O postaci prof. Jerzego Płonki, wybitnego matematyka, który w latach młodości uczestniczył wspólnie z Karolem Wojtyłą w spotkaniach róży różańcowej
Ulubionym miejscem spacerów niewidomego matematyka, prof. Jerzego Płonki są romantyczne alejki parku Południowego we Wrocławiu. Profesor wraz z przyjaciółmi wrócił właśnie z jesiennej przechadzki. W przytulnym m-3 gawędzimy o pasjach i zainteresowaniach gospodarza znanego ze słynnej „SUMY algebr”.
Wzrok zaczął tracić, kiedy miał 8 lat. Przez kilka lat posługiwał się słabnącymi oczyma, które jeszcze umożliwiały kontynuowanie nauki wśród widzących rówieśników. Za wszelką cenę starał się dorównać innym chłopakom, szczególnie sprawnością sportową i manualną. Lata wojny spędził w Krakowie, gdzie ukończył podstawówkę. Starszy brat pana Jurka przynosił do domu wiersze młodego Karola Wojtyły, który wtedy opiekował się kółkiem różańcowym przy kościele św. Stanisława Kostki na Dębnikach. Chętnie uczestniczyli w spotkaniach i pacierzach Polaków. Żywy Różaniec u salezjanów dawał okazję do refleksji nie tylko o Bogu i człowieku, ale także o Polsce i niedolach okupacyjnej nocy. Była to nie tylko modlitwa, ale i lekcje patriotyzmu oraz godnego życia.
Pan Jerzy należał do róży prowadzonej przez Karola Wojtyłę. Raz w miesiącu spotykali się w niepozornej kamieniczce przy ul. Różanej 11, w mieszkaniu krakowskiego krawca Jana Tyranowskiego, dziś Sługi Bożego i kandydata na ołtarze. Innym miejscem spotkań religijno-patriotycznych była kaplica pw. Jana Bosco. Te miejsca mocno zapisały się w pamięci prof. Płonki. Ogromne wzruszenie budziły w nim wieści o rosnącej sławie znajomego księdza, biskupa, a potem kardynała Karola Wojtyły. Gdy po latach napisał list do Papieża Jana Pawła II, otrzymał jego błogosławieństwo. Cieszył się jak dziecko.
Maturę zdał w liceum ogólnokształcącym w Bytomiu w 1949 r. Latem tego samego roku przeprowadził się do Wrocławia i jako nauczyciel podjął pracę w Państwowym Zakładzie dla Dzieci Niewidomych przy ul. Kasztanowej. Na jego decyzję miał wpływ znakomity muzyk, tyflopedagog i społecznik dr Włodzimierz Dolański, który zauważył wyróżniającego się licealistę i zachęcił do nauki pisma brajlowskiego. Umiejętność tę pan Jerzy posiadł dopiero kilka miesięcy przed maturą. Wcześniej w przyswajaniu wiadomości pomagała mu mama, która cierpliwie czytała mu podręczniki i lektury.
Był zdolnym i ambitnym młodzieńcem. Pracując, rozpoczął studia zaoczne z pedagogiki specjalnej w Warszawie, które ukończył w 1952 roku, a rok później uzyskał dyplom wydziału wokalnego Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej we Wrocławiu. Opiekunką talentu i nauczycielką początkującego tenora lirycznego była prof. Waleria Jędrzejewska, doskonały pedagog i światowej sławy śpiewaczka operowa, laureatka licznych nagród na państwowych i międzynarodowych festiwalach. W szkole przy Kasztanowej do 1964 r. uczy matematyki i muzyki, dyryguje chórem młodzieżowym i naucza śpiewu solowego.
We wspomnieniach wychowanków prof. Płonka zapisał się jako gawędziarz i sugestywny popularyzator. Wyjścia na spektakl lub koncert poprzedzał frapującymi opowiastkami o wybranych utworach oraz ich twórcach. Uczniowie zapamiętali go też jako turystę i miłośnika Tatr. Choć już minęły lata, z dumą i satysfakcją opowiadają o swoim największym sukcesie — podejściu i wspinaczce na Giewont.
W sercach i umysłach niewidomych uczniów, prof. Płonka zaszczepiał poczucie piękna i pokusę odkrywania tajemnic matematyki, która była ważną dziedziną jego zainteresowań, ale wciąż jeszcze nie należała do dominujących.
W roku 1956 prof. Płonka podjął studia matematyczne na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie spotkał odkrywcę swego talentu i promotora rozprawy doktorskiej prof. Edwarda Marczewskiego, który uświadomił mu prawdziwe powołanie.
Dziś, z perspektywy lat wspomina go z atencją i sentymentem:
— Byłem młodym człowiekiem, poszukującym swojego miejsca w życiu i wtedy trafiłem na kogoś mądrego, kto pomógł mi wydobyć, nie do końca uświadamiane, predyspozycje. Mój mistrz pierwszy zaakceptował oryginalność zaproponowanego przeze mnie pojęcia „algebry diagonalne”. Od niego uczyłem się, jak się tworzy matematykę i jak należy ją wykładać.
Pojęcie „algebr diagonalnych” niewidomy matematyk wprowadził w rozprawie doktorskiej obronionej w roku 1964. Jego odkrywcze tezy i dowody do dziś spotykają się nie tylko z pochlebnymi recenzjami, ale i z coraz większym zainteresowaniem świata matematycznego. W tym samym roku Jerzy Płonka został zatrudniony w Instytucie Matematycznym Polskiej Akademii Nauk. Trzy lata później obronił pracę habilitacyjną, w której wprowadził pojęcie „sumy systemu algebr uporządkowanego przez półkratę”. Od jego nazwiska, przez specjalistów bywa ono skrótowo nazywane „sumą Płonki”.
Suma Płonki znalazła zastosowanie w wielu pracach naukowych w Polsce i za granicą. Wyniki prac polskiego uczonego zostały wykorzystane w podręczniku do algebry ogólnej „Universal algebra” autorstwa Georgea Grazera.
Jako stypendysta prof. Płonka przebywał na uniwersytetach w Kanadzie i Niemczech. Uczestniczył w kilkudziesięciu międzynarodowych seminariach i konferencjach naukowych. Opublikował 112 prac w czasopismach polskich i zagranicznych. Należy do grona specjalistów wymienianych w światowym katalogu matematyków „World directory of mathematicians”. W 1980 r. w Belwederze otrzymał nominację na profesora nauk matematycznych.