Z Polesia na dwór monarszy

Fragment książki p.t. "Adam Naruszewicz"

Z Polesia na dwór monarszy

Krzysztof Rafał Prokop

ADAM NARUSZEWICZ

ISBN: 978-83-7505-302-9

wyd.: WAM 2010


Z Polesia na dwór monarszy

Naruszewiczowie herbu Wadwicz zaliczali się przez znaczny okres dziejów Rzeczypospolitej Obojga Narodów do zamożnej szlachty litewskiej, wywodzącej się z dawnego bojarstwa. W XVIII w. ród ten miał już wszakże za sobą czasy świetności, które w jego przypadku dobiegły końca wraz ze śmiercią w czerwcu 1668 r. podkanclerzego Wielkiego Księstwa Litewskiego Aleksandra Krzysztofa Naruszewicza (ojciec i dziad piastowali urząd podskarbiego wielkiego litewskiego, gdy z kolei brat Stanisław, ożeniony z Anną Sapieżanką, doszedł do godności referendarza Wielkiego Księstwa Litewskiego). W momencie przyjścia na świat Adama „rodzina Naruszewiczów już od szeregu pokoleń utraciła dawne znaczenie i koligacje, spadając do kon20 dycji średniej szlachty, piastującej powiatowe urzędy i licznie zasilającej szeregi duchowieństwa” (J. Platt). Tak też ojciec późniejszego biskupa, Jerzy, sprawował urząd łowczego pińskiego, który po latach przypadł w udziale również jednemu z jego synów — Leopoldowi. Ów ostatni był przyrodnim bratem Adama, jako że ich rodzic żenił się dwukrotnie i z obu małżonek doczekał się potomstwa. Pierwszą żoną Jerzego Naruszewicza była Paulina z Abramowiczów, która urodził mu dwóch synów — starszego, o którym mowa w tej książce, i młodszego Stanisława, oraz trzy córki: Barbarę, Mariannę oraz Ludwikę, zmarła zaś już w roku 1739; natomiast drugą — Elżbieta z Narbuttów, która wydała na świat Leopolda i Helenę. Urodzony 20 X 1733 r. Adam nie mógł zatem zbyt dobrze pamiętać matki, co się tyczy natomiast ojca, to również i jego utracił stosunkowo wcześnie, mianowicie gdy liczył sobie 19 lat.

Miejscem narodzin późniejszego męża stanu oraz poety był zaścianek Pińszczyzna koło Łahiszyna vel Łohiszyna na Polesiu (dziś w granicach Białorusi) i w łahiszyńskim kościele parafi alnym został on ochrzczony 24 X 1733 r. przez jezuitę Ignacego Chlewińskiego (niegdysiejszego profesora retoryki i poetyki w szkołach jezuickich w Słonimiu), otrzymując wówczas imiona Adam Tadeusz (później jako drugie używał imię Stanisław). O jego latach dziecięcych i wczesnej młodości prawie nic nie wiadomo, co zresztą w przypadku większości postaci z tamtej epoki stanowi coś w zupełności zwyczajnego. Jak zauważa jeden z biografów Naruszewicza, „wcześnie osierocony, pozbawiony miłości macierzyńskiej, przeżył dzieciństwo w biedzie i niedostatku. Odbiło się to potem na jego losach i charakterze. Potomek podupadłej rodziny, musiał nieraz buntować się wobec trudności, jakich nie szczędziło mu życie. Potrafił jednak pokonać wszystkie przeszkody, będąc indywidualnością naprawdę wybitną. Jego inteligencja, erudycja, poczucie humoru, talenty sprawiły, że w przyszłości miał stać się osobą wyjątkowo interesującą, otoczoną szacunkiem i protekcją samego króla” (W. Zarzycki).

Początkowe nauki przyszły biskup pobierał w domu rodzinnym, z którego wyniósł pierwociny formacji intelektualnej. „Dziecinne lata spędził u boku rodziny na Polesiu, [gdzie] rozwinęły się w nim żywo zdolności wrodzone, a serce pozostało tkliwe na wrażenia” (J. Bartoszewicz). Po tym wstępnym etapie edukacji Adam Naruszewicz został wysłany latem 1745 r. dla dalszego kształcenia do kolegium jezuickiego w Pińsku, gdzie zamieszkał w konwikcie przeznaczonym dla synów niezamożnej szlachty, zaś zetknięcie się tamże z duchowymi synami św. Ignacego Loyoli miało okazać się przełomowe dla jego dalszych losów. Po ukończeniu w rzeczonej placówce edukacyjnej kursu retoryki, w wieku niespełna piętnastu lat wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, co formalnie dokonało się w dniu 14 VIII 1748 r. w Wilnie — stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tym samym już wtenczas był on zdecydowany na obranie stanu duchownego i poświęcenie się służbie Bożej, z czym też wiązało się przyjęcie w dniu 13 I 1749 r. z rąk sufragana wileńskiego, biskupa Antoniego Józefa Żółkowskiego, tonsury i święceń niższych. Jako jezuicki kleryk podjął wkrótce studia filozoficzne w Akademii Wileńskiej, przypadające na lata 1748-1751, już w roku 1749 rozpoczynając twórczość poetycką, z której niebawem miał zasłynąć.

Tak wczesne pierwociny działalności pisarskiej dowodzą samorodnego talentu Adama Naruszewicza, co też znajduje potwierdzenie w jego spuściźnie z późniejszego okresu. Wiadomo wszakże, iż same zdolności wrodzone na niewiele się zdadzą, jeśli nie idą w parze z pracowitością oraz wytrwałością w dążeniu do wytkniętego celu tudzież umiejętnością radzenia sobie z przeciwnościami losu, których ludziom nieprzeciętnym — a może im w szczególności — życie (czy raczej bliźni, powodowani zawiścią lub zwykłą głupotą) nie zwykło szczędzić. Do tego rodzaju zmagania z twardą i nieraz bolesną rzeczywistością, w jakiej przyszło mu podążać drogą realizacji swego powołania, i zarazem nie poddawania się przeciwnościom, A. Naruszewicz został zahartowany już we wczesnych latach młodzieńczych. Rychła utrata matki, a w jakiś czas potem także ojca, stanowiła najbardziej odczuwalny dla kształtującej się dopiero psychiki cios, wszakże nie jedyny. Jak o okresie nauki późniejszego biskupa w jezuickim kolegium pisze jeden z jego biografów, „łatwo sobie wyobrazić, ile [ten] młody, ubogi chłopiec musiał wycierpieć od swoich towarzyszy, wśród których byli synowie zamożnej szlachty litewskiej, nadęci powagą godności ojców i blaskiem ich nazwisk. Ile musiał znieść wówczas upokorzeń z ich strony, walcząc stale z tarapatami materialnymi, wszystkim tym, co spada na młodzieńca i wtrąca go w zmartwienia oraz kłopoty. Zróżnicowanie społeczne wśród wychowanków kolegium nasunęło mu wówczas refleksję, że prawo do wyższości i wyróżnienia w społeczeństwie winno być zasługą osobistą każdej jednostki, a nie tylko wynikiem urodzenia. Stosownie do tego młody Naruszewicz od pierwszych chwil przejawiał zapał do nauki, [zaś] z not wiadomo, że należał do wzorowych uczniów. [Przy tym] młody Adam był niezgrabnym, wyrośniętym przedwcześnie, przysadzistym chłopcem o dużej głowie, wciśniętej między ramiona, ze śladami przebytej ospy. Potrafił rysować dowcipne karykatury, a w szachach mógł zmierzyć się z największym mistrzem” (W. Zarzycki).

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama