Kim był dla świata papież Jan Paweł II
W wigilię uroczystości Miłosierdzia Bożego Chrystus otworzył Janowi Pawłowi II drzwi swojego Królestwa. Papież przekroczył próg nadziei. Swoim powracaniem do domu Ojca wygłosił światu najbardziej niezwykłe rekolekcje. Poprzez swoją najnowszą książkę osobiście nadał tytuł tym rekolekcjom: „Pamięć i tożsamość”. Piotr naszych czasów postawił nam przed oczami pamięć o - jakże często bolesnej - historii ludzkości oraz przypomniał nam naszą tożsamość. Jesteśmy dziećmi Bożymi, stworzonymi z Miłości i dla Miłości.
Ostatnie rekolekcje Jan Paweł II wygłosił współczesnemu światu, który zachłysnął się demokracją oderwaną od prawdy i miłości. Zostawił nam przestrogę przed nową dyktaturą, która ma wiele wspólnego z poprzednimi systemami totalitarnymi. Opiera się przecież na podobnej pustce wartości. Zmienił się jedynie bożek. Teraz bożkiem nie jest już proletariat ani czystość ras, lecz tolerancja. Tolerancja, która toleruje wszystko oprócz Boga i która pasuje możnym tego świata. Jest to przecież tolerancja dla zła, dla cynizmu, dla korupcji, dla wołającej o pomstę do nieba niesprawiedliwości społecznej i dla nieładu moralnego. Swoje niezwykłe rekolekcje dla świata Jan Paweł II wygłosił bez słów. Nawet bez widzialnej obecności. Wygłosił je w najbardziej ewangeliczny sposób: mocą miłości i modlitwy. Świat wreszcie zamilkł i pogrążył się w modlitwie oraz refleksji. Nawet krzykliwe media ściszyły ton i przemówiły ludzkim głosem. Zamilkli politycy. Przerwano mecze sportowe.
Ilu ludzi wyciągnie wnioski z tych rekolekcji i rzeczywiście zmieni swoje życie? I na jak długo? Niestety niektórzy powrócą do swoich ideologicznych fikcji i doraźnych interesów, do cynizmu i przewrotności. Zrobią wszystko, aby zapomnieć o tych niezwykłych rekolekcjach i aby wielu innych ludzi o tych rekolekcjach szybko zapomniało. Na szczęście ci, którzy nie zniszczyli w sobie Bożych marzeń, pragnień i aspiracji, wyjdą z tych rekolekcji umocnieni i przemienieni. Pewna szesnastoletnia dziewczyna powiedziała z ogromnym przekonaniem: „Chciałabym, żeby Papież wiedział, ile dziś dzięki Niemu zrozumiałam.” To nie przypadek, że właśnie ten rok, w którym Jan Paweł wygłosił nam tak przejmujące rekolekcje, został przez niego ustanowiony Rokiem Eucharystii. Bo tylko mocą spotkań z Tym, który kocha nas nieodwołalnie i nad życie, możemy zapamiętać te rekolekcje i mieć siłę, by one przyniosły owoc stokrotny.
Rekolekcje wygłoszone nam przez kogoś, kto kocha, modli się i milczy, pozwalają nam raz jeszcze zrozumieć, że chrześcijaństwo to nie polityka czy władza, lecz miłość i służba. Papież nie jest po to, by „kontrolować” to, co dzieje się w Watykanie, lecz po to, by kochać bardziej niż inni. Jan Paweł II jest niezwykłym męczennikiem tej właśnie miłości, która kocha i służy. Wystawiając siebie na śmiertelne strzały w odkrytym samochodzie na Placu Świętego Piotra — oddał życie za wiarę, a zawierzając wszystko Maryi, został nam podarowany przez Boga na następne kilkadziesiąt lat.
Jan Paweł II dodaje nam odwagi, by szeroko otworzyć drzwi Chrystusowi — jedynemu Zbawicielowi człowieka. W ten sposób pomaga nam przekroczyć próg nadziei. Tej nadziei, która nie zawodzi ani w obliczu życia, ani w obliczu umierania. Mocą tej nadziei Papież wytrwał do końca. Nie zstąpił z krzyża służby, ale też nie skorzystał z uporczywej terapii. Nie on dał sobie życie i nie on chciał decydować o tym, kiedy Bóg, któremu ufał bezgranicznie, powoła go na drugą stronę istnienia.
Mamy świadomość, że Jan Paweł II zmienił oblicze tego świata. Ale pragnienia jego serca były i pozostają znacznie większe. On - tak, jak Chrystus — pragnął przemieniać Bożą miłością każdego człowieka. Tylko w ten sposób oblicze ziemi może stać się bardziej Boże i bardziej ludzkie. Ten padół łez może zamienić się w królestwo miłości, prawdy, sprawiedliwości i pokoju, jeśli przyjmiemy Boże racje życia i nadziei. Papież zapłacił osobistą cenę cierpienia za to, by nikt z nas nie zagubił się i nie zginął. Kiedy cierpi jakiś winowajca, to ponosi on naturalne konsekwencje swoich win. Gdy jednak z miłością cierpi człowiek niewinny, to przemienia tych, którzy mają oczy i widzą. Przybity do łoża starości i cierpienia Jan Paweł II stał się najbardziej podobny do Chrystusa przybitego przez nas do krzyża.
Na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa Bóg w swej fantazji miłości posłał nam podwójny dar: ojca i świętego. W nim Zmartwychwstały znowu powraca w widzialnej postaci. Jan Paweł II był i pozostaje nie tylko nauczycielem, ale świadkiem prawdy, że w pełni żyją tylko ci ludzie, którzy kochają. Pozostali budują cywilizację śmierci. Zostaliśmy stworzeni z Miłości i życie poza miłością jest agonią.
Nasz największy Rodak swoją posługą prawdy i miłości ratował i ratuje człowieka nie tylko przed nieludzkimi systemami, ale także przed samym sobą: przed własną słabością czy przewrotnością. Poprzez te niezwykłe rekolekcje Papieża, który powraca do Ojca, uświadamiamy sobie z rozbrajającą oczywistością, że dosłownie wszystko jest względne. Wszystko poza miłością. Do miłości należy nie tylko przyszłość, ale i teraźniejszość, bo przecież nie ma przyszłości bez teraźniejszości tak, jak nie ma nieba bez ziemi. Miłość ma zawsze rację. Wszystko inne jest jedynie marnością, ideologicznym hałasem, poprzez który ci, którzy nie kochają, próbują zagłuszyć własną rozpacz oraz własną bezradność wobec prawdy o sobie.
Jakże inne jest to nasze rekolekcyjne rozstawanie z Janem Pawłem II niż śmierć „wielkich” tego świata, którzy budowali - i którzy nadal budują - cywilizację śmierci. I jakże potrzebny jest nam duchowy testament Piotra naszych czasów: „Jestem radosny. Módlmy się razem z radością. Wszystko zawierzam Maryi”.
opr. mg/mg