych dzieci.
W Szadłowicach jednak po pewnym czasie z powodu stosowanych represji ogólna akcja strajkowa załamała się. Ale mimo wszystko — co potwierdza, że inicjatorami strajku byli starsi, a nie dzieci — rodzice Sługi Bożego polecili Ignacemu i jego siostrze Annie, aby dzieci nie przerywały protestu. W ich wykonaniu strajk polegał później na tym, że chodziły do szkoły po południu, aby tam nie uczyć się, ale odbierać uderzenia trzciną po obu rękach i odsiadywać do 3 godzin aresztu. Ignacy i Anna strajkowali w ten sposób do końca 1906 roku. Ostatecznie jednak musieli przerwać i ten proceder, gdyż kierownik szkoły w Szadłowicach Józef Schwemin wytłumaczył ojcu Sługi Bożego Jakubowi Posadzemu, że dalszy opór uniemożliwi przyjęcie syna do gimnazjum w Inowrocławiu i zakończy jego edukację.
Wstrzymanie strajku szkolnego w obronie wartości narodowych wcale nie oznaczało jednak zgody na prowadzoną akcję germanizacyjną. Rezygnacja z protestu była raczej bardzo roztropną decyzją, gdyż wiadomo, że i tak władze pruskie nie ugięłyby się w swoich decyzjach. Epizod ten natomiast umocnił jeszcze bardziej uczucia patriotyczne. W tym też czasie Ignacy zetknął się po raz pierwszy z zagadnieniami emigracyjnymi, co również później nie było bez znaczenia. Polegało to na przyswajaniu sobie informacji, że z jego rodzinnej wioski i okolicy wielu wyjeżdżało do pracy zarobkowej do Niemiec czy też do Stanów Zjednoczonych bez myśli powrotu.
Dnia 22 marca 1917 roku Ignacy Posadzy zgłosił się do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu, uznając ten dzień za jeden z tych, w których otrzymał od Boga wielką łaskę. Ponieważ z chwilą wybuchu I wojny światowej budynek seminarium poznańskiego został zamieniony na szpital wojskowy, wszystkich kandydatów, którzy zostali przyjęci, wysyłano do Münster w Niemczech. Tam klerycy z terenów polskich, mieszkając na prywatnych stancjach, uczestniczyli w wykładach na Westfälische Wilhelms-Universität, który posiadał również swój wydział teologiczny. Kleryk Ignacy studiował tutaj od kwietnia do sierpnia 1917 roku, dokładnie przez jeden semestr. Po krótkim czasie wraz z wieloma innymi klerykami został jednak przeniesiony do Fuldy. Władze niemieckie niechętnie patrzyły bowiem na zbyt wielką liczbę polskich kleryków i planowały wcielić ich do służby wojskowej na froncie. Wobec tego niebezpieczeństwa biskupi polscy postanowili rozmieścić swoich kleryków w kilku innych seminariach, co mniej rzucało się w oczy. Kleryk Posadzy przybył do Fuldy we wrześniu 1917 roku i przebywał tam aż do zakończenia wojny, czyli do listopada 1918 roku. Studiował na Katholisch-Theologischen Seminars przy Uniwersytecie w Marburgu. Ukończył tutaj dwa pełne semestry.
Podczas studiów w Niemczech Ignacy zetknął się z bliska z problemem polskiej emigracji. Tym razem była to konfrontacja z tym zagadnieniem w sposób realny, a nie tylko, jak to miało miejsce w okresie dzieciństwa, teoretycznie. Tutaj, w Fuldzie, ujrzał bowiem smutny i trudny los polskich robotników i robotnic. Często niemieccy pracodawcy krzywdząco traktowali swoich pracowników, nie zapewniając im nawet podstawowej opieki medycznej czy też duchowej. Z tymi to robotnikami spotykali się polscy klerycy przebywający na studiach w Niemczech. Podczas spotkań, jak napisał Sługa Boży, klerycy służyli robotnikom „pogadanką patriotyczną, wspólnym śpiewem, a w miarę możliwości również pociechą religijną” (Fragmenta vitae).
Kulminacyjnym doświadczeniem problemów emigracyjnych w życiu kleryka Ignacego był artykuł pt. Das Polenmädchen w jednej z niemieckich gazet. Oddajmy jednak głos Słudze Bożemu: „Pewnego razu wpadł mi do ręki artykuł księdza niemieckiego, który opisywał scenę, której był świadkiem przy łożu umierającej polskiej robotnicy. Pisał, jak to polskie dziewczę pragnęło się wyspowiadać. On był bezradny, bo nie znał języka polskiego. W końcu udzielił jej tylko rozgrzeszenia i sakramentu chorych. Kończąc ten artykuł apelował w gorących słowach o polskich duszpasterzy dla tych tak bardzo opuszczonych Polaków. Pamiętam, że artykuł ten wywarł na mnie ogromne wrażenie. Pomyślałem sobie wówczas, że należy coś uczynić dla tych, którzy za chlebem opuszczają swoje rodzinne strony. Pomyślałem również, że w przyszłości zostawszy kapłanem, mógłbym swój wolny czas poświęcić tej tak bardzo palącej sprawie” (Fragmenta vitae).
W listopadzie 1918 roku, po odzyskaniu przez Polskę niepodległości kleryk Ignacy Posadzy wraz ze swoim kolegą klerykiem Mieczysławem Łapką, z którym uczęszczał do jednej klasy w gimnazjum, powrócili do Polski. W Fuldzie wsiedli do pociągu wiozącego żołnierzy spod Verdun i przez Berlin, gdzie słyszeli strzały, dojechali do Inowrocławia, w którym mimo wielkiej radości mieszkańców stacjonowały jeszcze wojska niemieckie. W dniu 27 grudnia 1918 roku w Poznaniu wybuchło powstanie wielkopolskie i front bardzo szybko przesuwał się we wszystkich kierunkach. Na początku stycznia 1919 przebiegał on zaledwie 4 kilometry od Szadłowic, rodzinnej wioski Sługi Bożego. Ponieważ Ignacy, będąc klerykiem nie mógł wziąć czynnego udziału w tym powstaniu z bronią w ręku, dlatego służył polskim żołnierzom poprzez tak zwaną pracę oświatową. W miejscowej szkole zbierali się żołnierze, by słuchać wykładów kleryka Posadzego o Polsce, o jej historii oraz o jej perspektywach na przyszłość. Tak relacjonuje te wydarzenia sam Sługa Boży: „Miewałem też specjalne pogadanki dla oficerów. Razem z nimi odwiedzałem żołnierzy na pierwszej linii, stanowiska artylerii oraz prowizoryczne przyczółki obronne. Wygłaszałem też przemówienia religijne, podnoszące morale naszych wojaków” (Fragmenta vitae).
Kleryk Ignacy święcenia kapłańskie otrzymał 19 lutego 1921 roku, czyli już w wolnej Polsce. Po święceniach przyszedł czas, aby ks. Posadzy spełnił swoją deklarację jeszcze z czasów kleryckich, że „należy coś uczynić” dla polskiej emigracji. Opatrzność sprawiła, że ks. Ignacy zachorował poważnie i zmuszony był spędzać swoje wakacje w różnych sanatoriach w Niemczech. I właśnie czas ten wykorzystywał nie tylko na swoje leczenie, ale także na duszpasterstwo wśród polskich robotników. Fakty te okazały się tylko pewnym preludium do ukształtowania się bardzo ważnego elementu duchowości Sługi Bożego, bezsprzecznie naznaczonego nutą patriotyzmu. Otóż na prośbę kard. Augusta Hlonda stał się później organizatorem i długoletnim przełożonym generalnym nowego zgromadzenia zakonnego — Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Z kolei w czasie szalejącego komunizmu założył żeńskie zgromadzenie zakonne — Misjonarki Chrystusa Króla dla Polonii Zagranicznej. Obydwa te zgromadzenia łączy misja, którą można streścić w zawołaniu: „Głosić Chrystusa i Polskę”.
Wśród wielu zadań duszpasterskich, którym Sługa Boży poświęcał się po swoich święceniach, należy zauważyć jedno, które jest bardzo mocno związane z wychowaniem patriotycznym. Otóż był on najpierw opiekunem drużyny harcerskiej, a później został mianowany kapelanem hufca poznańskiego (1925-1929). Zaangażowanie w harcerstwo miało również później swoje konsekwencje. Otóż w 1935 roku dla członków Towarzystwa Chrystusowego zorganizował pierwszy obóz harcerski w Dębkach nad morzem. Uważał bowiem, że harcerstwo rozwija osobowość młodzieży, wyrabia w niej zmysł społeczny i organizacyjny, a przede wszystkim umacnia miłość do Ojczyzny.
Warto na koniec przytoczyć pewną myśl Sługi Bożego o. Ignacego Posadzego SChr, wyjaśniającą między innymi zadania Towarzystwa Chrystusowego i Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla. Słowa te zarazem są życzeniami skierowanymi wobec Polski.
„Jesteśmy ogromnie związani z Ojczyzną, bo pełnimy służbę dla Ojczyzny, nie tylko dla Boga, także dla Ojczyzny, emigrantów, wychodźców polskich rozproszonych po wszystkich lądach świata. Tym właśnie i Ojczyźnie słowami naszego Założyciela kard. Augusta Hlonda życzymy, żeby «Bóg zachował ją od wstrząsów, żadna pokusa, syreny wołanie nie odwiodły jej od wytyczonych przez Boga przeznaczeń. By Słowo, które Ciałem się stało, było po wieki Rzeczypospolitej Panem i natchnieniem»” (Moim życiem jest Chrystus, s. 164-165).
opr. ab/ab